VI.2.

412 56 4
                                    

Alex pochłonął cztery bułki, a potem z niecierpliwością czekał na kolację, która przyjechała koło dziewiętnastej. I tak bardzo szybko, zważywszy na porę dnia. Risotto już jadł spokojniej, nie tak łapczywie, jakby od tego zależało jego życie. Po wszystkim nawet pochwalił posiłek.

– Dziękuję, Gaëlle. To było ciekawe doświadczenie kulinarne. Nieraz bywałem w Paryżu, ale nigdy nie jadłem risotto. Delicious.

Podziękował. Pochwalił. Byłam ciekawa, jak często to robił w swoim życiu. Czy został wychowany na bardzo kulturalnego człowieka? Czy jednak rodzice pozwalali mu na wszystko i oto efekty w pozostałych aspektach jego życia?

– W zasadzie to włoskie danie. – Poczułam się w obowiązku wyjaśnić. – Czy już się najadłeś? – spytałam grzecznie, widząc, że wyczyścił talerz.

– Tak, dziękuję. Naprawdę jestem ci wdzięczny, że mnie ugościłaś. Nie wyobrażam sobie siebie w hotelu bez ochrony – wyjawił.

– Dlaczego?

– Gdybyś przeżyła kilkanaście prób porwania, od kiedy byłaś dzieckiem... – zawiesił głos i spojrzał w dal z bólem. To musiały być dla niego niemiłe wspomnienia. Ale nawet w Stanach taka była cena bycia dziedzicem fortuny.

– Jesteś już dorosły, Alexandrze. Myślisz, że coś ci grozi poza tym, że zostałbyś rozpoznany w miejscu publicznym z rudą Francuzką nieznanego pochodzenia? – zażartowałam sobie.

Roześmiał się.

– Jak to nieznanego? Przecież jesteś praprawnuczką Astérixa.

– Tak, to jest genialne wyjaśnienie dla mediów.

– Interesuje cię, co powiedzą o tobie media, Gaëlle? – Spojrzał na mnie badawczo.

– Tak, bo to było... kiedyś moje marzenie, a ktoś to zniszczył w brutalny i bezkompromisowy sposób – westchnęłam.

– Niespełniona dziennikarka? Czy ty aby nie szukasz we mnie sensacji?

– Nie ma w tobie nic sensacyjnego, Alexandrze – odparłam, niezupełnie zgodnie z prawdą. – Jesteś tylko bogatym, niespełnionym i nieszczęśliwym facetem po trzydziestce.

– Dawno nikt mnie tak nie podsumował – stwierdził. – Ale nie wiesz o mnie wszystkiego. Może jednak jestem spełniony?

– Jeśli tak, chciałabym to kiedyś zobaczyć – odparłam szczerze.

– Może kiedyś, Gaëlle – odpowiedział zagadkowo, po czym zmienił temat: – Masz jakieś ciekawe filmy?

– A jest coś, czego jeszcze nie oglądałeś?

– Wbrew pozorom, nie mam za bardzo czasu na relaks i rozrywkę – odparł.

Słyszałam co innego – pomyślałam, ale nie powiedziałam tego. On jednak znowu odczytał moją minę.

– Wierzysz w plotki, Gaëlle?

– Nie interesuję się nimi, o ile nie wpływają na moją pracę. – Postanowiłam podejść do tematu dyplomatycznie.

– A jeśli wpływają?

– To wtedy muszę się nimi zainteresować.

– Masz więc jakiś film, którego na pewno nie oglądałem? Może jakiś francuski?

– Byle nie z Derennesem – wymknęło mi się, ale zaraz postarałam się to załagodzić: – Ten facet grał chyba we wszystkich, będzie ciężko.

– Lubię Dominique Derennes'a – oznajmił mi Hughes i już wiedziałam, że się nie zgodzimy w tej kwestii – ...jako aktora – uzupełnił wypowiedź. – Nawet poznałem go kiedy osobiście.

PLAYBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz