Alternatywne zakończenie

101 7 2
                                    

Poród trwał wiele długich godzin i był dla mnie naprawdę ciężki. Doceniałam wsparcie Lokiego zarówno w tym niezwykle ważnym momencie jak i przez ostatnie kilka tygodni. Był przy mnie zawsze, kiedy tylko go potrzebowałam tym bardziej nie spodziewałam się tego co się wydarzyło. W końcu uzdrowiciel powiedział słowa na które czekałam od tak dawna.
- Gratuluję, pani. Urodziłaś syna. - Nie potrafię opisać szczęścia jakie towarzyszyło mi przez kolejne kilka minut. Po raz pierwszy usłyszałam płacz dziecka, które tak długo nosiłam pod sercem. Wydawało się to najpiękniejszym dźwiękiem na świecie. Uśmiechnęłam się do Lokiego, który cały czas ściskał moją dłoń. Po dłuższej chwili uzdrowiciel podał mi malutkie zawiniątko.
- Hej. - Powiedziałam do chłopca nie mogąc uwierzyć, że nareszcie trzymam go w ramionach.
- Musisz odpocząć. - Powiedział Loki, całując mnie w czoło. Wiedziałam, że miał rację, ale chciałam jeszcze nacieszyć się tym cudownym widokiem.
- Tak najwyższy czas, aby królowa odpoczęła. - Usłyszałam głos, który nie należał do żadnego z uzdrowicieli. Lodowaty niemal szyderczy głos kobiety stojącej w drzwiach komnaty. Mogłabym przysiąc że jeszcze przed momentem jej tam nie było.
- Kto pozwolił?! - Oburzył się medyk. - Tutaj nie wolno wchodzić! 
Loki wziął ode mnie dziecko i przekazał jednej z służących krzątających się w pobliżu. W tym momencie rozpoczął się koszmar.
- Ja pozwoliłem. - Powiedział oschle do uzdrowiciela. - A teraz wyjdziesz stąd i przekażesz wszystkim dwie wiadomości. Pierwszą, że królowa urodziła zdrowego syna i drugą nieco smutniejszą, że zmarła zaraz po porodzie.
- Co? - Nie rozumiałam co się dzieje. Uzdrowiciel wydał się równie zaskoczony i przez chwilę wahał się czy powinien wyjść. Jednak, kiedy kobieta otworzyła drzwi i ponagliła go gestem ręki opuścił komnatę.
- Loki, co ty...? - Byłam przerażona, a jednocześnie brakowało mi sił. Rozejrzałam się po komnacie szukając pomocy, ale została tylko nasza trójka. Kobieta zaśmiała się tak, że przeszły mnie ciarki i powoli podeszła do mojego łóżka.
- Ona naprawdę uwierzyła w twoją wielką miłość. - Powiedziała i dopiero wtedy ją rozpoznałam. Hela. - To urocze.
- Mówiłem, że jest naiwna. - Dostrzegłam pogardę w jego oczach, kiedy to mówił.
- Nie możesz mnie zabić, bo sam wtedy zginiesz. - Nie miałam fizycznej siły żeby się bronić czy uciekać. Musiałam więc znaleźć inny sposób. 
- Ty naprawdę myślisz, że rozumiesz zasady rządzące tym światem? Uwierzyłaś, że ten ślub przed czymkolwiek cię chroni? Żałosne, nawet jak na śmiertelnika.
Cofnęłam głowę, kiedy sięgnął żeby dotknąć mojego policzka.
- Nie dotykaj mnie! - Warknęłam wściekle. Kątem oka dostrzegłam jak Hela uśmiechnęła się pod nosem.
- Mam ci przypomnieć jak jeszcze kilka dni temu tęskniłaś za moim dotykiem? - Nachylił się nade mną tak nisko, że nasze usta niemal się stykały. Poczułam jak jego ręka przesunęła się po moim boku.
- Nie bądź okrutny. - Skomentowała Hela.
Nie zastanawiając się nad tym co robię wzięłam zamach i przywaliłam Lokiemu w twarz. Skoro i tak miałam zaraz umrzeć to nic gorszego nie może mi zrobić. Zaczęłam się szarpać, kiedy złapał mnie za szyję nie pozwalając złapać oddechu.
- Puść ją! - Interweniowała Hela, kiedy zaczęłam się krztusić. - Idź lepiej odegrać załamanego męża i pamiętaj dusza Thora ma być moja przed kolejnym wschodem słońca. - Powiedziała popychając go w stronę drzwi.
- Z chęcią go do ciebie wyśle. - Loki wyszedł zamykając za sobą drzwi. Zostałyśmy tylko we dwie i przez kilka sekund rozważałam, żeby zacząć krzyczeć.  Równie szybko jednak uznałam, że nie miałoby to żadnego sensu. Loki z pewnością dopilnował, aby w pobliżu nie było nikogo kto chciałby mi pomóc.
- Dlaczego to robisz? Dlaczego mu pomagasz? - Zapytałam, widząc jak Hela powoli zmierza w moją stronę.
- Sama wybrałaś te ścieżkę. Wielokrotnie ostrzegałam cię przed Lokim, ale nie chciałaś mnie słuchać. Teraz już nie ma odwrotu.
Jej odpowiedź mnie zaskoczyła. Czy naprawdę jej ostrzeżenia były szczere? Nigdy się nie dowiem co by się stało, gdybym podjęła inną decyzję.  Spojrzałam na Helę i pod głębokim czarnym kapturem dostrzegłam jej oczy pełne współczucia i smutku, a może to była tylko moja wyobraźnia. Nie wiedziałam czy bogini śmierci czuje cokolwiek.
- Nie mam więcej czasu. - Dodała, łapiąc delikatnie mój nadgarstek w swoje długie, czarne palce. Spodziewałam się poczuć obrzydzenie i natychmiastową chęć wyrwania się, ale poczułam tylko ogarniający mnie spokój.
- Nie walcz ze mną. - Jej głos stał się tak ciepły, niemal kojący, otaczał mnie i prowadził jak przewodnik. - Nie chcę sprawić ci cierpienia. Pozwól się prowadzić, a będzie to niczym zapadanie w głęboki sen.
Hela mówiła prawdę, nie czułam żadnego bólu. Pomimo że mój oddech stawał się coraz płytszy i wolniejszy, nie brakowało mi powietrza. Po kilku sekundach nie miałam już sił, aby unieść powieki, nic nie miało już znaczenia. Moje ciało poddało się całkowicie, a chwilę później ostatni oddech opuścił moje płuca.

Naznaczona Przez Boga KłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz