Ocknęłam się cała roztrzęsiona. Spojrzałam na Lokiego, a następnie na sztylet, który trzymałam w dłoni. Usiadłam na łóżku, żeby w świetle księżyca lepiej przyjrzeć się ostrzu. Ozdobna rękojeść zakończona niewielką czaszką. Cały sztylet był biały, wyglądał jak wykonany z kości słoniowej. Czy naprawdę coś tak małego mogło mieć tak potężną moc, aby zabić zaledwie draśnięciem? Ostrze błyszczało, jakby samo chciało mnie zachęcić, żeby go użyć. Loki spał, nie zdając sobie sprawy jak czarne myśli przychodziły mi w tamtym momencie do głowy. Cały czas widziałam jego pocałunek z Lilian. Czułam się oszukana i skrzywdzona. Nawet nie wiem w którym momencie ręka trzymająca sztylet znalazła się nad jego klatką piersiową. Pewniej chwyciłam broń, mając wrażenie, że nagle ostrze waży tonę. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Zacisnęłam powieki zadając cios. Ostrze wbiło się bez najmniejszego problemu, poczułam ciepłą krew pod palcami. Otworzyłam oczy i dopiero wtedy dotarło do mnie co uczyniłam. Sztylet rozsypał się na drobne kawałeczki, kiedy tylko cofnęłam dłoń. Krwi było coraz więcej, wsiąkała w pościel i w moje ubrania, kiedy naiwnie próbowałam ją zatamować. Spojrzałam na swoje czerwone od krwi dłonie. Nie mogłam już wyczuć bicia serca, nie widziałam, żeby jego klatka piersiowa się poruszała. Ostrze spełniło swoje zadanie. Loki nie żył, ale to wcale nie przyniosło mi żadnej ulgi.
- Nie! - Krzyknęłam i obudziłam się ponownie. Początkowo nie mogłam zrozumieć co się stało. Przecież przed chwilą nie spałam. Poczułam, że nadal ściskam w dłoni sztylet i przerażona odrzuciłam go na ziemię.
- Amy? - Ulga jaką poczułam słysząc głos Lokiego była trudna do opisania.
- Ty żyjesz! - Wykrzyknęłam uradowana, rzucając mu się na szyję. Znieruchomiał, całkowicie zszokowany moim zachowaniem.
- Tak... - Odparł, głaszcząc mnie po plecach. - A dlaczego miałbym nie żyć?
W odpowiedzi wskazałam tylko palcem na ostrze leżące na podłodze. Sztylet był prawdziwy, ale nie było mowy, abym użyła go w taki sposób jak widziałam przed chwilą. Loki wstał i podniósł leżącą na podłodze broń.
- Skąd to masz? - Zapytał, uważnie oglądając sztylet.
- Dostałam od Heli. - Powiedziałam cicho, wciąż nie mogąc otrząsnąć się po ostatnim śnie. Loki spojrzał na mnie, wyraźnie oczekując, że powiem coś więcej. Podeszłam do niego, kładąc dłonie na jego przedramionach. - Miałam... - Nie potrafiłam zdobyć się na to, żeby spojrzeć w górę w jego oczy. - Miałam cię... - Ostatnie słowo nie chciało przejść mi przez gardło. Loki delikatnie złapał mój podbródek zmuszając, żebym na niego spojrzała. Wiedział co chciałam powiedzieć. - Nie potrafiłam tego zrobić.
- Oczywiście, że nie. Powinnaś być z siebie dumna. - Słyszałam po jego głosie, że się o mnie martwił. Pocałował mnie w czoło i objął ramionami. Zamiast jednak się odprężyć moje mięśnie napieły się nerwowo. Nie potrafiłam zapomnieć o tym co zobaczyłam.
- Co zaszło między tobą a Lilian? - Zapytałam, bojąc się poznać odpowiedź. Loki wydawał się zaskoczony takim pytaniem. Minęło kilka sekund zanim odpowiedział, jednak ta chwila niezwykle się dłużyła.
- Pocałowała mnie. - Przyznał i z jednej strony poczułam ulgę, że mówi prawdę, a z drugiej nieprzyjemne ukłucie zazdrości. Cofnęłam się o krok, ale Loki złapał mnie za ręce, zatrzymując przy sobie. - Skąd o tym wiesz?
- Dowiedziałam się tak samo jak o śmierci Leo, ale to nie ma znaczenia. Co było dalej? - Naciskałam, przełykając gorzkie łzy. W duchu modliłam się, aby to co pokazała mi Hela tym razem nie okazało się prawdziwe.
- Nic. Zapukał strażnik, a później ją wyrzuciłem. Wybrałem ciebie i to ciebie kocham. - Zapewniał, ściskając mocniej moje dłonie.
Spojrzałam na niego oczami pełnymi łez. Jak miałam mu uwierzyć po tym wszystkim?
- Dla mnie to nie wyglądało na nic. Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Bałem się, że cię stracę. - Wyrwałam mu się, przeczesując nerwowo dłońmi włosy.
- Dlatego wolałeś poczekać, aż będziemy małżeństwem?! Żebym nie mogła odejść?!
- Co? Nie, źle mnie zrozumiałaś.- Próbował mnie uspokoić, ale było już na to za późno. Złapał mnie za ramiona na co gwałtownie go odepchnęłam. Nie chciałam żeby mnie dotykał.
- Zostaw mnie! - Krzyknęłam, odpychając go. Widziałam jego pełne bólu spojrzenie.
- Amy proszę. - Zrobił krok w moją stronę, nie odważył się jednak znów mnie dotknąć.
- Chcę wrócić do swojej dawnej komnaty. - Oświadczyłam, mrugając kilkukrotnie, aby odpędzić łzy. - Potrzebuję czasu.
Odwróciłam się, nie chcąc aby zobaczył jak płacze. Nie próbował mnie już zatrzymać, kiedy pospiesznie opuszczałam komnatę.
CZYTASZ
Naznaczona Przez Boga Kłamstw
FanfictionTo miało być zlecenie jak każde inne. Amy nie spodziewała się, że w kilka dni jej życie całkowicie się zmieni.