Rozdział 19

170 7 0
                                    

Obudziłam się, słysząc stukanie deszczu o szyby. Pierwszy raz od kiedy przebywałam w Asgardzie padał deszcz. Uśmiechnęłam się do Lokiego widząc że też już nie śpi.
- Co ci się śniło? - Zapytał, a ja zmarszczyłam brwi próbując sobie przypomnieć. W głowie miałam jednak pustkę.
- Chyba nic. Dlaczego pytasz?
- Jestem ciekaw. Kilka razy powtórzyłaś moje imię.
- To z pewnością był jakiś koszmar. - Powiedziałam przekornie. Wygrzebałam się z pościeli i już chciałam wstać, ale Loki przyciągnął mnie do siebie.
- Obiecałem, że wynagrodzę ci samotną noc.
Czułam jak jego dłonie błądzą po moim ciele. Po chwili wiedziałam, że to będzie bardzo przyjemny poranek.

Sądziłam, że to będzie zwyczajny dzień. Loki poinformował mnie, że w południe przybędzie król Alfhaim wraz ze swoją córką. Chciał żebym była obecna zarówno podczas powitania jak i uczty, która miała odbyć się wieczorem. Miałam dotrzymać towarzystwa księżniczce. Zgodziłam się, chociaż miałam wątpliwości. Obawiałam się, że dziewczyna okaże się rozpieszczona i irytująca. Keira znów pomogła mi się przygotować. Tym razem nie miałam możliwości wyboru stroju. Z powodu wartości jakimi kierowały się elfy w tej krainie. Suknia nie mogła odsłaniać zbyt wiele ciała. Musiała też być skromna i nie posiadać wielu zdobień. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze, ubrana w długą ciemnozieloną suknię z pasmem białego materiału z przodu i złotymi zdobieniami na rękawach. Ogarnął mnie smutek, pomimo że kochałam Lokiego, a Asgard był pięknym miejscem, w którym poznałam wspaniałych ludzi i zaznałam życia o jakim wielu marzyło. Wciąż jednak czułam się nie na miejscu, miałam wrażenie że moje życie nie należy już do mnie.
- Wszystko w porządku, pani? - Zapytała Keira, kończąc zaplatać warkocz na moich włosach.
- Tak, nic mi nie jest. Zatęskniłam tylko za domem. - Uśmiechnęłam się słabo, na co ona objęła mnie.
- Jestem pewna, że gdy tylko wojna się skończy, król pozwoli ci zobaczyć rodzinę.
Przytaknęłam jej, chociaż zastanawiałam się, czy do tego czasu będę miała do kogo wracać.
- Już czas iść. Odprowadzę cię do sali tronowej. - Mówiąc to wpięła w moje włosy kilka ozdobnych spinek.  
Chwilę później stałyśmy już przed drzwiami, pilnowanymi przez dwóch strażników. Dalej musiałam iść sama, służba nie była wpuszczana do środka bez ważnego powodu. Strażnik uchylił  wrota, pozwalając mi wejść do środka. Moim oczom ukazała się ogromna, przestronna sala o wysokim sklepieniu, praktycznie cała ze złota. Pomieszczenie mogło pomieścić mnóstwo osób, w tej chwili było niemal puste. Zaledwie kilku strażników pilnujących tronu, na którym siedział Loki. 
- Jeżeli czekasz na pokłony, to sobie daruj. - Powiedziałam, spoglądając w górę schodów, na których znajdował się tron.
- Nie powinnaś się tak do mnie odzywać. Przynajmniej nie tutaj. - Zabrzmiało to groźnie. Szukałam na jego twarzy jakiś oznak, że żartuje jednak on zdawał się mówić poważnie. - Wciąż jestem twoim królem, nasza znajomość nie zwalnia cię z okazywania mi szacunku.
- Wybacz. - Powiedziałam, kiedy do mnie podszedł. Najwyraźniej nie był w nastroju do żartów.
- Przybył król Erevan ze swoją córką, panie. - Powiedział strażnik, wpuszczając do środka dwie osoby. Mężczyzna był wysoki, miał długie białe włosy opadające luźno na ramiona. Fioletowe oczy kontrastowały z niezwykle jasną cerą. Długa biała szata miała mnóstwo złotych zdobień z roślinnymi motywami. Dziewczyna, która szła obok niego niezaprzeczalnie była jego córką, takie same fioletowe oczy, delikatne rysy twarzy, u niej widać jeszcze było dziewczącą niewinność. Wydawała się bardzo młoda, gdybym była na ziemi pomyślałabym że ma nie więcej niż dziewiętnaście lat. Jednak przy tej całej niewinności na twarzy, zdawała się bardzo dumna. Głowę uniosła wysoko do góry, zobaczyłam grymas niezadowolenia na jej twarzy, kiedy zobaczyła mnie obok Lokiego.
- Witaj Erevanie. Mam nadzieję, że podróż nie była zbyt uciążliwa.
- Loki! - Elf serdecznie uścisnął jego rękę. - Oto Lilian, moja córka. - Powiedział, wskazując dziewczynę. - Zapewne jej nie pamiętasz, kiedy ostatni raz tutaj była oboje byliście jeszcze dziećmi.
- Mam nadzieję, że poczujesz się tu jak w domu. - Loki zwrócił się do dziewczyny.
- Z pewnością, nie mogłam się doczekać żeby znów zobaczyć Asgard.- Jej pełne usta w kolorze dojrzałych malin ułożyły się w piękny uśmiech. - Zechcesz przedstawić nam swoją towarzyszkę? - Zapytała posyłając mi lodowate spojrzenie. Nie rozumiałam o co jej chodzi.
- Oczywiście, Amy jest moim gościem. Pomyślałem, że ucieszy cię damskie towarzystwo podczas uczty.
- Jak to miło z twojej strony. - W jej głosie nie było słychać nawet cienia radości.  Wyciągnęła rękę w moją stronę, odwzajemniłam gest licząc, że się dogadamy.
- Nie jesteś asgardczykiem. Skąd więc pochodzisz? - Zapytała, przechylając lekko głowę.
- Jestem z Ziemi. - Odparłam na co ona natychmiast cofnęła rękę.
- Masz na myśli Midgard? - Przytaknęłam i spostrzegłam obrzydzenie na jej twarzy. - Sądziłam, że król Asgardu ma nieco lepszy gust. - Zwróciła się do Lokiego. Moje dłonie zacisnęły się w pięści. Co za bezczelna dziewczyna. Miałam ochotę jej przywalić, musiałam się jednak pohamować.
- Lilian! - Skarcił ją starszy elf. - Wybaczcie jej, jest jeszcze młoda i nie zawsze potrafi się zachować.
- Mam tysiąc trzysta lat, ojcze. Nie jestem już dzieckiem. - Odwróciła się i poszła w kierunku drzwi. Musiałam przyznać, że ma niezły temperament.
- Wracaj tu natychmiast, młoda damo!- Ojciec próbował ją zawrócić, ale ona ani myślała się zatrzymać.
- Przepraszam. - Powiedział kręcąc głową. Odniosłam wrażenie że często musi za nią przepraszać.-  Mam nadzieję, że mimo wszystko Amy zechce nam towarzyszyć podczas uczty. Nigdy nie spotkałem nikogo z Midgardu.
- Oczywiście, będę na uczcie. Nie gniewam się na Lilian, z pewnością jest zmęczona podróżą.
Król Erevan jeszcze raz przeprosił za zachowanie swojej córki i również poszedł odpocząć. Odetchnęłam z ulgą kiedy zostaliśmy sami.
- Jestem z ciebie bardzo dumny. Nie dałaś się sprowokować. - Powiedział Loki, obejmując mnie w tali. Zgromiłam go spojrzeniem.
- Nadal uważasz, że to był dobry pomysł? Nie mam ochoty spędzać całego wieczoru w jej towarzystwie.
- Nie masz wyboru. Obiecałaś Erevanowi, że przyjdziesz. - Odparł muskając ustami moje wargi. Przytuliłam się do niego, miałam tylko nadzieję, że podczas uczty Lilian trochę odpuści.

Naznaczona Przez Boga KłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz