Rozdział VIII - Różne oblicza Alexandra Hughesa

364 53 9
                                    

Trzy miesiące później, grudzień 2021

Pracowałam dla Alexandra Hughesa już ponad trzy miesiące. Chodziłam z nim na spotkania biznesowe, wydarzenia charytatywne, społeczne i kulturalne. Czasem miałam wrażenie, że moja główna rola w tym przedstawieniu polega na odwracaniu uwagi od niego. Moja ruda łepetyna miała przyciągać wzrok, podczas kiedy on robił swoje. Zauważyłam, że Alexander unika świateł reflektorów i błysku fleszy. Jakby ich nie lubił. Robił swoje, a potem znikał, po drodze oddając część uwagi mnie.

Od czasu naszego pierwszego oficjalnego wyjścia, kiedy Alexander przedstawił mnie światu jako swoją nową asystentkę, musiałam znosić widok swoich zdjęć okraszonych dziwnymi komentarzami w różnego rodzaju tabloidach. „Nowa kochanka playboya", „Hughes zmienił gust", „Kim jest tajemnicza Francuzka u boku miliardera?" i wiele innych bzdur. Oczywiście, wcale nie przeszkadzało im to ciągnąć dawnych tematów, w tym tajemniczych zaginięć dawnych asystentek, które były w ciąży. I mnie ten temat też bardzo... ciążył.

Okazało się, że Cindy naprawdę nie była w ciąży, tylko ktoś rozpuścił głupie plotki, a Max jeszcze głupiej powtórzył. Za to radosną nowinę oznajmiła nam w październiku Nancy. Hughes był wściekły. A przecież sam był sobie winien. Dorosły facet, a nie wie, co to gumki?

Nancy promieniała, bo była właśnie w trzecim miesiącu ciąży, która przebiegała bez komplikacji. W sumie trudno jej się dziwić. Urodzić spadkobiercę jednego z najbogatszych ludzi w kraju, to życiowy interes. Ale... postanowiłam od tamtej pory lepiej ją obserwować, żeby niczego nie przegapić. Przecież mogła być w niebezpieczeństwie.

Październikowy wyjazd do Kanady został odwołany, a raczej przesunięty na grudzień właśnie. Trochę kłóciło się to z moimi planami, bo bardzo chciałam pojechać do rodziców chociaż na święta. Musiałam wynagrodzić sobie i im te wszystkie lata, kiedy tego nie robiłam. Alexander był jednak nieprzejednany. Miałam z nim jechać do Kanady na dwa tygodnie i już. Pan i władca nie znosił, kiedy kwestionowało się jego rozkazy.

Pewnego wieczoru, idąc na umówioną kolację do szefa, niechcący usłyszałam jego rozmowę z Nancy.

– Nancy, są dwie opcje – mówił Hughes. – Albo przestaniesz opowiadać brednie, że jesteś ze mną w ciąży, albo zwolnię cię natychmiast, a moi prawnicy cię zniszczą – zagroził.

– Ale ja jestem z tobą w ciąży, misiaczku – upierała się asystentka. – Z kim innym mogłabym być? Przecież regularnie uprawiamy seks. Zakradasz się do mojej sypialni przynajmniej raz w tygodniu.

– Nie przesadzajmy z tą regularnością. Parę razy się zdarzyło. Podobnie jak zaglądałem do Tabby, Cindy, Minnie i każdej, na którą mam ochotę. Ale żadna nie opowiada takich bredni.

Masakra! Że też ja muszę tego słuchać. Ale i tak podsłuchiwałam dalej, skoro już zaczęło robić się ciekawie.

– Nancy – powtórzył. – To jest twoja ostatnia szansa. Albo mówisz prawdę, zostajesz w pracy, dostaniesz zasiłek macierzyński i będziesz mogła wrócić, jak odchowasz dziecko, albo od jutra możesz szukać nowej pracy. I życzę ci powodzenia.

– Nie wymigasz się od alimentów! – syknęła kobieta. – Chcę dziesięć milionów. Dziecku się należy!

– Należałoby się, gdyby było moje. Ale nie jest. Więc?

– Spotkamy się w sądzie – orzekła Nancy.

– Nie sądzę. Możesz już zacząć się pakować, albo ktoś to zrobi za ciebie – zagroził. – Jutro nie chcę cię widzieć na terenie mojej posiadłości.

Nancy wybiegła z jego gabinetu i trzasnęła drzwiami. Nie zauważyła mnie, bo byłam schowana w ciemności. Potem usłyszałam tylko stukot jej szpilek o schody, a w końcu pisk i dźwięk upadku. Pognałam za nią, nie patrząc na nic.

PLAYBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz