Zazdrość

342 10 2
                                    

Szukając klucza w torbie zobaczyłam, że wyświetlacz świeci się od nadchodzącego połączenia. Szybko odebrałam włożyłam telefon między ramie a ucho i ponownie zatopiłam dłoń w poszukiwaniu przedmiotu.

-Halo?

-No hej -głos Harrego momentalnie mnie sparaliżował. W życiu nie spodziewałabym się ze to on może dzwonić -Jesteś w mieszkaniu? - zapytał po chwili mojego milczenia.

-Właśnie próbuje się dostać- wyjaśniłam -A co znów chcesz mnie gdzieś ukraść? - na samą myśl o takiej możliwości poczułam ekscytacje. Usłyszałam stłumiony śmiech.

-Niestety, chyba ze jesteś gdzieś w Nowym Yorku - czułam, że mówiąc to ma uśmiech na twarzy.

-Czyli piszesz moja biografie?

-Chciałabyś, po prostu słyszę jak pada.

-Tak, nadal jestem w Londynie, nie przypominaj - w końcu dostałam się do środka i deszcz momentalnie ucichł.

-Nie lubisz deszczu?

Harry miał predyspozycję do zadawania nieskomplikowanych  pytań. Czy lubię deszcz, czy lubię dany owoc, a może nie przepadam za flanelową pościelą... To dawało poczucie, iż każdego dnia wiedzieliśmy o sobie więcej. 

-W zasadzie to lubię, tylko fajniej być wtedy w mieszkaniu, a nie pod gołym niebem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-Wyzwanie przyjęte - powiedział pewnie.

-Jakie wyzwanie?

-Zabiorę cie kiedyś na spacer w deszczu, sprawię, że polubisz być pod gołym niebem, kiedy pada. - Jego głos był chropowaty i łagodny zarazem.

Moja wyobraźnia nie próżnowała, momentalnie zobaczyłam Harrego w strugach deszczu, całego przemoczonego. Do jego torsu przylegała koszula pod którą dało się zauważyć tatuaże. Włosy czarne od wody opadały na czoło. Krople deszczu skapywały z nieba na tors uprzednio pokonując drogę przez loki. Musiałam przełknąć głośno ślinę i się uspokoić. Wyrzucić z głowy mokrego Harrego bo zaraz sama zrobie się mokra i to nie od deszczu.

-Lisa?- przywrócił mnie do realiów i znów znalazłam się przed drzwiami do mieszkania.

-Tak jestem, jestem. Próbuję otworzyć mieszkanie - Palnęłam na usprawiedliwienie. -Trochę jestem dzisiaj zalatana.

-Możemy potem pogadać - Odparł łagodnie.

Moje serce pragnęło rozmowy jak niczego innego. Chciałam zatopić się w jego słowach, dowiedzieć się jak minął mu dzień, co takiego robił. Nie mogłam go zobaczyć, więc możliwość słuchania, jak do mnie mówi, była jak kilka kropel deszczu dla wysuszonej rośliny. Niby nie za dużo, ale daje nadzieje na deszcz. Realne wrażenie, że to nie jest bajka. 

-Nawet nie wiesz jak bardzo chce z tobą porozmawiać, ale mam ważny projekt do zrobienia na jutro.

-Nad czym pracujesz?

-Koncepcja albo sali baletowej, albo koncertowej - Wyjaśniłam i zaczęłam uwalniać się z mokrych ubrań.

-Mogę Ci pomóc - odparł entuzjastycznie.

Nie spodziewałam się takiej propozycji, stanęłam lekko zdezorientowana. Dziś wszystko docierało do mnie z opóźnieniem.

-Chcesz mi pomóc w zadaniu na studia? -Dopytałam nadal niepewna, czy to co przed chwilą usłyszałam było prawdą. Kurtka zawisła w połowie drogi na wieszak i niechlubnie moczyła podłogę.

-Jeśli wybierzesz sale koncertową, to owszem, z doświadczenia, mogę coś podpowiedzieć. Niestety baletu jeszcze mi się nie zdażyło tańczyć, więc jeśli jednak wybierzesz tą opcje, to nie pomogę. - wytłumaczył.

One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz