Odwiedziny

297 12 0
                                    


Było mi trochę wstyd, że zaniedbałam mojego gościa, ale sen i choroba zmorzyły mnie bez udziału świadomości. Całe szczęście, że plan Asha wypalił i gdy obudziłam rano, była jak nowonarodzona. Nie dość, że czułam się dobrze, to wstałam idealnie na czas, aby wyrobić się na uczelnie. Co ciekawe obudziłam się w swoim łóżku, więc musiał mnie do niego przenieść, kiedy spałam.Po moim towarzyszu  zastała tylko karteczka na stole.

„Przekąski na gorsze dni schowałem  do szuflady. Musiałem wyjść wcześniej, bo jadę na konferencję. Mam nadzieję, że zupka zadziałała ;)"

Od razu, jak tylko zauważyłam tą wiadomość włączyłam telefon, zarejestrowałam 0 wiadomości od wiadomo kogo i napisałam do wczorajszego kompana z podziękowaniami i równoczesnymi przeprosinami, że zasnęłam.

Dopiero po powrocie z uczelni spostrzegłam, że pod kartką kryło się coś jeszcze. Zdjęcia zrobione instaxem z mojej imprezy. 5 fotografii, a na każdym z nich moi bliscy. Sceneria klubu dodawała niesamowity klimat, tak jakby zdjęcia były robione kilka dekad temu.

Przyczepiłam je nad ramą łóżka. Wpatrywałam się w zdjęcie, gdzie jestem na baranach Mary i obydwie z kieliszkami w dłoniach śmiejemy się do obiektywu. Obok widziała fotografia z Sarą, kiedy to zasłaniałyśmy się babeczkami, które konsumowałyśmy w tamtym momencie. Kolejne 2 zdjęcia były ze wszystkimi obecnymi na urodzinach, oraz osobny kadr z moim kuzynem. Ostatnie, na samym końcu było zdjęcie moje i Asha w trakcie  tańca. Nie wiedziałam, że ktoś nacisnął w tamtym momencie spust migawki, ale ścisnęło mnie serce na myśl, co wtedy czułam. Postać Asha, wydawała się  tak zaangażowana w tą relację... Wszystkie fotografie wywoływały u mnie uśmiech, tylko ta jedna, mimo, że najładniejsza, sprawiała, że czułam się niepewnie. Niewłaściwie. Jakbym oszukiwała nie tylko siebie, ale również jego, dając sprzeczne znaki. Właściwie nie dając żadnych znaków, trzymając go w martwym punkcie. Definitywnie muszę to wszystko poskładać do kupy. Jednak nie dziś, dziś nie mam na to sił. Chce tylko spędzić cudowny czas z rodzicami, którzy właśnie podjechali pod moją kamicę.

 Z entuzjazmem wskoczyłam na ulicę. Z otwartymi ramionami przebiegłam przez przejście i momentalnie znalazłam się w uścisku mamy. Pachniała domem. Prawdziwym domem, który znajdował się tak daleko. Ciągle w ramionach bujałyśmy się, jakby wzajemnie próbując się uspokoić i nacieszyć chwilą. Oderwałam się i mniej niż sekundę później znalazłam się w ramionach taty.

-Tak za wami tęskniłam! -Moje słowa przebijały się przez jego ramię.

Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie zlustrowałam moich rodziców. Nic się nie zmienili. Z  wyglądem zatrzymali się w pewnym wieku i nie przejawiali objawów mijających lat. Zupełnie jakbym patrzyła na tych samych ludzi, co sprzed 5 lat. Mama jak zwykle ubrana elegancko, z gładko zaczesanymi blond włosami, uśmiechała się do mnie promiennie. Tato ubrany już luźniej, ale nadal pasując do mamy. Zapuścił zarost i bardzo to do niego pasowało. Cieszyłam się, ze moi rodzice są ze sobą szczęśliwi, to było widać. Nie zastanawiałam się nigdy, jakie ja chce życie z kimś w przyszłości. Czy na wzór moich rodziców? Rodzina, małżeństwo, kariera i szczęście. Czy pasuję do mnie takie życie? Nie jest to odpowiedzi moment, na takie myśli. Kiedy nie ma się tej właściwej osoby obok, nie da się wywnioskować, jakie życie można układać. Albo kiedy ta osoba wcale nią nie chce być. Patrzyłam na moich rodziców dumna, że mimo upływu lat w małżeństwie nie nudzili się sobą. Dowodem mogła być chociażby historia jaką mnie właśnie raczyli, z wyjazdu do Wiednia. Obydwoje dużo pracują, ale umieją w tym wszystkim znaleść chwilę dla siebie. Jeśli kiedykolwiek będę chciała rodzinę, chce taką. Prostą, pełną miłości i zaufania. Byli moim promykiem nadziei, że takie relację nadal istnieją.

One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz