Całą noc wierciłam się na kanapie, usiłując zasnąć. Nie mogłam jednak pozbyć się natrętnych myśli. W efekcie nie zmrużyłam oka aż do świtu. Słysząc Corey krzątającą się po kuchni, natychmiast wyszłam spod koca.
- Widzę, że ktoś tu zarwał noc. - Powiedziała, puszczając mi oczko. - Nie martw się, spałam z słuchawkami na uszach. - Uśmiechnęła się do mnie, popijając gorącą herbatę.
- Całą noc nie zmrużyłam oka. - Wymamrotałam, opierając się o blat.
- Kochana! Mając takiego faceta w łóżku sen byłby ostatnią rzeczą o jaką bym się martwiła.
- Spałam w salonie. - Odparłam, zanim jej bujna wyobraźnia dopisze cały scenariusz minionej nocy.
- Oh, rozumiem. - Odstawiła kubek i podeszła do lodówki. Doceniałam jej starania, żeby poprawić mi humor. - Obawiam się, że nie mam nic co zadowoli królewskie podniebienie. - Wzruszyła ramionami i wyciągnęła wszystko na blat. - Są tylko dwa możliwe zakończenia tego poranka. Albo zadowoli się kanapkami. Albo stracę dzisiaj głowę.
Uśmiechnęłam się słabo, kręcąc głową. Corey zawsze pozostawała optymistką. Postanowiłam pomóc jej w przygotowaniu śniadania, żeby zająć czymś myśli.
- Gdzie jest Leo? - Zapytałam, wykorzystując panującą przez chwilę ciszę.
- Nie przejmuj się nim. Nie wróci przez jakiś czas. - Odparła wymijająco.
To do niej nie pasowało, musiało wydarzyć się coś o czym nie chciała mi powiedzieć. Wzięłam jedną z gotowych kanapek i zaczęłam jeść. Po tym co dawali mi w Hydrze, ten prosty posiłek smakował wybornie. Corey wyraźnie nie chciała rozmawiać na temat Leo. Musiałam powstrzymać swoją ciekawość.
- Gotowa wrócić do domu? - Odwróciłam się, słysząc głos Lokiego. Czułam się źle, że wcześniej tak na niego naskoczyłam.
- Przepraszam, że wczoraj się tak uniosłam.
- W porządku. - Powiedział, gładząc mnie kciukiem po policzku. - Wiele przeszłaś, miałaś prawo być nerwowa.
Uniósł moją dłoń i poczułam znajomy ciężar na palcu.
- Skąd go masz? - Zapytałam, widząc pierścień. Sądziłam, że Hydra go zabrała, kiedy mnie aresztowali.
- Ja go znalazłam. - Odezwała się Corey. Założyła ręce na piersi, rzadko używała tak oschłego tonu jak w tym momencie. Wiedziałam, że nie ufa Lokiemu, ale za tym kryło się coś więcej. - Kiedy cię zabierali, zsunął się z twojego palca. Postanowiłam ukryć go przed Leo. Wiedziałam jak bardzo ci na nim zależy.
- Dziękuję. - Posłałam jej wdzięczny uśmiech. Nadal nie miałam pojęcia jak pierścień trafił spowrotem do Lokiego. Miałam wrażenie, że ta dwójka miała przede mną jaką tajemnice.
- Nie możemy dłużej zostać.
Loki przerwał naszą rozmowę, tak jakby obawiał się, że Corey powie mi więcej niż powinna. Nadszedł moment, którego w głębi serca trochę się obawiałam. Pora wrócić do Asgardu. Wiedziałam, że pożegnanie będzie trudne, zarówno dla mnie jak i dla Corey.
- Zostawisz nas na chwilę? - Poprosiłam. Loki nie był szczególnie zachwycony moją prośbą, jednak dał nam chwilę na pożegnanie.
Corey natychmiast zamknęła mnie w uścisku.
- Pamiętaj, że to zawsze będzie twój dom. - Wyszeptała, przez ściśnięte gardło. Kątem oka dostrzegłam jak ociera pojedynczą łzę spływającą po jej policzku.
- A ty zawsze będziesz moją starszą siostrą. - Poklepałam ją delikatnie po plecach. Nienawidziłam pożegnań, zwłaszcza, że nie wiedziałam czy jeszcze kiedykolwiek się zobaczymy.
- Jesteś pewna, że tego właśnie chcesz? - Upewniła się, robiąc krok w tył i patrząc mi w oczy. Szukała chociaż cienia wątpliwości na mojej twarzy, ale ja już dawno podjęłam decyzję.
- Kocham go, Corey. - Powiedzenie tego uświadomiło mi, że to jedyna słuszna decyzja. Niewiele trzymało mnie na Ziemi. Oprócz Corey nie miałam tu już nikogo. Wiedziałam, że w Asgardzie będę szczęśliwa.
- Zatem idź już. - Powiedziała, próbując ukryć kolejne łzy, czające się w kącikach jej oczu.
- Żegnaj. - Ostatni raz uścisnęłam jej dłoń i odwróciłam się do drzwi. Czując chłodny powiew wiatru na twarzy, wiedziałam, że nie ma już odwrotu. Zostawiałam swoje dawne życie za sobą. Podeszłam do Lokiego i uśmiechnęłam się, łapiąc go za rękę. Byłam gotowa opuścić Ziemię już na zawsze.
CZYTASZ
Naznaczona Przez Boga Kłamstw
FanfictionTo miało być zlecenie jak każde inne. Amy nie spodziewała się, że w kilka dni jej życie całkowicie się zmieni.