W końcu nadszedł dzień ślubu. Byłam niezwykle szczęśliwa i podekscytowana, a równocześnie zestresowana. Z resztą nie tylko ja, Keira biegała od samego rana, próbując wszystko ogarnąć i nawijając przy tym niczym katarynka.
- Keiro proszę, potrzebuję pięciu minut ciszy. - Powiedziałam, starając się zebrać myśli.
- Tak, pani. Wybacz.
Westchnęłam opadając załamana na krzesło. W głowie miałam czarną dziurę, nie potrafiłam zapamiętać przysięgi, którą sama napisałam, wszystko czego dowiedziałam się na lekcjach tańca zwyczajnie wyparowało.
- Wejść! - Zawołałam, słysząc pukanie do drzwi.
- Wszystko w porządku?
Spojrzałam na Lokiego dając mu tym samym do zrozumienia, że to było bardzo głupie pytanie.
- Nic nie jest w porządku. - Odparłam, chowając twarz w dłoniach. - Zrobię z siebie idiotkę na oczach całego Asgardu.
- Będą też goście z innych światów. - Położył mi dłonie na ramionach chcąc mnie uspokoić, ale to nie działało.
- Chcesz mnie pocieszyć czy dobić? - Zapytałam, odchylając się na krześle, żeby na niego spojrzeć. Dostrzegłam, że się uśmiechnął. Nie rozumiałam jak potrafi zachować taki spokój.
- Wyobraź sobie, że tych wszystkich ludzi tam nie ma.
Chciałam, żeby to było takie proste. Natomiast wiedziałam, że z pewnością nie będzie.
- Masz dla mnie więcej takich mądrości?
- Nie. -Loki usiadł na krześle stojącym obok. - Ale musimy pozbyć się tego. - Wskazał na symbol, który od tak dawna ozdabiał mój nadgarstek.
- Będzie bolało? - Doskonale pamiętałam tworzenie tego tatuażu i wcale nie miałam ochoty przechodzić przez to po raz kolejny.
- Nawet nie poczujesz.
Naiwnie uwierzyłam w zapewnienie Lokiego i położyłam rękę na stole. Loki złapał mój nadgarstek i już po kilku sekundach poczułam pierwszy dyskomfort, jakby ktoś wbijał mi w skórę malutkie szpilki. Skrzywiłam się lekko, ale to jeszcze dało się wytrzymać. Najgorsze nadeszło dopiero po chwili. Zacisnęłam zęby, żeby nie krzyknąć miałam wrażenie jakby ktoś zdzierał mi skórę z nadgarstka. Odruchowo spróbowałam wyrwać rękę, kiedy ból zaczął stawać się trudny do zniesienia. Spojrzałam na Lokiego mając nadzieję, że to już koniec. Zaczęłam zsuwać się z krzesła, nie mogłam skupić się na niczym innym niż, żeby przerwać ten koszmarny ból.
- Już po wszystkim. - Loki przytulił mnie do siebie. - Wybacz. - Pocałował mnie w głowę. Sprawienie mi bólu nie było dla niego łatwe, ale najwyraźniej nie było innego sposobu. Nadgarstek wciąż pulsował bólem, a do tego w miejscu znaku był ciepły i czerwony.
- Okłamałeś mnie. - Powiedziałam, kiedy tylko odzyskałam mowę.
- A czego się spodziewałaś?
Odsunęłam się trochę, żeby na niego spojrzeć.
- Że będziesz miły i szczery.
Loki roześmiał się, widząc moje rozmarzone spojrzenie.
- Byłem miły ostatniej nocy. - Odparł. Chciał mnie zawstydzić, żebym odwróciła wzrok, ale tym razem tego nie zrobiłam.
- Nie tak bym to nazwała. - Zauważyłam, że ból w nadgarstku już niemal całkowicie zniknął. Uznałam więc, że pora wracać do przygotowań. Niestety Keira gdzieś mi zniknęła, a w tej kwestii czułam się bez niej jak bez ręki.
- Mam jeszcze jedną niespodziankę.
- Powinnam się bać?
Loki poszedł otworzyć drzwi, a chwilę później Keira przyprowadziła kogoś, kogo nigdy bym się nie spodziewała.
- Corey! - Krzyknęłam uradowana, rzucając się dziewczynie na szyję. - Jak? Skąd się tutaj wzięłaś?
- Miałabym przegapić jeden z najważniejszych dni w twoim życiu?
Nie miałam pojęcia skąd się tutaj wzięła, ale cieszyłam się, że w tak ważnym dniu będzie przy mnie. Wypuściłam Corey z objęć, pozwalając jej rozejrzeć się po komnacie.
- Szczęśliwa? - Zapytał Loki. Odwróciłam się do niego z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Bardzo. - Przyznałam, obejmując go.- Dziękuję. - Dodałam i pocałowałam go zanim Keira przypomniała mi ile mamy jeszcze pracy. Corey bardzo chętnie zaangażowała się w przygotowania i ewidentnie była w swoim żywiole. Upięła moje włosy w prześliczny kok, zostawiając dwa luźne pasemka, które opadały wzdłuż twarzy.****
Do ceremonii została niecała godzina. Byłam już praktycznie gotowa, zostało kilka niewielkich poprawek fryzury i makijażu. Suknia okazała się przepiękna i warta każdej sekundy męczących przymiarek. Długa ciemnozielona z złotymi zdobieniami i rękawami z cienkiej siateczki. Gorset w górnej części podkreślał figurę, a dół sukni był na tyle długi, że ciągnął się za mną kiedy szłam.
- Wyglądasz jak księżniczka. - Zachwycała się Corey. - Moja mała Amy. - Widziałam, jak dyskretnie otarła łzę wzruszenia. Dzięki pomocy Keiry dla niej również znalazła się suknia. Byłyśmy podobnej budowy więc Corey mogła swobodnie wybierać z zawartości mojej szafy z czego bardzo chętnie korzystała.
CZYTASZ
Naznaczona Przez Boga Kłamstw
FanfictionTo miało być zlecenie jak każde inne. Amy nie spodziewała się, że w kilka dni jej życie całkowicie się zmieni.