Rozdział 68

78 9 2
                                    

Nie wiem jak długo tkwiłam już w tym koszmarze nie potrafiąc się obudzić. Próbowałam już chyba wszystkiego i nic nie działało. Tym razem nie spotkałam, jednak Heli, wszędzie panowała tylko ciemność i ta oblepiająca wszystko, lodowata mgła. Zmuszona byłam cały czas iść przed siebie, za każdym razem, kiedy próbowałam się zatrzymać, przejmujące zimno ogarniało całe moje ciało.
- Czego ode mnie chcesz?! - Zawołałam w ciemność, rozglądając się dookoła za jakąkolwiek wskazówką. Zaczynałam panikować. Czy dlatego, że nie zdecydowałam się zabić Lokiego, Hela postanowiła uwięzić mnie tutaj na zawsze? Będę błąkać się po tych lodowatych ciemnościach tak długo, aż w końcu oszaleję.
Ulżyło mi, kiedy w oddali zobaczyłam Leo. Ruszyłam w jego stronę, a otoczenie zaczęło się zmieniać i po chwili znów byłam w naszym salonie. Zatrzymałam się mrugając kilka razy, wciąż nie mogłam przywyknąć do tak nagle zmieniającego się otoczenia. Zobaczyłam jak siedzimy w czwórkę razem z Leo, Matem i Corey przy stole i gramy w karty. Popijaliśmy zimne drinki, a w tle leciała muzyka. Dziwnie było oglądać te wydarzenia z perspektywy trzeciej osoby. Zatęskniłam za tymi letnimi beztroskimi wieczorami spędzanymi razem. Nie przysłuchiwałam się o czym rozmawialiśmy, ale nagle wszyscy wybuchneliśmy głośnym śmiechem. Leo objął mnie ramieniem za szyję i przyjacielsko poczochrał moje włosy. Krzesło na którym siedziałam zakołysało się i ześlizgnęłam się na podłogę, kolejny raz zanosząc się śmiechem.
- Ej! - Krzyknęłam, widząc jak Mat podmienia swoją pustą szklankę na moją w której została jeszcze połowa drinka. - Oddawaj! - Zażądałam, wdrapując się z powrotem na krzesło tylko po to, żeby zobaczyć jak kilkoma łykami opróżnia szklankę.
- Trzeba było wołać pół minuty wcześniej. - Powiedział, wstając od stołu. Widziałam wredny uśmieszek czający się w kącikach jego ust. Wykorzystałam moment, kiedy odwrócił się tyłem i skoczyłam mu na plecy, powalając na ziemię.
- Zrobicie sobie krzywdę, dzieciaki. - Powiedziała Corey, patrząc jak tarzamy się po podłodze. Zebrała brudne szklanki i poszła do kuchni.
W tym momencie wspomnienie zaczęło się zamazywać, a po chwili znów stałam w całkowitej ciemności. Hela pojawiła się tuż obok mnie.
- Byłaś taka szczęśliwa. - Powiedziała tuż przy moim uchu. Z pewnością dostrzegła niewielki uśmiech pod moim nosem wywołany tym co zobaczyłam. - Przez Lokiego takie dni już nigdy nie wrócą.
- Z nim też byłam szczęśliwa.
- Ah tak?
Przed moimi oczami zaczęły pojawiać się fragmenty naszych kłótni. Od tych błahych, kiedy uciekłam z naszej pierwszej wspólnej kolacji w Asgardzie, przez moment jak próbowałam bronić Thora przed egzekucją i jak zostałam złapana na próbie uwolnienia go. Widziałam siebie zrozpaczoną i bezradną, miotającą się po celi. Jak zostałam złapana i wykrzyczałam Lokiemu, że jest tyranem, aż do wieści o śmierci Leo. Miałam wrażenie jakbym to wszystko przeżyła od nowa w zaledwie kilka sekund, każdą chwilę, każdą emocje. Padłam na kolana zasłaniając rękami uszy i zaciskając z całych sił powieki. Próbowałam zmusić się do odtworzenia w pamięci każdej szczęśliwej chwili.
-Cokolwiek mi pokażesz, nie zmusisz mnie, żebym go zabiła! - Krzyknęłam i nagle wszystko się uspokoiło. Wyprostowałam się, rzucając Heli nienawistne spojrzenie. Ona natomiast patrzyła na mnie z politowaniem. Zacmokała kilka razy, kręcąc głową.
- Nie oczekuję tego od ciebie. Teraz już wiem, że nie jesteś gotowa na tak odważny krok. Mam dla ciebie inną propozycję.

*****

W tym samym czasie:

Keira weszła do komnaty Amy jak zwykle uśmiechnięta. Odstawiła na stół tacę z jedzeniem i odsłoniła ciężkie zasłony.
- Pora wstawać! - Zawołała, otwierając okno i wpuszczając rześkie poranne powietrze do środka. Odwróciła się i podeszła do łóżka, kiedy zauważyła, że Amy nawet nie drgnęła. - Pobudka, śpiochu. - Zaśmiała się potrząsając delikatnie ramieniem dziewczyny. Ta jednak wciąż się nie ruszała. - Amy? Amy, wstawaj! - Keira za wszelką cenę próbowała obudzić dziewczynę. Dopiero, kiedy złapała jej rękę i poczuła jak nienaturalnie zimna jest jej skóra dotarło do niej że to nie zwykły sen. - Pomocy! - Zawołała spanikowana. Nie rozumiała co się stało, jeszcze wieczorem wszystko było w porządku. Niemal natychmiast do komnaty wpadło dwóch strażników.
- Co się stało?
- Uzdrowiciela! Natychmiast! - Krzyknęła wciąż próbując obudzić Amy.
Medyk przybył w dosłownie kilka minut. Sporej wielkości skórzana torba kołysała się na jego ramieniu, a jej zawartość cicho pobrzękiwała. Jako że nikt nie potrafił wyjaśnić mu, co dokładnie się stało postanowił zabrać wszystko co mogło się przydać.
Chciał dowiedzieć się od Keiry co dokładnie się stało, ale dziewczyna była tak roztrzęsiona, że nie potrafiła złożyć zdania.
- Przynieś więcej kocy. - Nakazał stanowczo, jak tylko poczuł lodowatą skórę Amy. Usta dziewczyny niemal całkowicie straciły swoją barwę. - Jak długo jest w takim stanie?
- Nie wiem... Ja... Nie mogłam jej obudzić... - Odpowiedziała Keira kładąc kilka kocy w nogach łóżka. Przez dłuższą chwilę uzdrowiciel badał Amy, próbując ustalić co jej dolegało.
- Okryj ją i przygotuj termofory. Trzeba utrzymać jej ciepło. - Zwrócił się do służki. Odwrócił się, słysząc jak Loki wszedł do komnaty. Po raz pierwszy w swojej wieloletniej karierze nie potrafił postawić diagnozy.
- Co jej się stało?
- Przykro mi, panie, ale nie wiem. - Uzdrowiciel spuścił wzrok. - Z medycznego punktu widzenia nic jej nie dolega. Wszystkie badania wyszły w normie. Jeżeli miałbym coś zasugerować to podejrzewam jakąś silną magię, ale to wykracza poza moją wiedzę.
- Magię?! - Wieści w zamku szybko się rozchodziły i Thor błyskawicznie się o wszystkim dowiedział. - Wiedziałem. Co jej zrobiłeś?! - Złapał Lokiego za koszulę i uderzył nim o ścianę.
- Nic. - Warknął Loki, odpychając od siebie brata. - Nie widziałem jej od tygodnia.
- Jeżeli twoje knowania doprowadzą do jej śmierci sam zginiesz!
- Wiem! - Loki usiadł na łóżku obok Amy, biorąc jej dłoń w swoje. - Nigdy bym jej nie skrzywdził.
- Mogę się wtrącić? - Uzdrowiciel chciał przerwać kłótnie, która do niczego nie prowadziła. - Może Amy skarżyła się ostatnio na jakieś dolegliwości?
- Słyszałem jak rozmawiała z przyjaciółką o koszmarach. - Odparł Thor.
- Coś szczególnego?
- Hela... - Mruknął Loki bardziej do siebie niż do kogokolwiek w pomieszczeniu. Przyłożył otwartą dłoń do czoła Amy i zamknął oczy, próbując dostać się do jej umysłu.
- Co robisz? - Gromowładny chciał podejść bliżej, ale Loki go zatrzymał.
- Hela oddzieliła jej świadomość od ciała i gdzieś uwięziła. Muszę sprowadzić ją z powrotem.
- Jak?
- Nie wiem, nigdy tego nie robiłem. - Loki wstał i zaczął nerwowo chodzić po komnacie. Pamiętał, że czytał o tym w jednej z ksiąg dawno temu, ale nie pamiętał w której. - To bardzo stara, zakazana magia.
Thor prychnął rozbawiony, słysząc że dla Lokiego istnieje coś zakazanego.
- Brzmi jak coś w sam raz dla ciebie.
- Nie masz pojęcia o czym mówisz. - Warknął, zatrzymując się na wprost Thora i wbijając w niego lodowate spojrzenie. - Wszystko co robiłem do tej pory to przy tym dziecinne sztuczki. To już niemal nekromancja.
Thor cofnął się o krok, uciekając spojrzeniem. Nie wiedział, że sprawa jest tak poważna.
- Potrzebujesz czegoś? - Zapytał, chciał jakoś pomóc chociaż nie wiedział jak.
- Muszę się przygotować. Mamy niewiele czasu. - Rozejrzał się po komnacie, aż dostrzegł Keirę, która wciąż stała przysłuchując się całej rozmowie. - Pójdziesz ze mną. - Wskazał dziewczynę palcem, na co ta drgnęła nerwowo słysząc takie polecenie. Zerknęła proszącym wzrokiem w stronę uzdrowiciela mając nadzieję, że uratuje ją mówiąc, że będzie jeszcze potrzebna.
- Zostanę przy dziewczynie. - Zadeklarował medyk. - Powiadomię natychmiast, jeżeli jej stan się zmieni.
Zrezygnowana Keira wyszła za Lokim nie wiedząc czego się spodziewać. Szli kolejnymi korytarzami, chociaż dziewczyna miała problem dotrzymać mu kroku. Co jakiś czas musiała podbiegać, nie odważyła się jednak odezwać.
-Umiesz czytać? - Zapytał nagle, kiedy zatrzymali się przed biblioteką.
- Oczywiście! - Odparła oburzona, zanim zdążyła ugryźć się w język.
-

Odezwij się do mnie takim tonem raz jeszcze, a będą to ostatnie słowa w twoim życiu.
Keira skuliła się pod ciężarem jego spojrzenia. Sama nie mogła uwierzyć, że coś takiego wyszło z jej ust.
- Przepraszam, panie. - Wymamrotała. Westchnęła ciężko, opierając się o ścianę, kiedy tylko Loki wszedł do biblioteki zostawiając ją na chwilę samą. Przez kilka sekund poważnie rozważała ucieczkę, ale szybko uznała, że źle by się to dla niej skończyło. Postanowiła zacisnąć zęby i nie odzywać się nie pytana. Zakasłała cicho, kiedy Loki rzucił na niewielki stolik przed nią kilka grubych zakurzonych ksiąg.
- Powiedz jak znajdziesz coś o rozdzieleniu świadomości od ciała.
Keira przytaknęła tylko milcząco i zaczęła wertować pierwszą księgę. Szybko napotkała jednak trudności w postaci licznych trudnych wyrazów, znaczenia których nie znała. Pomimo tego wolała domyślać się z kontekstu niż zapytać Lokiego o cokolwiek.
Czas mijał i stos odrzuconych ksiąg rósł z każdą chwilą. Keira coraz mocniej odczuwała zmęczenie, ramiona bolały ją od przekładania ciężkich tomów, a wysuszone oczy piekły, wiedziała jednak, że nie może sobie pozwolić na jakąkolwiek przerwę. Przyłapała się na tym, że musiała kilka razy czytać jedno zdanie zanim zrozumiała jego sens.
W końcu trafiła jednak na fragment, który wydawał się być interesujący. Autor opisywał skomplikowany i złożony proces oddzielenia świadomości od ciała, a następnie połączenia ich z powrotem. Na kilku kolejnych stronach znajdowały się ryciny przedstawiające każdy kolejny etap.
- Myślę, że coś znalazłam, panie. - Powiedziała cicho wciąż patrząc w tekst książki.
- Pokaż. - Loki mógł użyć magii, aby przywołać do siebie książkę tak jak robił to już wielokrotnie, nie zrobił tego jednak, a Keira zaczęła się zastanawiać czy uprzykrzanie jej życia sprawia mu aż taką przyjemność. Podniosła ciężki tom ze stolika i idąc w stronę Lokiego, wyobraziła sobie jak okłada go twardą książką po głowie. Nieświadomie zaczęła uśmiechać się pod nosem.
- Co cię tak bawi? - Zapytał, nawet tak drobny uśmiech nie umknął jego uwadze.
- Nic, panie. - Keira spuściła wzrok i założyła ręce za plecami, kiedy tylko oddała książkę. Miała nadzieję na kilka minut przerwy. Była na nogach od wczesnego poranka, a słońce chyliło się już ku zachodowi. Jej nadzieja okazała się jednak płonna.
- Posprzątaj tutaj. - Nakazał Loki opuszczając bibliotekę. Dziewczyna wiedząc, że została w końcu sama opadła na najbliższe krzesło, czując jakby ktoś zdjął z niej ogromny ciężar.

Naznaczona Przez Boga KłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz