Musi zaczekać

196 9 0
                                    


5 piwo zatrzęsło stolikiem na którym zostało postawione. Nie wiem jak i kiedy minęły te godziny, ale czułam się dobrze, lepiej niż przez wszystkie poprzednie dni, więc chętnie pochwyciłam następną butelkę. Lekko kręciło mi się w głowie, ale to był ten najlpeszy, lekki stan. Głośny śmiech znajomych i zwyczajne rozmowy wlewały mi się do głowy.

-A pamiętacie jak ostatnio byliśmy w Roger's? Co to była za akcja - wykrzyknął Nick, niski blondyn

-O jezu tak! - Hanna wybuchnęła śmiechem, a reszta jej zawtórowała -Żałuj Lisa, że nie przyszłaś, było zajebiście

-Potwierdzam - wykrzyknęła Amber -Han tańczyła na barze

-Ale nie to było najlepsze - blondyn znów zabrał głos -Dołączyła do niej barmanka! Ja pierdolę, co to była za akcja

-Mam nadzieję, że jej za to nie wywalą, miałabym ją  na sumieniu

-Wątpię, na jej twarz mają 90% zarobków, gwarantuję - odparł chłopak

-A 10% za jej cycki - dodała Mery i wszyscy ponownie wybuchnęli śmiechem, w tym również i ja.

Uwielbiałam moich znajomych, z nimi nie dało się nudzić. Chyba, że chciałeś. Po prostu byli do tańca i do różańca, jak lubiła mówić moja mama. Każdy inny, nie tylko z wyglądu ale i z charakteru, a przypasowaliśmy się do siebie idealnie. Rozmowy toczyły się same, a śmiech co chwilę rozbrzmiewał. Wibracje w głowie były coraz wyraźniejsze. Tak dobrze bawiliśmy się, że umknęło nam jak z chwili na chwilę bar opustoszał. Dopiero teraz można było dostrzec jego pełen wygląd, chociaż najwiecej uroku dodawały mu tłumy przybyszy. Teraz był ładny, ale smutny. Czerwone ceglane ściany ozdobione sezonowo lampkami różnego koloru. W kącie świeciła drobna choinka pod którą za prezenty robiły firmowe piwa obtoczone wstążkami. Nie było mi dane długo podziwiać tego widoku, bo kazano nam się zbierać. Wytoczyliśmy się na zewnątrz odprowadzani nieprzychylnym wzrokiem kelnerów którzy chcieli jak najszybciej skończyć pracę.

Ruszyliśmy przed siebie, zakrywając jak największe ilości naszych ciał przed mroźnym wiatrem. Niebo jaśniało gwiazdami przeplatającymi się ze światełkami rozwieszonymi przy ulicy. Cholera, przez to wszystko zapomniałam, jak blisko są święta i to jak bardzo je uwielbiam. 

Mieliśmy się rozejść do domów, ale wcale nie chciałam, aby ten wieczór już się kończył. Jedno piwo i tak było już dawno nieaktualne.

-EJ, dawajcie do mnie - rzuciłam

Każdy jak na komendę zatrzymał się na chwilę i również jakby to było ustawione na ich twarzach rozjaśnił się uśmiech. Zgodnie przytaknęli.

-Co powiecie na przystanek nocny? - zapytał John, najniższy chłopak z grupy

Było to pytanie retoryczne, więc nikt nie musiał odpowiadać.

Uzbrojeni w nieco więcej alkoholu przemieżyliśmy trasę połowicznie biegnąc, połowicznie rzucając się śnieżkami. Cali w śniegu wpadliśmy do mojego mieszkania. Śmiechy zamilkły kiedy ich oczy skierowały się na wnętrze pomieszczenia.

-Lisa? Co to ma być do jasnej cholery? - Kristin obruciła się w moją stronę zastępując mi przejscie

-Dobra, co jak co, ale ja też się tego nie spodziewałem - blondyn rozglądał się po mieszkaniu

-O co wam chodzi? - rozprawiałam się z butami, co nie było takie łatwe w moim stanie

-Czy ty wiesz który dziś jest? - dziewczyna podeszła do mnie i złapała za ramiona -Jest 20 grudnia, a Lisy mieszkanie nie ma ani jednej świątecznej ozdoby, hit! - wykrzyknęła i odwróciła się do reszty

One Night Chance // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz