Na chwilę zapadła całkowita cisza. Było słychać chyba nawet bicie naszych serc.
– No i coś zrobił, durniu?! – Max walnął kolegę w ramię, a ten zwinął się z bólu.
– Zostaw go, ty sadysto! – krzyknęłam w obronie swojego szefa. – Alex, widziałam ten upadek. Musisz jechać do szpitala! – zażądałam.
– Nie mogę. Wezmę coś przeciwbólowego i wrócę na scenę!
– Wykluczone!
– Zamknij się lepiej, Gaëlle! To wszystko twoja wina – warknął Max.
– Moja?! – oburzyłam się.
– Od kiedy się pojawiłaś, mamy same kłopoty – burknął. – Ale muszę się z tobą zgodzić. Alex jedzie do szpitala i ja go tam zawiozę. A ty wracaj na widownię, a potem do domu.
– Max, musisz wracać, nie poradzą sobie bez ciebie przy trapezie – poprosił go Alex.
– Ale ktoś musi jechać z tobą do szpitala.
– Ja pojadę! – zgłosiłam się.
Obaj spojrzeli na mnie zaskoczeni.
– Noż kurna, nie patrzcie na mnie jak na kosmitkę, mam prawo jazdy – syknęłam.
– A licencję ochroniarza też?
– Nie, ale to wyjątkowa sytuacja.
– Max, wracaj na scenę, dzwonię po Evana – zażądał Alexander resztkami sił. Po jego minie było widać, że jest z nim coraz gorzej.
– JA zadzwonię – podkreślił Max. – A ty masz nie spuszczać go z oka – rzucił w moją stronę, po czym wybrał numer szefa ochrony i kazał mu przyjechać „w podskokach".
– Idę – oznajmił, po czym zostawił nas w garderobie.
Alex spojrzał na mnie z bólem.
– Przepraszam, zepsułem ci urodziny. Mieliśmy iść na kolację i chciałem ci wszystko powiedzieć. Już od dawna myślałem, żebyś o tym napisała.
– Nie przepraszaj mnie, tylko siebie. Jak mogłeś spaść?
– Posłuchaj, Gaëlle. Na razie nikt nie może się o tym dowiedzieć. To będzie rewelacja, którą oznajmimy dopiero w mojej biografii. Pomóż mi.
– W czym?
– W zdjęciu tego stroju. Muszę się przebrać w normalne ubrania, zanim przyjedzie Evan.
Nie było to proste. Strój był co prawa elastyczny, ale bardzo dokładnie przylegał do ciała. A jego wszystko bolało. Choć dotykałam go najdelikatniej jak umiałam, to nie wystarczało. Alex syczał z bólu, nawet jeśli starał się udawać, że nic mu nie jest. W końcu udało mi się rozebrać go do dziwnej siateczkowej bielizny, która nie odznaczała się pod strojem. Niestety, była też niezbyt kryjąca, przez co mój wzrok aż nazbyt chętnie uciekał w dół, co Hughes oczywiście zauważył.
– Popatrzysz sobie innym razem, Gaëlle – usiłował zażartować, ale przy śmiechu też bolały go potłuczone żebra, przez co wyglądał tragikomicznie. Zaczęły też pojawiać się pierwsze siniaki i wybroczyny.
– Nie sądzę, żebym jeszcze miała okazję – odparłam, po czym podałam mu normalną bieliznę. – Wybacz, ale będziesz musiał sobie poradzić sam. Odwrócę się.
– Nie dam rady ustać na jednej nodze – zaprotestował. – Musisz mi pomóc.
Ja pierdolę! Po co mi to było?!
Tym sposobem ubrałam go jak dziecko, usiłując odwrócić głowę, kiedy moja twarz była na tym samym poziomie co jego klejnoty.
– Zawsze marzyłem, żebyś przede mną klęczała, kiedy będę nagi – znowu zażartował.
CZYTASZ
PLAYBOY
Romance[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONA] Trzydziestodwuletnia Gaëlle Lamartine, francuska dziennikarka rubryki towarzyskiej staje przed wizją bezrobocia z powodu oskarżenia, które rzucił na nią jeden z podstarzałych francuskich gwiazdorów, bo za bardzo interesowała si...