Rozdział 53

84 11 1
                                    

Nagle drzwi sali otworzyły się z hukiem uderzając w ścianę. Sif jako pierwsza powoli weszła do środka, tuż za nią podążał Hogun. Wojowniczka z niepokojem patrzyła na Thora klęczącego na ziemi z mieczem w dłoniach. Zerkneła na pozostałych, jednak oni również zdawali się nie rozumieć tej sytuacji.
- Thor? - Hogun podszedł niepewnie do przyjaciela i ostrożnie dotknął jego ramienia. - Co się stało? - Zapytał i w tym samym momencie zmuszony był do wykonania szybkiego uniku. Niewiele brakowało, a Thor przebiłby go mieczem na wylot.
- Co z nim? - Kapitan podbiegł do wojownika, pomagając mu się podnieść.
- Thor to my. Twoi przyjaciele. - Sif wskazała najpierw na siebie, a następnie na pozostałych. Gromowładny natychmiast rzucił się na nią. Jego oczy były zamglone, zachowywał się jak w jakimś transie. Wojownicza odpierała kolejne zaciekłe ataki, starając się nie atakować.
- Co on ma na szyi? - Zapytał Hogun, dostrzegając dziwny, połyskujący symbol.
- Loki... - Wymamrotał Rogers, wiedząc już doskonale co muszą zrobić. Podbiegł do Thora i silnym kopnięciem wytrącił mu miecz z ręki. Hogun sprawnie przechwycił broń przez co uwaga Thora skupiła się teraz na nim.
- Sif! Zajmij się Lokim! - Zawołał Kapitan. Ta krótka chwila nieuwagi kosztowała go cios w żebra.
- Z przyjemnością. - Sif ruszyła w stronę Lokiego, kręcąc mieczem młynki w powietrzu. Czekała na ten moment od bardzo dawna. Kiedy tylko podeszła wystarczająco blisko, zamchneła się ale miecz przeszył powietrze. - Znów te twoje sztuczki! - Krzyknęła, odwracając się. Potrafiła już przewidzieć, że Loki pojawi się za nią. Kopnięciem z półobrotu próbowała wytrącić mu trzymany sztylet, ale złapał ją za kostkę i wykręcił powalając na ziemię. Przeturlała się na bok, unikając kolejnego ciosu sztyletem po czym błyskawicznie stanęła na nogach.
Kapitan i Hogun obezwładnili a tym czasie Thora, jednak wiedziała, że nie zdołają utrzymać go zbyt długo.
- Są tylko dwa sposoby, aby ta runa przestała działać. - Powiedział Loki, unikając ciosu mieczem. - Jego śmierć albo wasza. Wybieraj.
- Na początek zabiję ciebie!
Sif nie dała się nabrać na kolejną iluzję. Upozorowała, że przygotowuje się do ciosu mieczem i kiedy wyczuła odpowiedni moment, całą siłę włożyła w cios łokciem trafiając Lokiego w twarz.
- Pomóż jej! - Zawołał Kapitan do Hoguna. Utrzymanie Thora w dwójkę stanowiło dla nich problem. Dlatego takie posunięcie było niezwykle ryzykowne. Okazało się jednak skuteczne. Hogun wykorzystał chwilowe oszołomienie Lokiego i rękojeścią miecza uderzył w jego brzuch. Następnie Sif kopnięciem w klatkę piersiową posłała go na podłogę, przykładając ostrze do gardła.
- Masz ostatnią szansę wysyczała. - Widząc jak Loki uśmiecha się drwiąco. Nagle za oknem pociemniało, jakby w kilka sekund zapadła noc. W oddali dało się słyszeć potężny grzmot, a chwilę później kolejny. Wtedy wydarzyło się kilka rzeczy jednocześnie, Thor uwolnił się, odpychając Kapitana, jedno z okien z trzaskiem zostało wybite przez coś ciężkiego co wpadło do sali. Wszystkich oślepił błysk niezwykle jasnego światła.
- Thor? - Zapytał Hogun, patrząc na przyjaciela trzymającego mjolnir w ręce uniesionej wysoko nad głową. Wyglądało to jakby błyskawica przywołana dzięki mjolnirowi z każdą sekundą dodawała Gromowładnemu sił, jednocześnie osłabiając runę wyrytą na jego szyi. Ta stała się już niemal niewidoczna.
- Spokojnie, przyjacielu. - Thor opuścił mjolnir dając znak, że nie zamierza nikogo atakować. Spojrzał na Sif, która wciąż trzymała ostrze przy gardle Lokiego.
- Sif, wystarczy! - Zawołał, jednak wojowniczka nie cofnęła się. Jej ręce drżały jakby walczyła sama ze sobą jaką decyzję podjąć.
- Sprowadził tyle bólu i cierpienia. Skończę z tym raz na zawsze! - Nacisnęła mocniej na miecz, ale nie mogła się zdobyć na nic więcej.
- Nie zrobisz tego. Jesteś wojownikiem, nie zabijesz nieuzbrojonego. - Thor wiedział, że ta decyzja zniszczyłaby Sif. Nigdy by sobie tego nie darowała, dlatego musiał ją powstrzymać.
- Po tym wszystkim co zrobił, naprawdę sądzisz, że on zasłużył na łaskę?!
- Nie jest godzien, aby zginąć z twojej ręki.
Wojowniczka ostatni raz zawahała się, zanim upuściła miecz. Usiadła na podłodze opierając głowę na kolanach i ciężko oddychała. Wszyscy odetchnęli z ulgą, sądząc że to już koniec. Loki podniósł się z ziemi i zanim ktokolwiek zdążył zareagować w jego dłoni pojawił się sztylet.
- Moralność. Zawsze była waszą słabością. - Powiedział, wbijając ostrze po sama rękojeść w plecy Sif. Kobieta kaszlnęła, wypluwając krew na podłogę, zanim padła bez życia. Czerwona plama dookoła jej ciała powiększała się z każdą sekundą.
- Nie! - Krzyknął Thor, widząc jak Loki kopnął ciało wojowniczki na bok. Powietrze w sali zgęstniało wypełnione energią elektryczną, która objawiała się na powierzchni mjolnira w postaci małych trzaskających błyskawic. Kolejny potężny grzmot wstrząsnął całym zamkiem.
Kapitan i Hogun podbiegli do rannej wojowniczki. Sif oddychała jednak życie uciekało z niej z każdą sekundą.
- Znajdź dla niej pomoc! - Rogers starał się zatamować krwawienie.
- Jesteś pewien? - Pytanie Hoguna zostało zagłuszone przez kolejny huk. Kiedy obaj się odwrócili zobaczyli jak Loki po ciosie mjolnirem uderzył w jedną z kolumn.
- Idź! - Krzyknął Kapitan. - To już nie jest nasza walka.

Amy

Zostałam w komnacie wystarczająco długo. Nie mogłam już znieść tej bezczynności i niewiedzy. Jeszcze trochę, a wydeptałabym ścieżkę w podłodze nerwowym chodzeniem w te i spowrotem. Wyjrzałam za drzwi i ku mojemu zadowoleniu nie było tam strażników. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłam zabrać ze sobą łuk. Wątpiłam aby starczyło mi odwagi, żeby go użyć, ale czułam się pewniej mając przy sobie broń. Sztylety, które dostałam przepadły podczas walki z Fenrirem i wątpiłam, że kiedykolwiek je odzyskam. Wyszłam z komnaty pełna najgorszych obaw. Za oknami było ciemno niczym w środku nocy. Ciężkie ołowiane chmury zasnuwały całe niebo. Doskonale wiedziałam dokąd się udać. Biegnąc przez kolejne korytarze mijałam mnóstwo żołnierzy, żaden jednak nie zwrócił na mnie uwagi. Do moich uszu dotarły plotki, że zamek został zdobyty i bitwa dobiega już końca. Przyspieszyłam kroku, chcąc jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Drzwi do sali tronowej były otwarte, nikt też nie pilnował wejścia. Wbiegłam do środka, akurat żeby zobaczyć jak Thor jednym uderzeniem pięści powala Lokiego na podłogę, z której ten próbował właśnie wstać. Jakiś ciemnowłosy mężczyzna wynosił ranną kobietę, a Kapitan Ameryka klęczał w kałuży krwi. Ruszyłam w stronę walczących nie mając pojęcia jak ich powstrzymać. Kiedy mijałam Kapitana ten złapał mnie za nadgarstek.
- Nie idź tam. Sami muszą to rozwiązać.
- Oni się pozabijają! - Krzyknęłam, widząc jak Loki podnosi zakrwawiony sztylet. Spróbowałam się wyrwać, ale uścisk na nadgarstku jedynie się zwiększył. - Zostaw! - Krzyknęłam, odpychając Rogersa z siłą jakiej nie czułam od dawna. Zrobił kilka kroków w tył i upadł na ziemię. Niewiele myśląc wyjęłam łuk i naciągnęłam cięciwę.
- Przestańcie! - Krzyknęłam, nie chciałam strzelać. Bałam się, że trafię Lokiego, a Thora też nie chciałam zranić.
- Amy, uciekaj stąd! - Dopiero teraz dostrzegłam krew spływającą po twarzy Lokiego. Cały czas przykładał też rękę do jednego boku, musiał mieć połamane żebra. Thor wykorzystał nieuwagę brata i rzucając mjolnir wytrącił mu broń z ręki.
- Słyszałaś go, to nie miejsce dla ciebie.- Kapitan złapał mnie w pasie i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia.
- Powiedziałam, zostaw! - Złapałam za jego koszule, podniosłam do góry i odrzuciłam go kilka metrów dalej. Spojrzałam na swoje ręce zaskoczona własną siłą. Szybko jednak skupiłam się spowrotem na walczących. Loki leżał na ziemi z trudem łapiąc oddech. Serce mi pękało widząc go w takim stanie. Thor uniósł młot, szykując się do zadania kolejnego ciosu. Obawiałam się, że tego Loki już nie przeżyje. Podbiegłam do Gromowładnego, łapiąc go za ramię.
- Nie! Proszę, ja go potrzebuję. - Wpatrywałam się w niego błagalnie, modląc w duchu aby mnie wysłuchał.
- Nie musisz dłużej go bronić. - On wciąż nie wierzył, że robię to z własnej woli. Odsunął mnie, poprawiając chwyt na młocie. Postanowiłam wykorzystać ostatni argument jaki mi pozostał.
- Jestem w ciąży. - Wyznałam. Thor spojrzał na mnie zaskoczony i cofnął się o krok. Odetchnęłam z ulgą. Zobaczyłam elfich żołnierzy wpadających do sali, a tuż za nimi Njorda.
Przyklękłam obok Lokiego biorąc jego dłoń w swoje. Nie wiedziałam co teraz będzie, bałam się.
- Nie zabiję go, ale teraz musisz wyjść.- Thor położył mi dłoń na ramieniu.
- Nie zostawię cię, zaczekam. - Powiedziałam, przykładając dłoń Lokiego do ust. Podniosłam się, przełykając łzy. Miałam tyle pytań, ale bałam się poznać odpowiedzi.

××××

Taka mała niespodzianka na początek weekendu. Ta paskudna pogoda na zewnątrz sprzyja wenie. Przynajmniej u mnie tak to zadziałało. Jakiś czas temu pojawiły się spekulacje na temat zakończenia. Na razie nie mogę wam nic zdradzić, ale powiem tylko, że koniec wojny nie oznacza końca kłopotów naszych bohaterów. 😈
Miłego dzionka wszystkim czytelnikom, gdyby nie wy tej historii by nie było. 😍

Naznaczona Przez Boga KłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz