Rozdział 7

236 17 0
                                    

Kolejnego dnia Loki obudził mnie kilka godzin przed świtem. Nie miałam pojęcia co się dzieje. Na zewnątrz była paskudna pogodna, słyszałam stukanie deszczu o szyby. Drzewa kołysały się od silnych podmuchów wiatru. Ubrałam ciepłą bluzę i zeszłam do salonu.
-Gotowa?
Skinęłam głową. Pomimo że wcale nie byłam gotowa. Loki przyciągnął mnie do siebie i mocno objął ramieniem.
- Zostaw! - Zaprotestowałam.
- Trzymaj się mnie mocno. Jeżeli się boisz zamknij oczy. Cokolwiek by się działo nie puszczaj.
Nic nie zrozumiałam. Dlaczego miałam go nie puszczać?
Miałam wrażenie że wszystko zaczęło bardzo szybko wirować. Przestraszona zamknęłam oczy. Kiedy przestałam czuć grunt pod nogami instynktownie mocniej przylgnęłam do Lokiego. Czułam jak coś próbuje mnie ciągnąć w każdą stronę. Nie mogłam złapać oddechu i gdy byłam pewna że już dłużej nie wytrzymam poczułam że znów stoję na ziemi. Otworzyłam oczy jednak było bardzo ciemno. Rozejrzałam się, niewielka strużka światła wpadała przez szczelinę za naszymi plecami. Z pewnością byliśmy w jaskini, nadal jednak nie wiedziałam w jakim celu. W ciemności dostrzegłam parę złotych ślepi wpatrzonych we mnie. Czymkolwiek było stworzenie w głębi tej jaskini zaczęło się zbliżać. Spojrzałam na Lokiego ten jednak nie wydawał się zaniepokojony. Usłyszałam ciche warczenie, a gdy odwróciłam głowę przed moją twarzą ujrzałam pysk ogromnego wilka. Czułam zapach mokrego futra i jego wąsy które łaskotały mnie po twarzy. Nie cofnęłam się jednak, coś mi podpowiadało że nie powinnam tego robić. Moje oczy również na moment zalśniły złotym kolorem.
- Fenrir, wystarczy. - Wilk przeniósł swoje spojrzenie na Lokiego. - Wiesz po co przyszliśmy. Porozmawiamy?

W odpowiedzi zwierzę zniknęło na dłuższą chwilę w głębi jaskini.
- O co tu chodzi? - Zwróciłam się do Lokiego.
- Znalazłem ci wspólnika, pomoże ci w razie problemów.
Już chciałam powiedzieć co o tym myślę, ale usłyszałam zbliżające się kroki. Ku mojemu zdziwieniu zamiast wilka zobaczyłam młodego mężczyznę o czarnych włosach i wciąż złotych oczach.
- Witaj, piękna damo. - Mówiąc to wziął moją dłoń, zbliżył do ust i pocałował. - Jestem Fenrir. Zechcesz zdradzić mi swe imię?
- Możesz mówić mi Amy. - Byłam bardzo zaskoczona jego manierami.
- Amy, łatwo zapamiętać. - Uśmiechnął się czarująco.- Wybacz jeżeli wcześniej cię wystraszyłem. Pozwól mi się zrehabilitować i zaprosić cię do ogniska.
- Oh, bardzo chętnie.
Fenrir poprowadził nas do innej części jaskini. Znaleźliśmy się w dużym okrągłym pomieszczeniu. Od razu poczułam ciepło od płonącego na środku ogniska. Podeszłam bliżej wyciągając dłonie nad płomieniami.
- Wybacz pytanie. - Zwróciłam się do Fenrira. - Czy ty jesteś wilkołakiem?
- Nie moja droga, nie jestem. Urodziłem się wilkiem i pozostaje nim przez większość mojego życia. Postać jaką widzisz mogę przybrać bardzo rzadko.

Teraz gdy stał w świetle ogniska mogłam dokładniej mu się przyjrzeć. Był wysoki i dobrze zbudowany, jego ciało zadawało się składać z samych mięśni. Gdy tak się przyglądałam dostrzegłam rany na jego szyi i nadgarstkach.
- Co ci się stało?
- To długa historia, a my nie mamy zbyt wiele czasu. W końcu rytuał musi być przeprowadzony w świetle księżyca.
- Zaraz zaraz, jaki rytuał? - Nie było mowy o żadnych rytuałach. A już na pewno nie zamierzałam być częścią jednego z nich.
- Nie powiedziałeś jej? - Fenrir spojrzał gniewnie na Lokiego.
- Nie zgodziłaby się tu nawet przyjść.
Poczułam że dłużej tego nie zniosę. Wybiegłam w poszukiwaniu wyjścia z jaskini. Zostałam potraktowana jak marionetka. Loki nawet nie zapytał mnie o zdanie. Uznał że wezmę udział w jakimś rytuale, tylko dlatego że on tak chce.  Usłyszałam czyjeś kroki za sobą , ale się nie odwróciłam.
- Amy, zaczekaj.
Fenrir dogonił mnie i zatrzymał kładąc mi rękę na ramieniu.
- Wiem że dopiero się poznaliśmy, ale daj mi szansę i porozmawiaj ze mną.
- Ja... Ja nie daje już rady. - Wyznałam.- Udaję że wszystko jest dobrze, ale to nie prawda. Jedyne co trzyma mnie przy nadziei to przeczucie że moi przyjaciele wciąż żyją i wierzą we mnie. Loki tak bardzo mnie skrzywdził, a jednak mam wrażenie że...
- Coś do niego czujesz, prawda?
Zaskoczył mnie tym pytaniem. Czy to naprawdę aż tak widać? A może tak jak ja potrafił wyczuć nawet głęboko skrywane emocje. Przytaknęłam mimo że sama przed sobą nie chciałam przyznać się do swoich uczuć. Nawet nie zauważyłam kiedy wyszliśmy przed jaskinię. Przestało padać, jednak nie sprawiło to że noc stała się przyjemniejsza.
- Na czym polega ten rytuał? - Zapytałam chcąc odejść od tematu moich uczuć.
- Nie masz się czego obawiać. Chcemy dać ci większą kontrolę nad sobą w czasie pełni i jednocześnie pozwolić ci czerpać z mojej mocy. W razie kłopotów będziesz też mogła mnie wezwać
- Czy to niebezpieczne?
- Jeżeli potrafi się go wykonać to nie ma zagrożenia. Wystarczą dwa przekaźniki energii, trochę krwi i odpowiednie zaklęcie.
Wzmianka o krwi wcale mnie nie uspokoiła.
- Pójdę po Lokiego a ty przestań się martwić. W końcu przejdziemy przez to razem.
Uśmiechnął się do mnie i zniknął w głębi jaskini. Spojrzałam w niebo jakbym mogła znaleźć tam odpowiedzi na dręczące mnie pytanie. Znalazłam tylko blade światło księżyca przebijające się przez gęste chmury. Przez głowę przemknęła mi myśl o ucieczce. Miałam ochotę biec przed siebie, nieważne dokąd byle jak najdalej.
Myśl ta zniknęła jednak równie szybko jak się pojawiła, gdy usłyszałam zbliżające się kroki.
- Gotowa? - Zapytał Fenrir, kładąc na niewielkim kamieniu dwa amulety. Były identyczne, wykonane z drewna. W kształcie głowy wilka. Podejrzewałam że kształt nie jest przypadkowy.
- Zróbmy to zanim się rozmyślę.
Loki podał Fenrirowi sztylet. Uważnie obserwowałam jak wyciąga dłoń nad amuletami, łapie za ostrze i przeciąga nim po dłoni. Kilka kropel krwi kapnęło
na amulety. Wiedziałam że nadchodzi moja kolej. Drżącą dłonią złapałam sztylet. Zdawał się ważyć tonę. Zbliżyłam ostrze do skóry, w tym momencie poczułam że nie dam rady.
Loki wziął ode mnie sztylet, a drugą ręką przytrzymał moją dłoń.
- Pomóc ci?
Przytaknęłam i zacisnęłam powieki. Poczułam pieczenie gdy ostrze przesunęło się po wewnętrznej części mojej dłoni. Otworzyłam oczy dopiero gdy byłam pewna że już po wszystkim.
Fenrir podał mi jeden amulet, gdy sam założył na szyję drugi. Uczyniłam to samo. Gdy Loki zaczął wypowiadać zaklęcie, okrągłe klejnocik symbolizujące oczy wilków zaczęły świecić. Ogarnęło mnie nienaturalne ciepło, a po kilku chwilach powieki zaczęły mi ciążyć. Ze wszystkich sił starałam się utrzymać otwarte oczy. Świat zaczął jednak tracić kontury i widziałam już tylko rozmazane plamy.
- Amy! - Ostatnie co przyszło mi do głowy zanim odpłynęłam w ciemność to że coś się nie udało.

Naznaczona Przez Boga KłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz