Po powrocie do pałacu moim pierwszym celem była porządna kąpiel. Thor nie omieszkał wytknąć nam sporego spóźnienia, chociaż nie wydawał się tym zbytnio przejęty. Wypłukanie całego piasku z włosów zajęło mi niemal godzinę. Czekając, aż włosy wyschną postanowiłam ponowić próbę napisania przysięgi. Ilość pogniecionych kartek rozrzuconych na stole przypominała mi tylko jak beznadziejnie sobie z tym radziłam. Kiedy zaczęło się ściemniać udałam się na lekcje tańca, które były kolejnym elementem przygotowań. Akurat te zajęcia prowadzone przez nieco dziwną kobietę bardzo lubiłam. Nauczycielka uwielbiała bardzo pstrokate suknie a do tego na głowie cały czas nosiła różne kapelusze, jednak zawsze były one ozdobione kolorowymi piórami. Nie można jej było jednak odmówić umiejętności, jak to lubiła powtarzać: nauczy tańczyć nawet kulawego. Jako że nie miałyśmy zbyt wiele czasu zajęcia zazwyczaj kończyły się bardzo późno, ale mimo zmęczenia wychodziłam z nich zadowolona i odprężona.
Wróciłam do swojej komnaty długo po zmroku. Zamknęłam za sobą drzwi i poczekałam aż oczy przyzwyczają się do ciemności. Już kiedy się odwracałam odniosłam wrażenie, że coś jest inaczej. Wyczułam czyjąś obecność, chciałam więc włączyć światło i sprawdzić co się dzieje. Zanim jednak zdążyłam zrobić chociaż krok, ktoś złapał mnie za gardło i przycisnął do drzwi. Byłam tak zaskoczona i przestraszona, że nawet nie krzyknęłam.
- Nareszcie cię dopadłem. - Usłyszałam tuż przy uchu. Od razu rozpoznałam głos Lokiego i nieco się uspokoiłam. Kilka świateł w komnacie się zapaliło, jednak nadal panował półmrok. Przez chwilę zastanawiałam się czy uciekł, czy może jednak został wypuszczony. Nie dostrzegłam, jednak kajdan na jego nadgarstkach, a sam nie mógł ich zdjąć.
- I co teraz zrobisz? - Zapytałam prowokująco. Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się figlarnie. Wyglądało na to, że mój plan zadziałał.
- Jak długo mnie prowokowałaś?- Przygryzłam wargę, jego usta były tak blisko, że nasze oddechy się mieszały. - Bawiło cię pogrywanie sobie ze mną?
- Wygląda na to, że dostanę co chciałam. - Powiedziałam zadziornie. Chciałam go objąć zarzucając mu ręce na szyję, ale Loki złapał moje nadgarstki i unieruchomił nad głową. Dłoń którą trzymał na mojej szyi przesunął powoli w dół. Złapał za ozdobny pasek mojej sukienki i wyszarpnął go.
- Co robisz? - Zapytałam zerkając w górę jak związuje moje ręce. Chciałam więcej pikanterii, ale nie byłam pewna czy jestem gotowa pójść tak daleko.
- Teraz to ja się zabawię. - Loki przygryzł skórę na mojej szyi. Odchyliłam głowę, czekając na więcej pieszczot. Kiedy te jednak nie nastąpiły poczułam się rozczarowana. Niewiedza co się zaraz stanie była swój sposób podniecająca.
- Musisz się bardziej postarać. Na razie to jestem znudzona. - Powiedziałam wyzywająco, udając ziewnięcie. Byłam ciekawa na jak wiele sobie pozwoli. Skoro tak chciał się bawić, postanowiłam podjąć grę.
- Znudzona? Twoje ciało mówi coś innego.
Położył dłoń na moim policzku i kciukiem obrysowywał moje usta, które bezwiednie rozchyliłam. Drugi koniec materiału oplatającego moje nadgarstki Loki owinął sobie wokół dłoni, żeby za chwilę szarpnąć za niego w dół. W ułamku sekundy znalazłam się przed nim na kolanach. Posłałam mu zaskoczone i nieco oburzone spojrzenie.
- Myślałem, że chcesz się bawić.
- Nie masz pojęcia jak bardzo.- Przysunęłam się nieco bliżej i usiadłam na piętach. Nie było sensu próbować wstać, wiedziałam, że Loki mi na to nie pozwoli. Położyłam dłonie na jego nodze i zaczęłam powoli sunąć nimi w górę. Cały czas patrzyłam mu przy tym w oczy, obserwując jego reakcje. Moje ręce wędrowały coraz wyżej, omijając zapięcie paska i wsuwając się pod koszulę. Kiedy materiał nieco się uniósł, powoli zbliżyłam usta do jego brzucha i składałam tam delikatne pocałunki. Znaczyłam nimi ścieżkę coraz niżej, ale kiedy tylko moje wargi zbliżyły się do paska spodni, Loki zrobił krok w tył nie pozwalając mi kontynuować.
- Nie tak prędko. Chodź. - Odwrócił się i zaczął powoli iść w stronę łóżka cały czas trzymając za pasek krępujący moje dłonie. Kiedy nieco niezdarnie udało mi się stanąć w końcu na nogach, Loki zatrzymał się.
- Nie kazałem ci wstać. - Powiedział z przebiegłym uśmiechem na twarzy. Znów pociągnął za trzymany materiał zmuszając mnie do powrotu do wcześniejszej pozycji. Nie udało mi się dłużej powstrzymać śmiechu.
- Dobrze dobrze, mój panie. - Powiedziałam ironicznie, oceniając odległość dzielącą mnie od łóżka. Przebolałam jakoś te kilka kroków na kolanach, starając się przy tym wyglądać jak najbardziej dumnie i seksownie. Nie miało to większego znaczenia, bo Loki nawet na mnie nie patrzył.
Kiedy już siedziałam na łóżku zauważyłam jak moja suknia powoli znika. Wyglądało to trochę jakby trawił ją niewielki zielony płomień. Najchętniej obserwowałabym tak, aż całe ubranie zniknie, ale Loki złapał mój podbródek i zmusił do spojrzenia na niego. Nachylił się i pocałował mnie w czoło, żeby za chwilę delikatnie odepchnąć.
Leżałam, obserwując jak przechodzi na drugą stronę łóżka i znów łapie za pasek krępujący moje ręce. W tym momencie sądziłam, że będę zmuszona przerwać całą zabawę. Loki pociągnął mnie bliżej wezgłowia łóżka i zaczął przywiązywać trzymany koniec paska do ramy łóżka. Szarpnęłam się kilka razy, czując zbliżający się atak paniki. Bardzo źle znosiłam uczucie bezradności. Instynkt nakazywał mi się bronić.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię. - Loki pogładził mnie uspokajająco po policzku. Przytaknęłam, chociaż nie byłam pewna czy dam radę zaufać mu aż tak bardzo. Starałam się odprężyć, ale mój oddech wciąż był płytki i przyspieszony a serce waliło z taką siłą jakby chciało wyrwać się z piersi.
- Już jest dobrze. - Powiedziałam po kilku sekundach, widząc jak Loki cały czas uważnie mnie obserwuje. Wiedziałam, że jest gotów w każdej chwili przerwać i mnie rozwiązać. Wystarczyło jedno moje słowo.
Loki wziął ze stołu kielich z winem, upił łyk i odstawił naczynie na mojej klatce piersiowej.
- Nie rozlej. Będę tego potrzebował. - Uśmiechnął się zadowolony, widząc że zastygłam w bezruchu. Poczułam jak materac w nogach łóżka ugina się. Chciałam podnieść głowę, żeby lepiej widzieć, ale przez to kielich niebezpiecznie się zakołysał. Wstrzymałam oddech, bo poczułam jak kilka kropli kapnęło na moje ciało. Loki pokręcił głową i zabrał kielich. Wypuściłam powoli powietrze, a krople spłynęły między moimi piersiami i po żebrach. Obserwowałam jak pije resztę wina, żałowałam że nie mogę dostać ani kropli. Loki pochylił się nade mną i zaczął całować moje ciało wzdłuż mokrego śladu na żebrach, podsycając tym moje podniecenie. Z moich ust wydobył się cichy jęk.
- Mówiłem nie rozlej. - Kiedy mówił jego wargi delikatnie muskały kąciki moich ust. Szarpnęłam rękami chcąc go przyciągnąć i pocałować, ale pasek wciąż mi to uniemożliwiał. Znów jęknęłam tym razem z rozczarowania i bezsilności. Wypchnęłam biodra w jego stronę, rozpaczliwie pragnąc czegoś więcej.
- Nie nie nie. - Loki cofnął się, przeciągając paznokciami po mojej skórze i zostawiając kilka czerwonych zadrapań. Podniósł moją nogę i zaczął całować w górę po udzie. Każdy kolejny pocałunek był niczym tortura, a kiedy sądziłam, że nareszcie doczekałam się mojej nagrody Loki przeniósł się na drugą nogę i zaczął równie powoli powtarzać czynność.
- Kurwa! - Zaklęłam, szarpiąc się w więzach. - Co mam zrobić? - Zapytałam zdesperowana, kiedy odpadłam już z sił.
- Hm? - Mruknął Loki, zostawiając na chwilę moje podbrzusze.
- Mam cię błagać? Czego chcesz? - Zdmuchnęłam kosmyk włosów, który chwilę wcześniej opadł na moją twarz.
- Możesz próbować.
Nie podobał mi się jego uśmiech, kiedy to mówił. Chyba właśnie nieświadomie podsunęłam mu kolejny pomysł.
- Proszę... - Wyszeptałam, gdy jego usta znów znalazły się milimetry od moich. Zostałam obdarzona tylko krótkim, niewinnym pocałunkiem.
- Chcesz więcej? - Zapytał Loki, widząc jak unoszę głowę, pragnąc znów poczuć jego usta na swoich. Przytaknęłam tylko i już miałam nadzieję, że moje męki dobiegną końca, ale Loki nagle odsunął się zupełnie.
- To dobrze. - Patrzyłam jak kieruje się w stronę drzwi.
- Co? Gdzie idziesz? - Nie mogłam zrozumieć co się dzieje. Przez buzujące pożądanie moje myśli były jak za mgłą. Trudno było mi połączyć fakty.
- Mówiłem, że potrafię być bardzo cierpliwy.
Wyszedł, zostawiając mnie przywiązaną do łóżka. Szarpnęłam się kilka razy, próbując uwolnić ręce.
- Loki! - Wrzasnęłam wciąż mając nadzieję, że wróci i mnie rozwiąże. Oczywiście, że nie wrócił. To miała być zemsta za moje ostatnie zachowanie.*****
Spędziłam tak jakąś godzinę, która dłużyła się niczym wieczność. Moim głównym zajęciem było wpatrywanie się w baldachim łóżka. Zaprzestałam prób uwolnienia się od których tylko coraz bardziej bolały mnie nadgarstki. Kiedy już prawie udało mi się zasnąć, usłyszałam jak drzwi do komnaty ponownie się otwierają.
- Wciąż tu jesteś? - Loki podszedł powoli do łóżka. Jego zadowolenie z siebie doprowadzało mnie do szału. Przesunął opuszkami palców w górę po mojej ręce, zatrzymując się na materiale oplatającym nadgarstki.
- Rozwiąż mnie! - Warknęłam, wciąż miałam ochotę się na niego rzucić ale już z całkiem innego powodu. Loki zaśmiał się tylko i cofnął rękę.
- Jeszcze nie teraz, skarbie. - Pocałował mnie w czoło i skierował się w stronę drzwi od łazienki. Westchnęłam sfrustrowana, słysząc szum płynącej wody zza ściany. Wpatrywałam się w uchylone drzwi, pomimo że ze swojego miejsca nie mogłam niczego zobaczyć. Przyłapałam się na tym, że moje myśli znów wędrują w niebezpieczne rejony, kiedy Loki wyszedł z łazienki. Miał na sobie tylko luźne spodnie, a jego ciało wciąż było wilgotne. Przygryzłam dolną wargę, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Przeklinałam to, że tak na mnie działał. Zmusiłam się, żeby odwrócić głowę. "Miej trochę godności, dziewczyno." Nakazałam sobie w myślach. Loki położył się obok mnie i palcami gładził po brzuchu chcąc zwrócić moją uwagę. Poruszyłam się niespokojnie, a kiedy to nie pomogło w końcu na niego spojrzałam. Już miałam kolejny raz zażądać aby mnie rozwiązał, ale Loki zamknął mi usta pocałunkiem zanim zdążyłam powiedzieć chociaż słowo. Chciałam oddać się tej chwili. Wiedziałam, że za kilka dni i tak będę się śmiała z dzisiejszych wydarzeń. Jednak mimo tego czułam narastającą złość, której nie potrafiłam stłumić i kiedy tylko więzy na moich nadgarstkach puściły zadziałałam instynktownie. Oplotłam nogami jego biodra i przekręciłam się, sprawiając że teraz to ja siedziałam na nim okrakiem. Nawet nie wiem jak w mojej dłoni znalazł się sztylet, musiałam zabrać go z szafki nocnej. Widziałam jak przyciskam ostrze do gardła Lokiego. Miałam wrażenie, jakbym obserwowała to co robię, gdzieś z boku.
- Amy... - Widziałam zaskoczenie na jego twarzy . Moja ręka wciąż naciskała na ostrze. Opanowałam się w ostatniej chwili. Postanowiłam obrócić to wszystko w żart. Nie potrafiłam wytłumaczyć co się ze mną dzieje i nie chciałam teraz się nad tym zastanawiać.
- Przestraszyłam cię! - Zawołałam po chwili, wymuszając uśmiech na twarzy. Loki zabrał mi sztylet i odrzucił na podłogę.
- Następnym razem zostaniesz związana. - Natychmiast wylądowałam spowrotem na materacu. Spróbowałam się podnieść, ale Loki przytrzymał mnie dłonią nie pozwalając się ruszyć. Przez chwilę patrzył na mnie z góry.
- Możesz sobie pomarzyć. - Powiedziałam, łapiąc za róg poduszki i uderzając go.
- Czyżby? - Widziałam jak sięga ponad moją głową i łapie za pasek wciąż przywiązany do ramy łóżka.
- O nie! - Szybko schowałam ręce pod siebie. Długo tak jednak nie wytrzymałam. Przyciągnęłam go do siebie, pragnąc bliskości jego ciała. Westchnęłam, czując jego dłoń między moimi udami.
- Może naprawdę powinnaś zacząć błagać. - Powiedział, przygryzając moją wargę.
- Proszę... - Szepnęłam, czując przyjemny dreszcz.
- Powiedzmy, że to na razie wystarczy.
Splótł nasze dłonie, widząc jak odetchnęłam z ulgą. Przypomniałam sobie jak bardzo brakowało mi go, każdej samotnej nocy.
CZYTASZ
Naznaczona Przez Boga Kłamstw
FanfictionTo miało być zlecenie jak każde inne. Amy nie spodziewała się, że w kilka dni jej życie całkowicie się zmieni.