17.

253 22 2
                                    

Następnego dnia przebudziłem się jak zwykle zbyt wcześnie. Wstałem z łóżka chwytając przygotowane już dzień wcześniej ubrania. Spojrzałem na chłopaka, który smacznie spał. Uśmiechnąłem się po cichu wychodząc z pokoju, a następnie wchodząc do łazienki. Zabrałem szybki, gorący prysznic, lecz nie ubrałem się zakładając jedynie biały ręcznik na biodra. Opuściłem pomieszczenie wpadając na młodszego.

ㅡ Dlaczego nie śpisz?

ㅡ Nie było cię. Trochę się wystraszyłem. ㅡ Powiedział sennie. Dopiero po chwili zauważył w jakim jestem stanie. Zaśmiałem się opierając go o ścianę. ㅡ Guk...

ㅡ Idź spać dalej. Jest dopiero piąta rano.

ㅡ Chodź ze mną. ㅡ Poprosił przytulając moją osobę. Oddałem gest głaszcząc go po głowie. 

ㅡ Wystraszyła cię tamta noc w tym domku letniskowym?

ㅡ Naprawdę było strasznie. Myślałem, że zaraz coś wyskoczy. Dlatego chodź ze mną spać.

ㅡ I tak nie zasnę. To moja normalna pora. Gdy pójdziesz do wojska zrozumiesz. ㅡ Pstryknąłem go delikatnie w czoło.

ㅡ Ale mam jeszcze czas. Chodź Gukie. To chociaż się połóż dopóki nie zasnę.

ㅡ W porządku. ㅡ Podniosłem go za uda wracając do sypialni kładąc chłopak na łóżku, a sam zająłem miejsce obok przytulając go. ㅡ Dobranoc kochanie. Śpij dobrze.

ㅡ Dobranoc Gukie. ㅡ Szepnął wtulając się we mnie i zasypiając niemalże natychmiast jakby nie spał kilka dni. Nie miałem serca teraz wyjść i poćwiczyć mając w ramionach tego blondynka, który słodko spał. Dlatego głaskałem go po głowie przez pełną godzinę aż w końcu gdy się odwrócił do mnie plecami wstałem idąc do łazienki, gdzie założyłem ubranie, a następnie zszedłem na parter do kuchni zabierając się za śniadanie.

Pół godziny później poszedłem obudzić młodszego.

ㅡ Jiminnie. Pobudka. Jest w pół do siódmej. Nie wyrobisz się. ㅡ Zawołałem podchodząc i szturchając chłopakiem.

ㅡ Nie mam siły. Nie idę do szkoły. ㅡ Zakopał się w pościeli.

ㅡ Chim nie ładnie kłamać, bo ci się nie chce.

ㅡ Mówię prawdę. Jestem zmęczony. Czuję się okropnie. Tak bardzo, że chce mi się płakać. ㅡ Powiedział łamiącym się głosem. Usiadłem na krawędzi kładąc dłoń na jego czole.

ㅡ Masz lekką gorączkę. W porządku. Zostań. Na dole masz śniadanie. Zjedz, weź leki i wracaj do łóżka. Jasne?

ㅡ Nie zostaniesz?

ㅡ Nie mogę zawalać szkoły, Chim. Muszę iść. Dzisiaj jest mój numer w kalendarzu. Będę pewnie pytany. ㅡ Mruknąłem. ㅡ Pójdę już.

ㅡ Tak wcześnie?

ㅡ Muszę... muszę gdzieś jeszcze pójść. Dbaj o siebie. ㅡ Rzuciłem wychodząc z domu. Wsiadłem do samochodu jadąc kilka domów dalej. Spojrzałem na dom, gdzie nie zauważyłem życia. Dlatego wysiadłem podchodząc do drzwi i zapukałem. ㅡ Wujku? Jesteś tam? ㅡ Zawołałem, lecz odpowiedziała mi cisza. Z tego powodu zabolało mnie serce. ㅡ Wróć cały i zdrowy. ㅡ Szepnąłem i wróciłem do samochodu jadąc do szkoły.

Tam jak zwykle zaczepiła mnie Hee pytając o sprawy związane z balem maturalnym.

ㅡ Daj mi kobieto spokój. ㅡ Poprosiłem.

ㅡ Czemu? Jimin przed chwilą mi napisał, że mam o szczegóły pytać ciebie. A i kazał byś przejrzał dokumenty, które są w sali konferencyjnej na górnej szafce. Prosi cię o to. To do później. ㅡ Rzuciła, uśmiechem i uciekając do klasy. Warknąłem zaciskając dłonie w piąstki. W tym momencie byłem wściekły. Wyjąłem telefon dzwoniąc do młodszego.

ㅡ Jakie było twoje zadanie? Pytam się!

Nie rozumiem... Co się stało?

ㅡ Miałeś mnie wykreślić z listy. Czemu jeszcze tego nie zrobiłeś? Jeśli myślisz, że zajmę się tym o co prosiłeś to się grubo mylisz.

Guk... Jestem chory. Nie ogarnę tego do końca tygodnia. A nie zapomnij, że w sobotę są eliminacje. Przepraszam, że ci nie powiedziałem. Ale nie prosiłem się o grypę. Kookie proszę. Pomóż mi.

ㅡ Dlaczego nie liczysz się z moim zdaniem? Dlaczego zmuszasz mnie do czegoś czego nie chcę robić? Dlaczego wszyscy mnie do czegoś zmuszają?

To nie tak Kook...

ㅡ Wiesz co? Jak nie możesz się wyrobić mogłeś nie zgłaszać się na przewodniczącego. Zawiodłem się na tobie.

Rozłączyłem się idąc od razu do klasy. Przez cały dzień nie odpisywałem młodszemu na wiadomość. Ogólnie ten dzień był do bani. Byłem pytany, zrobili niezapowiedziane kartkówki... No po prostu super.

ㅡ Jungkook. ㅡ Usłyszałem znany mi głos, gdy chciałem opuścić szkołę i jechać do domu.

ㅡ Tak dyrektorze?

ㅡ Chcę cię przeprosić. Miałeś rację. Za dużo od ciebie wymagałem. Odwołuje twoją karę.

ㅡ Najwyższy czas. Dziękuję bardzo.

ㅡ Co nie znaczy, że chcę byś wystartował w eliminacjach w sobotę. Słyszałem od Jimina, że masz talent.

ㅡ Nie interesuje już mnie to. Chcę pójść w ślady ojca. Nie chce go zawieść.

ㅡ Rozumiem. W porządku. Już cię nie zatrzymuje. Jedź do domu.

Ukłoniłem się opuszczając budynek i wsiadając do samochodu jadąc do domu czego tak bardzo nie chciałem, ale przecież to było moje mieszkanie. Miałem prawo w nim być.

Wszedłem do środka zdejmując buty, a plecak położyłem pod ścianą. Następnie skierowałem się do kuchni, lecz był w niej blondyn, który mnie dostrzegł. Wywróciłem oczyma wycofując się chcąc pójść na górę.

ㅡ Guk poczekaj. Przepraszam. ㅡ Zawołał łapiąc mój nadgarstek.

ㅡ Daj mi spokój. Masz gdzieś to co czuje. Źle się czuje będąc zastępcą. A co ty robisz? Nadal mnie do tego zmuszasz. Nawet mnie nie skreśliłeś z listy. Wiele razy cię o to prosiłem. Zgodziłeś się. Więc dlaczego jeszcze tego nie zrobiłeś?

ㅡ Zrobię to. Obiecuję Gukie.

ㅡ Kiedy? Na koniec roku szkolnego? Puszczaj. ㅡ Warknąłem wyrywając się z jego uścisku. ㅡ Masz to zrobić jeszcze dzisiaj. ㅡ Dodałem idąc na górę. Spakowałem odpowiednie rzeczy do torby treningowej. Po przebraniu się zszedłem na parter zakładając buty. ㅡ Jadę do jednostki. ㅡ Rzuciłem wychodząc z domu.

**********************

20.06.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 💖

Military love/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz