49.

159 24 6
                                    

ㅡ Jak się w ogóle poznaliście? ㅡ Spytał, gdy szliśmy w stronę koszar po ostrym treningu.

ㅡ To było w trzej gimnazjum. ㅡ Zacząłem siadając na swoim łóżku. ㅡ Byłem kujonem.

ㅡ Strasznym byłeś kujonem. Cały czas widziałem cię z książką. ㅡ Mruknął chłopak siadając obok mnie.

ㅡ Mniejsza. Ja byłem kujonem, a Guk wstydliwym chłopczykiem z kupą mięśni. Nie będę oszukiwał. Miałeś mięśnie już w wieku szesnastu lat. ㅡ Mruknąłem patrząc na wspomnianego. ㅡ Ale nie umiałeś tego wykorzystać.

ㅡ Może dokończ, hm?

ㅡ No dobra. To była głupia sytuacja. Byłem świadkiem jak Kook podrywał jedną z dziewczyn, lecz ona miała już chłopaka, a on się dowiedział o tym, więc wrzucił go do kosza na śmieci. ㅡ Zacząłem się śmiać. ㅡ Jako iż miałem dobre serce pomogłem mu wyjść z kosza. Potem to jakoś samo szło. Zaprzyjaźniliśmy się, a potem no...

ㅡ Ciekawi mnie jedna rzecz. ㅡ Zaczął Sonic. ㅡ Skoro Jungkook uganiał się za dziewczynami... To ty musiałeś pierwszy wyznać swoje uczucia. Prawda?

ㅡ Nie do końca. ㅡ Rzekł brunet wzdychając. ㅡ Ja mu powiedziałem pierwszy. Po prostu mnie oczarował. ㅡ Zaśmiał się obejmując mnie ramieniem.

ㅡ Wow. No nieźle. ㅡ Zdziwił się. ㅡ No nic. Idę się kąpać. A wy róbcie co chcecie.. ㅡ Wstał i odszedł.

ㅡ To co robimy? ㅡ Spytał.

ㅡ Też idziemy się kąpać.

ㅡ O nie. Pójdziemy jak wszyscy to zrobią. Nikt nie będzie się patrzył na mojego skrzata. ㅡ Odparł.

ㅡ Kogo?

ㅡ No... Bo... Jesteś niski i... Ale to jest urocze! ㅡ Plątał się wzdychając. ㅡ Jesteś moim małym skrzatem.

ㅡ Ja ci dam skrzata. ㅡ Fuknąłem zaczynając go bić po klatce piersiowej, a ten próbował się obronić.

ㅡ A co? Może lepiej Hobbit? ㅡ Zaśmiał się łapiąc mnie za nadgarstki i korzystając z tego, że byliśmy sami a namiocie położył mnie zwisając nade mną.

ㅡ Jeszcze nie skończyłem. ㅡ Mruknąłem próbując się wyrwać.

ㅡ Jiminnie... Ćśś... Wiesz jak ja cię teraz pragnę? Bardzo. ㅡ Szepnął mi na ucho następnie je całując, a z pocałunkami schodząc niżej aż na moją szyję.

ㅡ Guk ktoś może wejść w każdej chwili. Nie chcę mieć wstydu. Chcę się wykąpać i...

ㅡ Już coś na ten temat powiedziałem.

ㅡ Nie chce znowu się o to wykłócać. Codziennie wieczorem to robimy. Naprawdę nie masz o co być zazdrosny.

ㅡ Ale ty oglądasz się za innymi.

ㅡ A co? Mam przez cały czas patrzeć na ciebie i miniaturową marchewkę? Dziwnie by to wyglądało, prawda? ㅡ Uśmiechnąłem się.

ㅡ Miniaturową co? ㅡ Fuknął.

ㅡ Marchewkę.

ㅡ Czyli twierdzisz, że mam małego?

ㅡ Akurat jestem niski to mały mi wystarczy. Mały, ale wariat. ㅡ Oparłem. Po tym chłopak wstał i bez słowa wyszedł z namiotu. Wywróciłem oczyma biegnąc za nim. ㅡ Gukie nie musisz się obrażać. Ja jakoś się nie obraziłem, gdy nazwałeś mnie skrzatem. Też powonieniem był czuć się urażony i... Ugh nie ignoruje mnie! ㅡ Zawołałem łapiąc go za rękę, lecz szybko się wyrwał. ㅡ Jungkook! ㅡ Krzyknąłem zatrzymując się, lecz chłopak mnie nie słuchał znikając za budynkiem. Zdenerwowany wróciłem do namiotu. Zabrałem swoje rzeczy i poszedłem do łaźni się wykąpać.

***

Kook przez kilka dni mnie ignorował. Raz po raz zamieniliśmy ze sobą kilka zdań i nic więcej. Męczyło mnie to już, a przecież chciałem się tylko odegrać. Nie sądziłem, że tak głęboko weźmie sobie te słowa do siebie.

Akurat biegaliśmy. Byłem na samym końcu za to Guk na samym początku. Miałem dosyć takiego ignorowania, a gdy chciałem o tym porozmawiać zbywał mnie. Nawet Sonic próbował pomóc, ale bez rezultatów. W pewnej chwili poczułem ból w łydce. Syknąłem upadając na kolana łapiąc się za bolącą część.

ㅡ Stać! ㅡ Krzyknął kapitan gwiżdżąc gwizdkiem. ㅡ Park wszystko gra? ㅡ Spytał podchodząc do mnie.

ㅡ Skurcz mnie złapał. To nic. ㅡ Uciekłem wzrokiem.

ㅡ Nie. Nie mów tak. Sonic! ㅡ Krzyknął, a obok nas pojawił się wspomniany chłopak. ㅡ Pomóż mu i zaprowadź do skrzydła medycznego, a następnie do koszar. Potem do ciebie zajrzę Park. Musimy porozmawiać. ㅡ Rzekł poważnie odchodząc. Westchnąłem i z pomocą przyjaciela wstałem na równe nogi.

Kilkanaście minut później leżałem spokojnie na łóżku. Miałem odpoczywać tak jak powiedział lekarz i rzecz jasna to nie był skurcz, a nadwyrężone mięśnie. Cały zestresowany czekałem na przyjście kapitana. Po części wiedziałem o co może mu chodzić.

Pół godziny później się go doczekałem. Chciałem się podnieść i złożyć odpowiedni szacunek, lecz zabronił mi tego siadając na łóżku Sonica.

ㅡ Chyba wiesz o czym chce porozmawiać.

ㅡ Domyślałam się.

ㅡ Tak. O twoje nocne ćwiczenia. Nie raz widziałem jak biegałeś kilkanaście kółek w noc w noc. Wiesz, że jesteś żołnierzem. Nie możesz nabawić się kontuzji oraz nie możesz się przemęczać.

ㅡ Wiem. Przepraszam kapitanie. To się już nie powtórzy.

ㅡ Mam nadzieję Park. Jak cię jeszcze przyłapie na ćwiczeniach w nocy dostaniesz srogą karę. Teraz masz odpoczywać. Jak ci się polepszy wracaj na trening, lecz z umiarem.  ㅡ Odparł wstając i wychodząc.

ㅡ Tak jest. ㅡ Szepnąłem do siebie. Nocne ćwiczenia.... Robiłem je, ponieważ nie mogłem spać z powodu tego co się dzieje pomiędzy mną a Jungkookiem. Nie oszukujmy się, nie mogłem normalnie zasnąć, bo się martwiłem i stresowałem jednocześnie.

Kilka minut później usłyszałem tupot. Uniosłem głowę widząc strasznego, który niepewnie usiadł obok mnie i chwycił moją dłoń. Tym razem to ja ją wyrwałem.

ㅡ Idź stąd.

ㅡ Jiminnie wybacz.

ㅡ Powiedziałem, że masz wyjść. ㅡ Poprosiłem błagalnym głosem chowając twarz w dłoniach.

ㅡ Nie chciałem cię olewać. Po prostu...

ㅡ Teraz chcesz rozmawiać? A co robiłeś, gdy ja chciałem? Zbywałeś mnie, więc teraz się goń Jungkook.

ㅡ Ty też nie jesteś bez winy, Jimin. Nie tylko ja tutaj powinienem przepraszać.

ㅡ Wiem, ale na ten moment nie mam ochoty tego robić. ㅡ Fuknąłem.

ㅡ Fakt. Po co miałbyś to robić nieszczerze? ㅡ Warknął, a następnie wstał i wyszedł. Przeklnąłem pod nosem uderzając w materac.

******************

08.09.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 💖

Military love/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz