VII.4.

377 58 18
                                    

Alexander zajął miejsce naprzeciw mnie przy małym stoliku.

– Czemu zawsze jesz słodkie śniadanie? – spytał.

– A ty czemu zawsze jesz jajka? – Odbiłam pytanie.

– Tak się nie dogadamy.

– A musimy?

– Nie odpowiadasz na moje pytania.

– Ty też na moje nie.

Alexander roześmiał się w końcu.

– Ciągle zapominam, że jesteś dziennikarską żmiją. – Wystawił do mnie język.

– Wsadź sobie ten język w... – Zagryzłam wargi, żeby nie powiedzieć za dużo.

– Wolałbym go wsadzić tobie. I doskonale wiem, gdzie by pasował – odparł, a mi zrobiło się gorąco w pewnym miejscu, w którym na pewno bym go chętnie poczuła. 

Cholera!

– To było nieprofesjonalne, przepraszam – spasowałam.

– Chętnie zobaczyłbym twoje rumieńce jeszcze raz – odparł Alex, po czym... po prostu zajął się jedzeniem, bo właśnie Albin postawił przed nim kopiasty talerz jajecznicy.

Ja też zajęłam się więc swoim śniadaniem.

– Myślę, że skoro nie chcesz mi nic o sobie powiedzieć, powinnam popytać twoich pracowników – zauważyłam między jednym kęsem a drugim, bo w mojej głowie zaczął układać się pewien plan.

– Możesz pytać mnie o wszystko. Jeśli to pozwoli ci lepiej wykonywać swoje obowiązki, to nie mam nic przeciwko – stwierdził, ciągle pochłonięty jajecznicą. – Moi pracownicy też są do twojej dyspozycji. A teraz, z łaski swojej, nie przeszkadzaj mi w śniadaniu. – I wrócił do jedzenia.

Alexander skończył swoją górę białka szybciej niż ja moje węglowodanowe śniadanko, ale wpatrywał się teraz we mnie.

– Czemu wstajesz tak wcześnie i co robisz z rana, że jesteś taki głodny? – spytałam, kończąc ostatni kawałek croissanta. Popiłam go kawą, czekając na odpowiedź.

– Bo najefektywniejszy trening spalający tłuszcz i budujący mięśnie można wykonać tylko rano i to na czczo. Potem trzeba uzupełnić białko i gotowe.

– Nie wiedziałam.

– Wyobrażam sobie – zachichotał. – Jeśli jesteś ciekawa, jak to wygląda, przyjdź kiedyś o szóstej do mojej prywatnej siłowni. Albo pokażę ci teraz. – Wskazał gestem kierunek, więc wstałam i podziękowałam jeszcze Albinowi za śniadanie:

– Dziękuję, było pyszne!

– Do usług, Gaëlle. – Albin posłał mi uśmiech profesjonalisty.

Wyszłam za Alexem do holu głównego, a on zaprowadził mnie na górę, do swoich prywatnych drzwi.

– Chodź za mną, pokażę ci siłownię. – Otworzył drzwi i poczekał aż wejdę.

– Muszę sobie chyba zwiedzić cały dom, bo nie mam pojęcia, gdzie co się znajduje – zauważyłam, idąc za nim.

– Nie mam nic przeciwko. Chodź, gdzie chcesz, masz dostęp do większości pomieszczeń poza prywatnymi kwaterami moich pracowników i sztabem IT.

– Serio? – Spojrzałam na metalową obrączkę na swoim palcu.

– Serio. Jako moja pierwsza asystentka jesteś teraz w czołówce najbardziej zaufanych osób. Nie zawiedź mnie, Gaëlle.

PLAYBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz