Obudzenie się w miękkim łóżku zamiast na betonowej podłodze było wspaniałym uczuciem. Przewróciłam się na drugi bok i wtuliłam w Lokiego, mając nadzieję na jeszcze kilka minut snu. Zamruczałam czując jak gładzi mnie po ramieniu.
- Jeszcze pięć minut. - Wymamrotałam sennie. Nie spaliśmy większą część nocy i chociaż była to bardzo przyjemna część, to moje ciało nie było jeszcze gotowe na kolejny dzień.
- Nie możesz przespać całego dnia. - Odpowiedział, całując mnie w czubek głowy.
- Założymy się? Na początek odpuszczę sobie śniadanie i zyskam dodatkową godzinę.
Usłyszałam jak Loki się śmieje, odgarniając kosmyk włosów, który opadł na moją twarz.
- Zabieram cię na wycieczkę, zjemy poza pałacem.
Uniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć. Nie przypominałam sobie, żeby wcześniej mi o tym mówił.
- Masz więcej takich niespodzianek? - Zapytałam, patrząc jak podnosi się z łóżka. Cieszyłam się, że spędzimy razem jeszcze cały poranek. Zazwyczaj, kiedy się budziłam byłam już sama.
- Całe mnóstwo. - Obszedł łóżko i przez chwilę stał nade mną. Miał na sobie tylko luźne spodnie, pozwoliłam sobie więc podziwiać przez chwilę jego ciało. Przygryzłam dolną wargę, przypominając sobie ostatnią noc.
Odpędziłam od siebie nieprzyzwoite myśli. Loki złapał mnie za rękę i zmusił, żebym usiadła. Pisnęłam trochę zaskoczona, kiedy wziął mnie na ręce.
- Co robisz? - Stałam się nieco podejrzliwa.
- Pomagam ci się obudzić. - Coś w jego oczach podpowiadało mi, że powinnam zażądać natychmiastowego odstawienia na ziemię. Byłam jednak zbyt zaspana, żeby wystarczająco szybko połączyć fakty. Weszliśmy do łazienki i Loki posadził mnie w wannie. Zanim zdążyłam zareagować odkręcił strumień lodowatej wody. W kilka sekund byłam przemoczona i trzęsłam się z zimna.
- Zamorduje cię. - Wysyczałam wściekle i zakręciłam wodę. Niewiele to dało moja koszula nocna zdążyła całkowicie przemoknąć. Loki stał, opierając się o przeciwległą ścianę i wcale nie krył rozbawienia. Wstałam ostrożnie, uważając żeby się nie poślizgnąć. Stwierdziłam, że skoro i tak jestem już mokra to mogę się od razu wykąpać. Zdjęłam z siebie mokre ubrania nie przejmując się obecnością Lokiego. Czułam na sobie jego uważne spojrzenie, nie zamierzałam jednak pozwolić się zawstydzić.
- Tak popatrz sobie. - Wymamrotałam pod nosem.
- Pilnuję, żeby moja królowa nie zrobiła sobie krzywdy.
Z wściekłości aż się we mnie gotowało. Doskonale wiedział, że ma mnie tak nie nazywać.
- Zboczeniec. - Warknełam na tyle głośno, żeby na pewno mnie usłyszał.
- Mnie nazywasz zboczeńcem po tym co sama wyprawiałaś w nocy?
Czułam jak zaczynam się czerwienić. Chcąc to ukryć cisnęłam w niego zwiniętym kłębkiem mokrych ubrań. Odkręciłam ciepłą wodę próbując się w końcu rozgrzać i zakończyć tę bezsensowną dyskusję.
- Za godzinę widzimy się na dziedzińcu.
Przymknęłam oczy, powoli wciągnełam powietrze nosem i wypuściłam ustami. Usiłując się zrelaksować.****
W drodze na dziedziniec spotkałam jeszcze Keirę. Zamieniłyśmy dosłownie kilka zdań. Przynajmniej ona miała wyśmienity nastrój. Była zaskoczona widząc mnie tak wcześnie na nogach. Nie miałam czasu wyjaśnić jej okoliczności mojej nieprzyjemnej pobudki. Pożegnałam się z nią, wiedząc, że jestem już spóźniona. Wyszłam na dziedziniec i pierwszym co rzuciło mi się w oczy był stajenny wyprowadzający dwa konie. Modliłam się w duchu, żeby nie okazał się to nasz środek transportu. Mężczyzna szybko zgasił moją nadzieję, podając mi uprząż pięknej, białej klaczy o srebrzystej grzywie. Nie bardzo wiedziałam co powinnam zrobić. Nigdy wcześniej nie miałam doczynienia z koniem. Klacz wydawała się bardzo spokojna, stała w miejscu machając długim ogonem. Trochę niepewnie poklepałam ją po szyi, rozglądając się dookoła.
- Widzę, że się zaprzyjaźniłyście. - Odwróciłam się na pięcie, od razu podając uprząż Lokiemu. Pierwszy raz widziałam go ubranego w zwykłą ciemnozieloną koszulę i spodnie, zamiast w oficjalny strój, który nosił na codzień.
- Nie nie nie, to ci się przyda. Chodź, pomogę ci wsiąść.
- Zaczekaj chwilę. - Zrobiłam krok w tył, wyciągając ręce w obronnym geście. - To zły pomysł. Nigdy nie jeździłam konno.
- Wiem o tym. - Powiedział, splatając palce naszych dłoni. - Normalnie na tej klaczy uczą się jeździć dzieci. Jest niespotykanie spokojna i cierpliwa. - Wyjaśnił, co odrobinę mnie uspokoiło. Przynajmniej mogłam mieć nadzieję, że nie spadnę i nie skręcę karku kilka metrów dalej. Pozwoliłam się podsadzić i już kilka sekund później siedziałam na grzbiecie zwierzęcia. Spojrzałam w dół, stwierdzając, że jestem znacznie wyżej niż sądziłam.
- Nadal uważam, że to fatalny pomysł. - Powiedziałam, kurczowo trzymając się siodła i spinając za każdym razem, kiedy zwierzę się poruszyło.
- Spokojnie, jestem tuż obok. - Powiedział, wsiadając na czarnego rumaka, który wyraźnie się niecierpliwił od kilku minut.
- Co mam robić? - Starałam się rozluźnić, kiedy zwierzę powoli ruszyło do przodu.
- Nic, podziwiać widoki. Klacz sama będzie za mną podążać.
W
CZYTASZ
Naznaczona Przez Boga Kłamstw
FanfictionTo miało być zlecenie jak każde inne. Amy nie spodziewała się, że w kilka dni jej życie całkowicie się zmieni.