I.3.

596 64 9
                                    

Spotkałam się z Charlesem jeszcze parę razy, ale już po pracy. Potrzebowałam tego.

Po miesiącu oboje doszliśmy do wniosku, że nic z tego nie będzie. Seks z nim to był inny poziom doznań, łatwo byłoby się uzależnić, ale ja nie szukałam związku, a on, no cóż, też nie. Uznaliśmy, że lepiej pozostać współpracownikami i przyjaciółmi, niż brnąć w to dalej, a potem się znienawidzić.


Znowu czerwiec 2021, redakcja CONTEMPORAIN

I tak było do dziś. Pracowaliśmy razem i ani razu nie złamaliśmy więcej żelaznej zasady współpracy: „Nie dymaj szefa swego, bo możesz mieć gorszego". Przyjaźniliśmy się za to od tamtej pory i świetnie nam się współpracowało, a Charlie dbał o mnie jak o kurę znoszącą złote jajka, bo, de facto, wyrosłam na paryską dziennikarską gwiazdę rubryki towarzyskiej i stałam się dla CONTEMPORAIN tą złotonośną kurą. Moje zarobki znacznie wzrosły, bo stałam się rozpoznawalna. Jednocześnie moja rozpoznawalność stała się kołem zamachowym sukcesu i zaczęła nakręcać dalszą sprzedaż. Wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku.

Kiedy więc mój szef oznajmił mi, że mam się wycofać albo mnie zwolni, mój szok był nie mniejszy niż gdyby mi oznajmił, że od jutra będę prowadziła kanał kulinarny w telewizji śniadaniowej.

Charles zastanowił się przez chwilę. Podrapał kwadratową szczękę, a potem jego spojrzenie znów złagodniało. Na moje szczęście, ciągle jeszcze miał do mnie jakąś słabość.

– Jesteś moją najlepszą dziennikarką, nie chcę cię zwalniać, ale nie mogę sobie pozwolić na publiczny proces o zniesławienie z gwiazdą tego formatu. Derennes jest znany na całym świecie – wyjaśnił.

– Ale jest świnią i ma konszachty z jednym ze współczesnych dyktatorów – przypomniałam mu.

– Ale jest też bogaty i może zniszczyć nasze pismo.

– To co mam zrobić? Zniknąć? – zakpiłam.

Redaktor naczelny znowu podrapał się po brodzie. Elegancką miał tę gębę, trzeba mu było przyznać. Tylko co z tego, skoro chciał sprzedać mnie tej kreaturze, Derennes'owi?

– A wiesz, że to jest myśl? – Zapalił się nagle. – Gdyby chociaż pomyślał, że cię zwolniłem, sam napisałbym to sprostowanie i może on się wtedy odczepi?

– Co to znaczy „pomyślał, że mnie zwolniłeś"? – spytałam ostrożnie.

– To znaczy, że dałbym ci nowe zadanie, incognito. Zniknęłabyś z widoku publicznego na rok, sprawę zamiecie się pod dywan, a po tym czasie wypłyniesz z nowym sensacyjnym materiałem. Co ty na to?

– Czemu mam wrażenie, że jest w tym jakieś „ale"?

– Jest, ale to niewielka cena za spokój, zachowanie pracy i możliwość powrotu po roku.

– A co miałabym robić przez ten rok? – spytałam podejrzliwie, bo słowa Charlesa zaczynały mnie martwić. Co on knuje? Mam zniknąć na rok? Jak niby miałabym to zrobić?

– To, co najbardziej lubisz, Gaëlle. Będziesz dziennikarką.

– To jak mam zniknąć? – zaśmiałam się. – Jestem raczej rozpoznawalna w środowisku.

– Wyjedziesz za granicę.

– Tak po prostu?

– Nic nie jest proste. Żeby to się udało, potrzebna jest twoja współpraca i chęć powalczenia o to zlecenie.

Tu mnie miał. Wyzwania napędzały moją karierę. Kiedy inni się wahali, ja pędziłam do przodu jak taran. Co akurat tym razem przysporzyło mi kłopotów, ale...

PLAYBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz