Rozdział IX - Mnie nie oszukasz

412 58 5
                                    

Trzy miesiące później, koniec maja 2022

– Czy nie uważasz, że ona wlazła ci na głowę? – Usłyszałam pełen oburzenia głos Maxa. Zatrzymałam się więc za drzwiami, licząc na to, że dowiem się czegoś ciekawego.

– Nie przesadzaj.

– Nie poznaję cię, Alex. Wystarczy, że zakręci tyłkiem, potrzepie tą rudą czupryną, zrobi słodkie oczka i już robisz, co chce? Gdzie ty masz rozum?

Ooo, mówią o Nancy! – zrozumiałam. Byłam coraz bardziej ciekawa, co Max ma do nowej asystentki Alexandra.

– Nadal twierdzę, że przesadzasz. Nancy O'Brian dobrze wykonuje swoją pracę. Nie mogę na nią narzekać. A skoro potrzebuje dwa dni wolnego, żeby odwiedzić mamę, to niech ma,

– A kto mówi o Nancy, do cholery? – zdziwił się Max.

– A o kim mówisz?

– O Gaëlle!

– O Gaëlle? – Tym razem z dziwił się Alex.

Co???

– Od początku ci mówię, że ona sprowadzi na ciebie zgubę, ale ty nie chcesz słuchać. Po co ją zatrudniłeś? I czemu ciągasz ją na występy cyrku?

– Bo to jej się podoba.

– No właśnie o tym mówię! Czy ty się słyszysz?! JEJ się podoba?

– A co w tym złego?

– Domyśli się, zobaczysz. To dziennikarska żmija.

– I co z tego? Zastanawiam się nad tym, żeby dodać ten element do mojej biografii. Wiecznie młodzi i piękni nie będziemy. Co z naszą przyszłością?

– Chcesz się przyznać? Wiesz, jak to może wpłynąć na nasze interesy? Ludzie wyprzedadzą swoje udziały w twoich firmach, byle nie mieć z tobą nic do czynienia. A potem pogrążysz Lagrange i mnie.

– Dramatyzujesz Max. Nie robię nic złego. Ty też nie. Jesteśmy... sobą. Nie mogą mieć nam tego za złe.

O czym oni, do cholery, mówią???

– Nie masz prawa nas zdradzić!

– Nie masz czasem dość tej konspiracji?

Teraz już postanowiłam się ujawnić. Skoro nie mówili o Nancy, tylko o mnie, o książce, o tajemnicy...

– Dzień dobry, Alexandrze. Cześć, Max – przywitałam się, wchodząc do gabinetu szefa.

– O, dobrze, że jesteś, Gaëlle – ucieszył się Alex.

– I jeszcze podsłuchuje! – burknął Max zamiast powitania.

– Nie wiem, o co ci chodzi, Max – odburknęłam. – Przyszłam tu, bo szef mi kazał. Mieliśmy coś omówić.

– Plan na lato – potwierdził Alexander.

– Właśnie.

– Dobra już, idę sobie. Widzę, że nie jestem wam potrzebny – burknął znowu Max i poszedł.

– Co go ugryzło? – spytałam, żeby odwrócić uwagę od głównego tematu.

– Podsłuchiwałaś? – dopytał Alexander z szelmowskim uśmiechem.

– Niespecjalnie – przyznałam się. – Max drze się tak, że usłyszałam z daleka. Ale też myślałam, że mówi o Nancy.

Alex się zaśmiał.

– Widzisz, on chyba sam nie wie, czego chce. Od dziecka ma ten dylemat. Ciągle ma ten kompleks chłopca z baletu, z którego naśmiewała się rodzina.

PLAYBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz