Siedziałem przy młodszym bite cztery dni aż się nie wybudził. Nie mogłem go po tamtym zostawić. Miałem gdzieś swoje zdrowie skoro Jimin był przeze mnie w gorszym stanie.
ㅡ Odpocznij w końcu. ㅡ Poprosił Sonic kładąc dłoń na moich plecach.
ㅡ Nie.
ㅡ Jungkook. Zarwałeś cztery nocki. Wyglądasz jak żywy trup. Idź spać. Jimin się wystraszy jak cię zobaczy i nie tylko. Zmartwisz go. Chcesz tego?
ㅡ Nie, ale nie zostawię go. Nie tym razem. To ja powinienem dostać. Nie on. Miał być za mną. Miałem go chronić.
ㅡ Chroniłeś Guk. Gdybyś ty dostał, tak samo by teraz wyglądał Jimin. Jak ty. Idź się położyć. Ja przy nim posiedzę. No.. dalej. Wstań.
ㅡ Ale nie zostawiaj go nawet na sekundę. ㅡ Poprosiłem.
ㅡ Nie zostawię. Idź.
Skinąłem głową idąc do koszar. Położyłem się na łóżku przymykając oczy zasypiając wręcz natychmiast.
Obudziłem się kilkanaście godzin później. Gdy tylko otworzyłem oczy zerwałem się z łóżka biegnąc do szpitala. Rozpłakałem się widząc piękne i brązowe tęczówki otwarte.
ㅡ Jiminnie... ㅡ Szepnąłem podbiegając do niego i przytulając. ㅡ Przepraszam cię. Tak cholernie cię przepraszam. To moja wina.
ㅡ Miałeś się nie obwiniać, a co robisz? Błagam Kookie. Nie rań tak siebie.
ㅡ Ale...
ㅡ Nic się nie stało.
ㅡ Nic? ㅡ Odsunąłem się. ㅡ Nic się nie stało? Wiesz jak się czułem, gdy umarłeś mi na rękach?! Już chciałem pójść za tobą i..i..
ㅡ Przepraszam. Nie chciałem.
ㅡ Myślałem, że cię straciłem. ㅡ Wyszlochałem. ㅡ Nie rób już mi tak więcej, jasne? Dlatego nie wrócisz tam. Odeśle cię do Korei. Za twoje miejsce kto inny przyleciał.
ㅡ Co? Nie. Nigdzie nie wracam bez ciebie. Zwariuje tam. Guk nie odsyłaj mnie, proszę. ㅡ Podniósł się, lecz po chwili syknął z bólu, ale nie poddawał się.
ㅡ Leż Jimin. To dla twojego dobra. Nie pozwolę byś znowu był ranny, rozumiesz?
ㅡ A ja nie pozwolę ci tutaj samemu zostać. ㅡ Powiedział poważnie. ㅡ Zostaję czy ci się to podoba czy nie. Mam gdzieś twoje zdanie.
ㅡ Jestem twoim kapitanem. Masz słuchać moich rozkazów!
ㅡ Prędzej czy później i tak przylecę kolejnym batalionem. Więc jaki sens mnie odsyłać?
ㅡ Napiszę do twojego wujka i...
ㅡ Jungkook przestań. ㅡ Rozpłakał się. ㅡ Jeśli mnie odeślesz wrócę na pole bitwy nim się obejrzysz i zobaczysz. Chcesz?
ㅡ Ja tylko dbam o twoje bezpieczeństwo.
ㅡ Przy tobie jestem bezpieczny. Tamto było tylko niefortunnym wypadkiem, ale mnie chroniłeś.
ㅡ Jasne.. ㅡ Prychnąłem. Nie mogłem popełnić tego samo błędu. Musiał być bezpieczny. ㅡ Rano wylatujesz. Lepiej idź spać. ㅡ Wstałem z łóżka.
ㅡ Dlaczego mnie nie słuchasz?! ㅡ Krzyknął. ㅡ Chcę z tobą zostać czego nie rozumiesz?!
ㅡ Nie będę się powtarzał Jimin. Moje zdanie już znasz. Miłej nocy. ㅡ Rzuciłem wychodząc z pomieszczenia.
Jimin POV.
Załamany płakałem patrząc na drzwi, przez które wyszedł starszy. Nigdzie nie wracam i takie było moje zdanie. Dlatego odłączyłem wszystkie kabelki, które były do mnie przypięte, a następnie wstałem na równe nogi, lecz zachwiałem się.
CZYTASZ
Military love/ Kookmin
FanfictionPark Jimin- to przewodniczący szkoły. Przystojny, oraz mądry. Lubiany przez każdego. Uwielbia pomagać ludziom, ale każdy ma tą drugą stronę. Nie lubi, gdy ktoś mu podskakuje. Jeon Jungkook- syn generała [ale nikt o tym nie wie], zastępca przewodnicz...