VII.5.

395 58 5
                                    

Wycieczka się udała. Vincent obwiózł mnie po mieście, pokazując najciekawsze miejsca w Houston, czyli Oceanarium w Downtown, park Sama Houstona, muzeum Kellum Noble House, mieszczące się w najstarszym budynku w mieście. Zjedliśmy też obiad w restauracji nad oceanem i na koniec pojechaliśmy do centrum kosmicznego NASA.

Wszystko widziałam tylko przez chwilę i miałam ogromny niedosyt. Postanowiłam sobie, że będę przeznaczać kolejne wolne niedziele na dokładne zwiedzanie poszczególnych atrakcji, aż zobaczę wszystko, co warto obejrzeć w tym mieście.

Kiedy wróciliśmy do rezydencji, była już osiemnasta. Przypomniałam sobie, że mam wieczorem zjeść kolację z Alexandrem i jego asystentkami, i mina mi zrzedła. Podziękowałam jednak Vincentowi za ciekawą wycieczkę i obiecałam, że następnym razem nie będę mu kazała robić sobie zdjęć na tle każdej atrakcji, co strasznie go irytowało. A może i będę?

Musiałam wziąć szybki prysznic, bo po całodziennym ganianiu po mieście w trzydziestostopniowym upale byłam spocona i zakurzona. Nie miałam jednak czasu myć włosów, więc związałam je na czubku głowy w kok. Założyłam tę samą długą sukienkę z białej bawełny, którą miałam na sobie na rozmowie o pracę z Hughesem. Nie zamierzałam stroić się bardziej niż to konieczne.

Punktualnie o dziewiętnastej pojawiłam się w jego prywatnej jadalni. Byliśmy sami.

– A gdzie reszta? – spytałam.

– Muszę je wpuścić – zaśmiał się, po czym poszedł otworzyć drzwi.

A więc tylko ja mam tu dostęp? – zdziwiłam się.

Po chwili Alex wrócił z czterema kobietami. Tymi samymi, które kleiły się do niego przy naszej pierwszej wspólnej kolacji.

– Siadajcie, proszę.

Wszystkie zajęły miejsca jak najbliżej niego, prawie się potykając na swoich szczudłach. Bo tak, wszystkie miały na sobie krótkie, obcisłe i bardzo wyzywające sukienki. I szpilki tak wysokie, że mogły uderzać głowami w żyrandol, który wisiał dość nisko.

Zajęłam ostatnie miejsce, po przeciwnej stronie stołu niż Alex.

– Zaprosiłem was tu dziś, bo Gaëlle chciałaby was poznać – zaczął. – To na pewno ułatwi wszystkim pracę.

– Właśnie – potwierdziłam. – Cieszę się, że będziemy współpracować. Chciałabym, żebyście powiedziały mi coś na temat waszej pracy.­ – Postanowiłam być profesjonalna i się nie uprzedzać.

– My się już znamy – zaczęła Nancy. – U pana Hughesa zajmuję się planowaniem i organizacją podróży oraz przyjmowaniem gości.

– Tak, Nancy – potwierdziłam. – Miałam już przyjemność cię poznać i potwierdzam, że byłaś bardzo profesjonalna. Wczoraj dowiedziałam się, że będziesz umieszczać w kalendarzu szefa informację o wyjazdach, środkach transportu, rezerwacjach i hotelach.

– Zgadza się – potwierdziła blondynka. – Pan Hughes sporo podróżuje.

– Ja jestem Tabby – odezwała się brunetka, siedząca aktualnie po lewej stronie Alexandra. – Zajmuję się przyjmowaniem zaproszeń i uzgadnianiem uczestnictwa pana Hughesa w różnych oficjalnych imprezach i uroczystościach.

– Cześć, Tabby. Dziś dowiedziałam się, że to ty wpisujesz do kalendarza pana Hughesa te uzgodnione imprezy. Świetnie, że ktoś nad tym czuwa.

Może i byłam żenująca, ale naprawdę starałam się być miła.

– Ja jestem Minnie – odezwała się trzecia kobieta, ponaglona wzrokowo przez Alexa. Miała brązowe falowane włosy, które opadały jej kaskadami na ramiona i plecy. Do tego oczy w kolorze porcelanowego błękitu. Śliczne. W ogóle Minnie była tak ładna, że aż skręciło mnie z zazdrości.

PLAYBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz