Rozdział 29

128 7 0
                                    

Avengers

Njord mówiąc o uczcie, nie rzucał słów na wiatr. Długi stół uginał się od ilości podanego jedzenia. Przez długi czas wszyscy jedli w milczeniu. Po kilku tygodniach, normalny posiłek każdemu smakował wybornie. Sala mogła pomieścić znacznie więcej osób, jednak ty razem Njord zdecydował, że zjedzą osobno. Odwołał nawet strażników, nie był pewien, jak wielu z nich może ufać. Zdawał sobie sprawę, że na jego dworze znajduje się wiele osób, które natychmiast przekazałyby Lokiemu szczegóły ich rozmowy.
- Wiem, że jesteście tu by prosić o pomoc, muszę jednak poznać więcej szczegółów. Nie dysponuję armią na tyle liczną, by zaatakować Asgard. Co właściwie wydarzyło się w Midgardzie?
- Zaskoczył nas. - Odezwał się Kapitan Ameryka. - Wszystko musiało być zaplanowane dużo wcześniej. Żołnierze odcięli wszelkie formy kontaktu, zaatakowali wszystkie najważniejsze punkty obrony. Kiedy przyszli po nas walka była już przegrana.
- Czy możemy liczyć na pomoc mieszkańców Midgardu? - W głowie Njorda zaczynał rodzić się plan. Nieco ryzykowny, ale nie mieli zbyt wielu opcji.
- To Loki jest problemem i to jego trzeba zlikwidować. - Wtrącił się Stark, ale król Wanaheim pokręciło tylko głową.
- Spokojnie to nie takie proste. Z tego co mi wiadomo, Thor przed odejściem dobrowolnie zrzekł się władzy, prawda?
Gromowładny przytaknął tylko, domyślając się do czego zmierza Njord.
- Tutaj właśnie pojawia się problem. Prawo nie przewiduje w takiej sytuacji twojego powrotu na tron. Więc jeżeli wygramy, Asgard pozostanie bez władcy. Loki jest jaki jest, ale z tego co mi wiadomo bardzo troszczy się o dobro mieszkańców.
- Chyba o własny tyłek. - Burknął Stark, poprawiając się na krześle.
- Uważaj na słowa. - Upomniał go Thor.
- Czy ty naprawdę go bronisz?! Po tym wszystkim?! Przypominam, że prawie cię zabił! - Mówiąc to, wstał uderzając pięściami o stół.
- Przestańcie! Obaj, natychmiast. - Wdowa pociągnęła Tonego spowrotem na krzesło. - Dlaczego właściwie Thor nie może objąć władzy?
- Tak jest od tysięcy lat. - Odpowiedział jej Thor. - Jeżeli następca tronu, dobrowolnie zrzeknie się władzy, jest to decyzja ostateczna. Asgardczycy nigdy nie zaakceptowaliby takiego władcy.
- Jeżeli pokonamy Lokiego, możemy jedynie zmusić go do zaprzestania działań wojennych w Midgardzie.
- Już widzę jak pogrozimy mu palcem, a Loki grzecznie przestanie knuć przeciwko nam. - Stark tracił cierpliwość, ten plan nie miał sensu. Równie dobrze mogliby od razu wrócić do Asgardu i pozwolić się zabić.
- Co więc proponujesz? - Njord odchylił się na krześle, rozkładając ręce. Był gotowy wysłuchać każdej propozycji, w końcu po to się zebrali.
- Na pewno nie zostawienie go przy władzy. Proponowałbym więzienie, ale jest sprytny i pewnie szybko ucieknie. Widzę tylko jedną opcję, zabić i upewnić się, że tym razem nie wróci. - Na koniec spojrzał znacząco na Thora, który niedawno przyniósł im wieści o rzekomej śmierci Lokiego.
- Przypominam ci, że to mój brat.
- Powiedz to rodzinom tych wszystkich ludzi, których zamordował! - Tony nie mógł zrozumieć, dlaczego Thor cały czas próbuje bronić Lokiego.
- Wystarczy! - Njord postanowił zakończyć kłótnię. - Skakanie sobie do gardeł nam nie pomoże. Sif, jako że stałaś na czele ruchu oporu, powiedz komu twoim zdaniem możemy ufać?
- Możemy liczyć na pomoc Heimdala, udowodnił już, że jest po naszej stronie. - Wojowniczka zamilkła na chwilę, zastanawiając się czy wspomnieć o Fenrirze. Obawiała się zaufać wilkowi. - Oprócz ruchu oporu, który cały czas działa, mamy jeszcze jednego sojusznika.
- Chyba nie myślisz o tym zdrajcy?! - Oburzył się Thor, widział jak Sif zerka na niego, czekając na reakcję.
- Możemy nie mieć innego wyjścia. Fenrir jest bardzo potężny, a my potrzebujemy każdego wsparcia. -
Sif z impetem odstawiła kielich na stół. Njord zmarszczył brwi słysząc te wymianę zdań. Jemu również nie podobał się pomysł współpracy z wilkiem, ale nie chciał go od razu odrzucać.
- Mamy jakiekolwiek argumenty, żeby negocjować z Lokim? - Njord postanowił nieco zmienić temat aby uniknąć kolejnej kłótni.
- Obawiam się, że wręcz przeciwnie. - Odezwała się Wdowa. - Nie wszystkim udało się uciec. Loki wciąż ma naszego przyjaciela, z pewnością będzie chciał to wykorzystać.
Król Wanaheim przetarł zmęczone oczy. Z każdej strony byli na przegranej pozycji.
- No dobrze, wyślę posłańca z listem do Lokiego i jeszcze jutro udam się do Asgardu. Może groźba kolejnej wojny go przestraszy.
- Wyruszam razem z tobą. - Thor zareagował niemal natychmiast.
- Nie mogę się na to zgodzić. Wciąż jesteś osłabiony, nabierz sił w razie prawdziwej walki.
- Gdybym nie zrzekł się tronu, Loki nie objąłby władzy. Jestem za to odpowiedzialny i sam muszę się z nim rozmówić.
- Dosyć! Targają tobą emocje, co Loki wykorzystałby przeciwko nam. Zostaniesz tutaj, jeżeli chcesz mojej pomocy. - Njord wiedział, że dla Thora sytuacja jest trudna, ale tym razem nie mógł ustąpić. Jego obecność byłaby zagrożeniem. Jeżeli zaatakowałby Lokiego, oboje zostaliby pojmani. Król Wanaheim wstał i opuścił salę, kończąc tym samym dyskusje.

Naznaczona Przez Boga KłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz