Rozdział 20

182 9 0
                                    

Sif

Wojowniczka leżała w swojej celi na podłodze. Wiedziała, że jeżeli chce przeżyć to musi jakoś uciec. Miała już plan, czekała tylko aż żołnierz jak co dzień przyjdzie zabrać ją na tortury.
Cieszył ją ich brak kreatywności w tej kwestii. Najczęściej ograniczali się do biczowania jej, aż do utraty przytomności. Po jej plecach stale płynęło kilka strużek krwi. Rany nie miały czasu się zagoić. Kiedy do celi wszedł jeden ze strażników wiedziała już co ją czeka. Nie podniosła się, czekała aż mężczyzna podejdzie wystarczająco blisko. Kiedy nachylił się, żeby złapać ją za włosy, wymierzyła cios łokciem w jego szczękę. Korzystając z chwilowego oszołomienia, zignorowała ból w plecach i wybiegła z celi. Uruchomiła barierę, uniemożliwiając żołnierzowi pościg. Zobaczyła kilku kolejnych strażników. Szybko otworzyła kolejne cele, uwalniając innych więźniów. Wykorzystała powstałe zamieszanie i wymknęła się z więzienia. Musiała jak najszybciej wydostać się poza zamkowe mury. Wiedziała że po drodze jest jeszcze zbrojownia, szybko zabrała stamtąd miecz i ruszyła dalej. Ból w plecach nie dawał o sobie zapomnieć nawet na kilka sekund, nie miała jednak czasu na odpoczynek. Wydostała się do ogrodów i dalej do najbliższej bramy. Przeklnęła głośno, gdy ta okazała się zamknięta. Dokładniej przyjrzała się murom, były zbyt gładkie, żeby się po nich wspiąć. Niedaleko dostrzegła jednak wysokie drzewo, z jego pomocą na pewno uda jej się przedostać. Wspinaczka okazała się niezwykle trudna. Za każdym razem kiedy musiała się podciągnąć, miała wrażenie, że wszystkie rany na jej plecach się otwierają. Gdyby mogła krzyczałaby z bólu. Musiała jednak zacisnąć zęby i znosić to w milczeniu. Kiedy była już wystarczająco wysoko, ostrożnie przeskoczyła na mur i ześlizgnęła się po drugiej stronie. Nie mogła zbyt długo pozostać na otwartej przestrzeni, dlatego tak szybko jak pozwalały jej na to siły ruszyła w stronę lasu. Nie miała pojęcia dokąd idzie. Była ranna, głodna i słaba. Przez kilka godzin szła, pozwalając sobie tylko na kilku minutowe przerwy. Zaczynało już świtać, kiedy usłyszała tęten kopyt. Pomimo wyczerpania złapała za miecz i skierowała go w stronę skąd dobiegał dźwięk. Obraz przed oczami stawał się coraz bardziej niewyraźny, dostrzegała tylko zbliżającą się plamę. Zamachnęła się, broń jednak nie sięgnęła celu.
- Sif? Co ty tu robisz? - Zaskoczony mężczyzna o czarnych długich włosach, zeskoczył z konia.
- Hogun? Pomóż mi... - Zdołała jeszcze powiedzieć, zanim nieprzytomna osunęła się w jego ramiona.

Amy

W środku nocy obudziły mnie hałasy dobiegające z korytarza.
- Co się dzieje? - Wymamrotałam sennie. Kiedy przez dłuższą chwilę nie dostałam odpowiedzi, otworzyłam oczy. Wtedy spostrzegłam, że jestem sama. Nie miałam pojęcia kiedy Loki wyszedł, musiałam mocno spać. Podniosłam się z ciepłego łóżka, chcąc ustalić przyczynę hałasu. Wychyliłam się przez drzwi i zaczepiłam jednego ze strażników.
- Przepraszam, co się stało?
- Jeden z więźniów zbiegł, pani. Zostań w komnacie, jesteś tam bezpieczna. - Posłusznie zamknęłam drzwi i wróciłam do łóżka. Nie mogłam jednak zasnąć. Przeleżałam tak jakąś godzinę, zanim usłyszałam jak drzwi się otwierają.
- Loki? - Odruchowo złapałam za sztylet leżący przy łóżku.
- Spokojnie walkirio ty moja. To tylko ja. - Powiedział, zabierając sztylet z mojej dłoni i całując mnie w policzek. - Dlaczego nie śpisz?
- Obudziły mnie hałasy. Podobno jeden z więźniów uciekł.
- Tak, ta kobieta o którą ostatnio mnie pytałaś. - Po jego głosie poznałam, że bardzo go to martwi. Kiedy światło księżyca wpadające przez okno padło na jego twarz, dostrzegłam coś jeszcze. Był zmęczony, za dnia doskonale to ukrywał, ale teraz wystarczył moment żeby to dostrzec.
- Którą noc z rzędu praktycznie nie śpisz? - Zapytałam z troską.
- Po czwartej przestałem liczyć.
Martwiło mnie to, ale nie zamierzałam go pouczać. Wiedziałam, że i tak mnie nie posłucha. Położyłam głowę na jego piersi. Czułam jak palcami rysuje jakieś nieokreślone wzory na moich plecach.
- Wciąż chcesz wrócić do Midgardu?
Zaskoczył mnie tym pytaniem. Sama nie byłam pewna odpowiedzi.
- Nie wiem...  Tęsknię za domem. Nie miałam nawet szansy pożegnać się z bliskimi. Oni pewnie sądzą, że nie żyję...
- Wolałabyś do nich wrócić?
- Loki... - Dlaczego zadawał mi takie pytania? Tak bardzo obawiał się, że go zostawię? Podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć. - Kocham cię i trudno mi sobie wyobrazić życie bez ciebie.
- Decyzja powinna być więc prosta.
Wiedziałam jakiej odpowiedzi ode mnie oczekuje. Nie byłam jednak gotowa, żeby cokolwiek mu obiecać.
- Potrzebuję więcej czasu. - Obawiałam się, że będzie dalej dopytywał. Na szczęście odpuścił, po kilku minutach udało mi się spowrotem zasnąć.

Naznaczona Przez Boga KłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz