26.

198 21 3
                                    

ㅡ Na ile zostajesz?

ㅡ Muszę wrócić przed godziną policyjną. Inaczej będę miał karę. ㅡ Zaśmiałem się przytulając do siebie czarnowłosego i całując w czoło.

ㅡ Czyli nie za długo się tobą nacieszę. Swoją drogą jesteś bardziej umięśniony niż poprzednio. ㅡ Rzekł dotykając mojej klatki piersiowej oraz ramion. ㅡ Dlaczego lecisz do Afganistanu?

ㅡ Nie mogę ci powiedzieć. ㅡ Westchnąłem ciężko.

ㅡ Proszę powiedz. Nikomu nie powiem. Zachowam to dla siebie. No przecież nie polecę z tym do telewizji. Nie ufasz mi? No Gukie... Proszę..

ㅡ Jak zamkniesz te swoje piękne usta to ci powiem. ㅡ Uśmiechnąłem się, a młodszy zamilkł. ㅡ Już nie pamiętam czy ci mówiłem, ale Pan Lee, którego poznałeś wtedy, gdy przyszedł do mnie, wyleciał z innymi dowódcami do Afganistanu w sprawie pokoju. Ale grupa terrorystów ich porwała. Co najgorsze... Znają mojego ojca. Coś im wcześniej zrobił nie mam pojęcia co, ale pewnie wiedzą, że mój tata już nie żyje, dlatego chcą mnie dorwać. To tak w skrócie. Sam się nadal w tym gubie i sam mam wiele pytań.

ㅡ Bądź ostrożny tam. Błagam cię. Chcę cię jeszcze zobaczyć. ㅡ Odparł całując mnie w usta.

ㅡ Hej... ㅡ Zacząłem, gdy się oderwaliśmy. ㅡ Postaram się na tyle ile mogę. Nie znam tych gości. Nie wiem jacy są. Wiem, że bardzo niebezpieczni. Najwyżej będę cię nawiedzać i podglądywać jak robisz to z Lanem. ㅡ Zaśmiałem się przez co oberwałem w ramię.

ㅡ A ty to głupi jesteś. On nie dorównuje tobie. Słaby jest w te klocki. Nie będzie za dużych widoków. ㅡ Wywrócił oczyma prychając. Spojrzałem na niego zaskoczony po czym odwróciłem głowę.

ㅡ Ah czyli naprawdę wy to... już robiliście?

ㅡ Znaczy... Nie... Znaczy tak, ale nie dosłownie.... Może raz... Ugh... To skomplikowane..  ㅡ Załamany wstał uciekając do łazienki. Westchnąłem idąc za nim wchodząc do środka. Zastałem go siedzącego pod wanną.

ㅡ Jiminnie... Nie załamuj się.ㅡ Ukucnąłem przed nim. ㅡ Kochanie... Popatrz na mnie. Widzisz moją twarz? Jaka jest?

ㅡ Normalna?

ㅡ Nie, jest smutna. A teraz? ㅡ Spytałem odrobinę zmieniając wyraz.

ㅡ Też?

ㅡ Nie. Teraz jestem poważny. A teraz?

ㅡ Guk...

ㅡ Teraz jestem zatroskany o ciebie. A teraz?

ㅡ Nie chcę mi się zgadywać. Wciąż ta sama.

ㅡ Teraz ten wyraz twarzy pokazuje, że mam zamiar cię tak wypieścić, że będziesz błagał bym zrobił to jeszcze raz. Będę lepszy niż Lan. Dlatego czy moja księżniczka chcę ze mną ponownie się kochać? Pod warunkiem, że da mi buzi w policzek. ㅡ Wskazałem palcem.

ㅡ Jesteś niemożliwy. ㅡ Zaśmiał się lekko wykonując moją prośbę. Uśmiechnąłem się szeroko biorąc chłopaka na ręce i zanosząc do pokoju kładąc go na łóżku zwisając nad nim. ㅡ Naprawdę jesteś lepszy od Lana.

ㅡ Bo mam większego od niego?

ㅡ Tak. Właśnie tak. I nie tylko. On preferuje seks na zmianę. ㅡ Wywrócił oczyma. Spojrzałem na niego niezrozumiale. ㅡ Czyli raz on raz ja na górze, ale zawsze się wymiguje. Nie lubię być na górze.

ㅡ Byłeś już na górze?

ㅡ Raz i nigdy więcej nie chcę. ㅡ Zaczerwienił się.

ㅡ Oj moja kruszyna się zawstydziła. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko. ㅡ Nie martw się. Ze mną nie będziesz na górze. Chyba, że będziesz mnie ujeżdżać to wtedy. Ale nigdy nie dam ci dominować.

ㅡ Guk! Aigoo... Zacznij już. Chcę cię poczuć. ㅡ Przytulił mnie wypychając biodra w górę. Parsknąłem śmiechem sięgając ręką po lubrykant, który stał na szafce. Rozlałem żel na swojego członka,  następnie wchodząc powoli w młodszego. ㅡ Guk.. ㅡ Jęknął odchylając głowę do tyłu.

ㅡ Masz jęczeć najgłośniej jak potrafisz. Wtedy będę wiedział, że jest ci dobrze.

ㅡ Jeszcze przyjdą z recepcji i co wtedy zrobisz?

ㅡ Nie otworzę? Co jak co, ale kto będzie bardziej zawstydzony? Oni czy ty?

ㅡ Nie będę już zadawał pytań. ㅡ Mruknął kładąc dłonie na moich pośladkach ściskając. ㅡ Zacznij już.

Skinąłem głową robiąc pierwsze pchnięcie, z każdym z nich przyspieszając. Słysząc jęki chłopaka miałem satysfakcję, dlatego nachyliłem się nad nim całując w usta, a wolną dłonią łapiąc za jego męskość poruszając w rytm pchnięć. Czułem się wspaniale, ponieważ po tylu miesiącach ujrzenie i zrobienie tego z ukochaną osobą było naprawdę cudowne. Teraz mam siłę na kolejne miesiące oraz powód, dla którego muszę wrócić do Korei.

***

ㅡ Bezpiecznie mi tam. ㅡ Powiedział chłopak, gdy siedziałem w samochodzie. ㅡ Minie szybko, a potem znowu się zobaczymy.

ㅡ Jimin pamiętaj, że cię kocham. ㅡ Wyznałem ostatni raz całując go w usta.

ㅡ Też cię kocham Jungkook. ㅡ Odpowiedział odsuwając się od samochodu. Zamknąłem szybę odpalając silnik i odjeżdżając. Trudno było mi opuszczać czarnowłosego. Teraz tym bardziej, że mogę już go nigdy więcej nie zobaczyć. Muszę wrócić.

Pędziłem do jednostki mając nadzieję, że generał nie zauważy mojego spóźnienia. Godzina policyjna była już godzinę temu. Najwidoczniej tak musiało być. Kilka minut później zaparkowałem obok domu, a gdy wysiadłem usłyszałem chrząknięcie. Westchnąłem odwracając się do mężczyzny stając na baczność.

ㅡ Półtora godziny. Nie mówiłem, że masz wrócić o wyznaczonej godzinie? Myślisz, że jesteś u siebie w domu, że możesz wracać o której chcesz?

ㅡ Przepraszam generalne. Ja... Ugh... Przyjmę karę. ㅡ Spuściłem głowę. ㅡ Sto kółek? Dwieście pompek? Co mam zrobić?

ㅡ Gdzie byłeś przez ten cały czas?

ㅡ Z Jiminem. Z nikim innym. ㅡ Odpowiedziałem. Mężczyzna podszedł bliżej podnosząc mój podbródek wyżej patrząc na malinki, które zafundował mi młodszy.

ㅡ Na pewno byłeś tylko z nim?

ㅡ Z nikim innym. Może potwierdzić. Chciałem się z nim dobrze pożegnać. Kto wie czy wrócę z tej wyprawy cały? Może wcale? ㅡ Oburzyłem się. ㅡ Dlaczego ja mam tam lecieć? Jest wiele innych doświadczonych żołnierzy. Generale... Proszę mi powiedzieć. Jak to możliwe, że wojsko koreańskie jest takie dobre, a nie umie uwolnić swoich ludzi od bandy jakiś dzieciaków?

ㅡ Nie podnoś głosu. Jest tak, bo to nie są zwykłe dzieciaki Jungkook. Są to niebezpieczni ludzie. Z nikim się nie patyczkują. Zabijają każdego. Dlaczego moi żołnierze ich nie uratowali? Bo nie żyją, Guk. Poświęcili swoje życie. A tylko dlatego, że ci terroryści chcą tylko ciebie. Naprawdę nie mam pojęcia co twój ojciec im zrobił, ale na pewno coś nie wybaczalnego dla nich. Nadal nie rozumiesz? Jungkook ja wierzę, że dasz sobie radę. Jesteś najlepszy w jednostce.

ㅡ I co? Mogą mnie, w każdej chwili zabić.

ㅡ Jungkook...

ㅡ Nieważne. Może... Może taki już jest mój los. Pójdę już. Rano przed odlotem odrobię karę.

ㅡ Nie musisz. Odpocznij. Jesteś z niej zwolniony. Dobranoc Jungkook.

ㅡ Dobranoc generale.

**********************

13.07.22
Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 💖

Military love/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz