64.

156 21 1
                                    

Siedziałem pod ścianą obserwując uczestników jak występują przed samym prezesem wytwórni, a obok niego był Guk. Bałem się. Nigdy przed nikim nie występowałem. To był mój pierwszy raz, nie licząc prywatnych występów dla szamponów pod prysznicem.

ㅡ Park Jimin? ㅡ Usłyszałem swoje imię. Wziąłem głęboki wdech wstając i stawiając na środku sali. ㅡ Możesz zaczynać. ㅡ Rzekł. Spojrzałem na chłopaka, który posłał lekki uśmiech, lecz nie mogłem. Stres zapanował nad moim ciałem, dlatego czym prędzej uciekłem stamtąd ignorując krzyki. Znalazłem łazienkę, dlatego wszedłem do niej chowając się w jednej z kabin. Wybuchłem płaczem, a moje całe ciało drżało ze strachu. Tylko się ośmieszyłem.

Jimin? ㅡ Usłyszałem głos starszego. ㅡ Tu jesteś. ㅡ Zapukał w moje drzwi. ㅡ Kochanie proszę wyjdź.

ㅡ Nie wyjdę. Nigdy.

Jiminnie... Prędzej czy później musisz.

ㅡ Jestem już skreślony. Po co kazałeś mi tu przyjść? Bym zrobił z siebie pośmiewisko?

Nie. Oczywiście, że nie. Po prostu się przestraszyłeś. To normalne. Proszę otwórz mi. ㅡ Zapukał. Wziąłem głęboki wdech przekręcając zamek, a do środka wszedł starszy, który zaraz mnie przytulił. ㅡ Wszystko już dobrze. Spokojnie.

ㅡ Chcę do domu. Nie chcę występować.

ㅡ Rozumiem. Zawiozę cię. ㅡ Odparł całując mnie w skroń. Wtuliłem się w chłopaka chowając twarz w jego zagłębieniu szyi.

*

Siedziałem w swoim pokoju załamany tym, że tak po prostu uciekłem z przesłuchania przed samym prezesem wytwórni. Po tym jak Guk mnie odwiózł wrócił do firmy.

ㅡ Jaki ja głupi. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Już nigdy tam nie pójdę. Co za wstyd. ㅡ Schowałem twarz w poduszce.

ㅡ Puk, puk można? ㅡ Usłyszałem głos kobiety.

ㅡ Mamo nie teraz.

ㅡ Kochanie to nie koniec świata. Chociaż wiesz, że to nie twoja bajka.

ㅡ Jasne, że nie moja. ㅡ Spojrzałem na nią. ㅡ Nie wiem dlaczego w ogóle się zgodziłem tam przyjść. Jestem żałosny.

ㅡ Nieprawda. Jungkook w ciebie wierzył.

ㅡ I coś pomogło? ㅡ Oburzyłem się. ㅡ Skompromitowałem się.

ㅡ Jiminnie... ㅡ Westchnęła ciężko.

ㅡ Daj mi spokój. ㅡ Poprosiłem odwracając się do niej plecami. Po chwili kobieta wyszła zostawiając mnie samego.

Następnego dnia wróciłem do pracy. Tam choć na chwilę mogłem się oderwać od tego niefortunnego zdarzenia. Układałem bukiet kwiatów dla klienta. Piękna mieszanka różnych gatunków, która idealnie do siebie pasowała. Czułem, że to jest to co chce robić plus zapach kwiatów mnie uspokajał.

ㅡ Proszę. ㅡ Podałem bukiet kobiecie.

ㅡ Jaki piękny. ㅡ Uśmiechnęła się szeroko. ㅡ Dziękuję. Pan też jest bardzo przystojny. ㅡ Zarumieniła się. Speszyłem się uciekając wzrokiem.

ㅡ Dziękuję bardzo. ㅡ Odpowiedziałem, następnie podając cenę kobiecie, a ta podała mi pieniądze. ㅡ Dziękuję zapraszamy ponownie. ㅡ Powiedziałem.

ㅡ Chętnie tu wrócę. ㅡ Rzekła z uśmiechem i rzucając krótkie do widzenia wyszła z kwiaciarni. Odetchnąłem z ulgą przecierając twarz dłonią. Pierwszy raz miałem taką sytuację i czułem się dziwnie. Miałem nadzieję, że już takie coś nie będzie miało miejsca.

Mając chwilę dla siebie, ponieważ nie było żadnego klienta chciałem uporządkować kwiaty, lecz do środka wszedł Jungkook z piękną czerwoną różą.

ㅡ Guk? ㅡ Zdziwiłem się.

ㅡ Tęskniłem za tobą. ㅡ Powiedział podchodząc bliżej. ㅡ To dla ciebie.

ㅡ Um dziękuję. ㅡ Uśmiechnąłem się. ㅡ Nie pamiętam bym ci sprzedawał różę. ㅡ Zaśmiałem się. ㅡ Ukradłeś spod sklepu?

ㅡ Mam paragon. ㅡ Odparł obejmując mnie w pasie. ㅡ Jak się czujesz?

ㅡ Już lepiej, a ty? Masz wolne?

ㅡ Tak jakby? Zrobiłem sobie. ㅡ Uciekł wzrokiem.

ㅡ Uciekłeś? ㅡ Zdziwiłem się. ㅡ Przecież to może się źle skończyć.

ㅡ Wiesz... Mam to gdzieś. Chciałem cię bardzo mocno zobaczyć. ㅡ Przytulił mnie głaszcząc po głowie ignorując fakt, że pogniótł mi róże. ㅡ Tęskniłem.

ㅡ Wszystko w porządku? ㅡ Spytałem zmartwiony.

ㅡ Nie. Widzimy się tylko, gdy na to pozwoli czas, a tak to tylko ze sobą piszemy. Co mi po naszych Smsach? Mam dosyć tego. Chcę mieć cię przy sobie. ㅡ Spojrzał mi w oczy, w których zauważyłem łzy. ㅡ Dlatego odejdę z wytwórni.

ㅡ Jungkook...

ㅡ Przez to mamy dla siebie mało czasu.

ㅡ Ale to są twoje marzenia. Przeze masz je niszczyć?

ㅡ Sam nie chciałeś bym wracał tak późno.

ㅡ Bo nie chcę, ale to nie znaczy, że masz przeze mnie tracić taką szansę. Będę czuł się winny...

ㅡ Robię to dla nas. Chyba, że poproszę o wcześniejsze wyjścia. Hm? Tak by było lepiej.

ㅡ Nie mogłeś tak od razu? ㅡ Uderzyłem go w ramię.

ㅡ Ale nie wiem czy mi pozwolą. ㅡ Wywrócił oczyma. ㅡ Cóż... zostawmy to na bok. Teraz zajmijmy się sobą. ㅡ Uśmiechnął się całując mnie w usta.

ㅡ Stój.. jestem w pracy. Są kamery. Szef może patrzeć.

ㅡ Kiedy kończysz?

ㅡ O szesnastej.

ㅡ Hm.. to za trzy godziny. Co ja pocznę przez ten czas? ㅡ Zaśmiał się całując mnie w czoło. Zarumieniłem się spuszczając głowę. ㅡ Poczekam na ciebie w kawiarni na przeciwko.

ㅡ Guk trzy godziny to szmat czasu...

ㅡ Nie, bo przez trzy godziny będę mógł cię obserwować. A na ciebie mogę cały czas patrzeć.

ㅡ Aigoo... Dobrze. Idź już. ㅡ Popchnąłem go zauważając, że do środka wszedł klient.

ㅡ Dobrze dobrze. Już idę. Nie zapomnij o mnie. Do zobaczenia, miłej pracy. ㅡ Wyszedł z pomieszczenia. Westchnąłem idąc za ladę.

*

*********************

14.10.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Jest ktoś jeszcze?

Miłego dnia 💖

Military love/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz