Rozdział 70

109 12 2
                                    

Otworzyłam oczy cały czas czując przenikliwe zimno. Trzęsłam się i szczękałam zębami, ale czułam coś jeszcze. Loki trzymał mnie w ramionach i wiedziałam, że mój koszmar dobiegł końca. Poczułam jak całuje mnie w czubek głowy, a później w czoło.
- Nic mi nie jest. - Powiedziałam, ostatecznie skończyło się na ogromnym strachu.
- Jesteś przemarznięta. - Odparł Loki, owijając mnie szczelnie kołdrą. Keira podała mi jakiś ciepły napój. Uśmiechnęłam się do niej, ciesząc się, że znów ją widzę.
- Co właściwie się stało? - Spojrzałam pytająco na Lokiego, oplatając dłońmi ciepły kubek.
- Hela oddzieliła twoją świadomość od ciała, dlatego nie mogłaś się obudzić. Za każdym razem, kiedy spotykałaś ją w swoich snach, ona tworzyła swego rodzaju więź między waszymi umysłami, aby częściowo móc cię kontrolować i uzyskać dostęp do twoich wspomnień.
Przełknęłam łyk gorącego napoju, uważnie słuchając co mówił.
- To dlatego próbowałam cię... - Wzięłam głębszy oddech zanim dokończyłam. - zabić.
- Nie myśl o tym. To nie byłaś ty, to wszystko wina Heli.
- Coś mnie ominęło? - Zapytał Thor. Nie zdziwiło mnie, że Loki nie powiedział mu o wszystkim co się wydarzyło.
- Nic takiego. - Odpowiedziałam. - Czy moglibyśmy zostać sami? - Poprosiłam, widząc jak bardzo Loki jest wykończony. Potrzebował odpoczynku znacznie bardziej niż ja, ale nie chciałam żeby mnie zostawiał.
- Naturalnie, pani. W razie potrzeby będę w pobliżu. - Uzdrowiciel zabrał swoje rzeczy i wyszedł, a Keira i Thor poszli za nim. Przesunęłam się na łóżku robiąc Lokiemu miejsce.
- Co jeśli ona wróci? - Zapytałam, przytulając się do niego.
- Nie wróci. Więź między wami została zerwana. Możesz być spokojna. - Poczułam jak pocałował wierzch mojej dłoni, cały czas mnie obejmując.
- Obawiam się, że jej nie chodziło o mnie czy o ciebie, a o dziecko, które noszę. Nie odpuści tak łatwo. - Powiedziałam cicho, wpatrując się w ogień w kominku.
- Niewiele możemy teraz zrobić. Obawiam się, że nie da się zabić bogini śmierci. Zrobię wszystko, żeby was chronić. Musisz mi zaufać.
- Wiem. - Pocałowałam go delikatnie. - Odpocznij.
Pogrążyłam się w rozmyślaniach. Miałam nadzieję, że przynajmniej przez jakiś czas będziemy mogli odpocząć od problemów.

*****

Kilka kolejnych nocy było dla mnie naprawdę bardzo ciężkie. Pomimo ziół, które dostałam od uzdrowiciela, mających mi pomóc spokojnie zasnąć i tak budziłam się po kilka razy w ciągu nocy. Loki budził się razem ze mną i za każdym razem pomagał mi się uspokoić. Czekał aż ponownie zasnę tuląc mnie do siebie i szepcząc uspokajające słowa. Byłam mu niezmiernie wdzięczna za jego ogromne wsparcie w tamtym okresie. Zwłaszcza, że dla niego ten czas też nie był łatwy. Odniosłam wrażenie, że od kiedy Thor wrócił na Ziemię, atmosfera w pałacu zrobiła się dziwnie napięta. Zauważyłam, że mieszkańcy patrzyli na mnie bardzo nieprzychylnie, a kiedy przechodziłam szeptali za moimi plecami. Początkowo sądziłam, że wieści o naszej małej potyczce z Helą mimo wszystko rozeszła się po pałacu. Słysząc jednak rozmowę dwóch kobiet na zamkowym dziedzińcu nie byłam już tego taka pewna.
- Jak długo zamierzają z tym zwlekać? - Zapytała wyższa z nich, wyraźnie starsza o mocnych rysach twarzy i surowym wyglądzie. Ubrana w granatową, długą suknię.
- Właśnie! Nigdy nikt tak długo z tym nie zwlekał! - Oburzała się druga, zaledwie odrobina niższa, jednak sądząc po ubiorze równie bogata.
- Mówię ci, że to przez jej pochodzenie. Wiadomo było przecież, że dziewczyna się do tego nie nadaje.
- Pomyśleć, że to księżniczka Lilian mogła być na jej miejscu. Co za niewyobrażalna strata!
W tym momencie kobiety zorientowały się, że przysłuchuje się ich rozmowie i szybko odeszły. Zastanawiałam się co było powodem, że stałam się obiektem plotek na dworze. Westchnęłam i jako że ciąża coraz bardziej zaczynała dawać mi się we znaki przy dłuższym chodzeniu postanowiłam wrócić do pałacu. Przechodząc obok sali tronowej, dostrzegłam starszą, przygarbioną kobietę, która kłóciła się z strażnikami strzegącymi wejścia.
- Co tu się dzieje? - Zapytałam, widząc jak strażnik dosyć brutalnie odepchnął kobietę, która cudem uratowała się przed upadkiem.
- Ta kobieta próbuje wymusić audiencję u króla bez wcześniejszego zgłoszenia tego odpowiednim osobom.
- Bandyta! - Krzyknęła staruszka, grożąc żołnierzowi pięścią. Bez wątpienia nie zamierzała łatwo odpuścić. - Zgłaszałam wielokrotnie, ale moje prośby były ignorowane.
- Może ja mogę jakoś pomóc. - Zaproponowałam, kładąc kobiecie rękę na ramieniu. Czułam, że dalej kłócąc się z tymi strażnikami skończy w lochu, a chciałam jej tego oszczędzić.
- Oh, a co ty możesz moje dziecko? - Uśmiechnęła się, klepiąc moją dłoń.
- Nalegam. - Odeszłyśmy kawałek dalej, gdzie strażnik nie mógł już nas usłyszeć. - Proszę powiedzieć co się stało. - Znalazłyśmy niewielką ławkę na której kobieta mogła usiąść.
-

Naznaczona Przez Boga KłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz