Po naszym spotkaniu następnego dnia Jungkook musiał wrócić do wytwórni i wytłumaczyć się prezesowi. Mimo że nic nie zrobiłem to stresowałem się, przez co w pracy wylatywało mi wszystko z rąk.
ㅡ Cholera. ㅡ Fuknąłem, gdy upuściłem kwiaty przez co wyglądały nieestetycznie, pogniecione, a płatki leżały na całej podłodze. Westchnąłem klękając i ratując te najładniejsze. Po kilku chwilach zauważyłem obcą mi parę rąk. Uniosłem głowę widząc tą samą kobietę, która pomagała mi zbierać rośliny. ㅡ Dzień dobry. ㅡ Powiedziałem.
ㅡ Dzień dobry. ㅡ Uśmiechnęła się.
ㅡ Proszę to zostawić. Poradzę sobie.
ㅡ Nie ma problemu. Pomogę panu. ㅡ Odparła. Kilka minut później skończyliśmy. Odebrałem od niej kwiaty zanosząc je na zaplecze.
ㅡ Co by Pani chciała? ㅡ Spytałem. ㅡ Bukiet?
ㅡ Um.. Chciałabym wieniec. ㅡ Uciekła wzrokiem. ㅡ A Pan robi najładniejsze.
ㅡ Proszę spojrzeć pod ścianą na końcu. Tam są różne wieńce. ㅡ Odparłem. Skinęła głową ruszając w tamtą stronę. Obserwowałem ją ze skupieniem. Mimo że się uśmiechała była przygnębiona. Nie rozumiałem, dlaczego udaje taką silną. Każdy kogoś w życiu traci i to nie wstyd płakać. Kilka chwil później przyszła z dwoma wieńcami. ㅡ Poproszę te dwa.
ㅡ Tak. ㅡ Skinąłem głową licząc. ㅡ Moje kondolencje.
ㅡ Dziękuję. ㅡ Spuściła głowę wyjmując portfel płacąc.
ㅡ Pomogę Pani. ㅡ Powiedziałem.
ㅡ Nie trzeba. Poradzę sobie. ㅡ Stwierdziła. ㅡ Do widzenia.
ㅡ Do widzenia.
Dzień minął mi szybko jak za pstryknięciem palca. Zamykałem właśnie kwiaciarnie, gdy to poczułem oplatające mnie ramiona. Podskoczyłem wystraszony odwracając się zauważając Jungkooka.
ㅡ Guk? ㅡ Spytałem zaskoczony. ㅡ Co tu... ㅡ Przerwał mi muskając moje usta.
ㅡ Witaj kochanie. Co u ciebie?
ㅡ Dobrze, ale...
ㅡ Nie uciekłem i nie, nie mam kary.
ㅡ To skąd? ㅡ Uniosłem brew.
ㅡ Nie cieszysz się, że jestem?
ㅡ Cieszę się, Kookie. ㅡ Uśmiechnąłem się przytulając go. ㅡ Ale nie mówiłeś, że wychodzisz wcześniej. Jaki jest tego powód? Wyrzucili cię? ㅡ Odsunąłem się stresując się.
ㅡ Nie. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Po prostu... Rozmawiałem z prezesem. Wyjaśniłem mu sytuację i zrozumiał. O dziwo... Pozwolił mi kończyć wcześniej, bo nie chce bym stracił normalnego życia.
ㅡ To bardzo dobrze. ㅡ Pisnąłem uradowany wskakując na niego. ㅡ Czyli będziemy teraz się regularnie spotykać?
ㅡ Oczywiście. ㅡ Stwierdził. ㅡ Chodźmy na kawę.
ㅡ Dobrze. Czekaj zapomniałem telefonu. ㅡ Mruknąłem nie czując urządzenia w kieszeni. ㅡ Idź zająć miejsce ja zaraz przyjdę. ㅡ Uśmiechnąłem się.
CZYTASZ
Military love/ Kookmin
FanfictionPark Jimin- to przewodniczący szkoły. Przystojny, oraz mądry. Lubiany przez każdego. Uwielbia pomagać ludziom, ale każdy ma tą drugą stronę. Nie lubi, gdy ktoś mu podskakuje. Jeon Jungkook- syn generała [ale nikt o tym nie wie], zastępca przewodnicz...