IX.7.

411 51 1
                                    

Alexander już następnego dnia przyniósł mi osobiście pakiet wyników swoich badań do pokoju, trzasnął kartkami o szafkę nocną z głośnym „a nie mówiłem?", a potem bezceremonialnie rzucił mnie na łóżko. Nie ośmieliłabym się zaprotestować, żeby już bardziej go nie wkurzać. Zdążyłam zauważyć, jaki był przewrażliwiony na własnym punkcie. I chyba nawet mi to już nie przeszkadzało. Przyzwyczaiłam się.

Alex całował mnie i pieścił, doprowadzając do szaleństwa. Wcale się nie śpieszył, choć oboje umieraliśmy z pragnienia, żeby być bliżej. Wyznawał mi miłość na swój sposób. Kiedy w końcu wszedł we mnie, świat wokół nas wirował, a ja widziałam i czułam tylko jego.

Obawiam się, że odgłosy naszej przyjemności było słychać w całym pałacu, ale żadne z nas się tym specjalnie nie przejęło. To było takie dobre! To wszechogarniające uczucie szczęścia, które ogarniało mnie na myśl, że jestem kochana... I dobry seks, którego nie można było mieć dość. Choć z całej siły zaklinałam rzeczywistość, żeby się w nim nie zakochać, to nie było takie proste. Alexander był stworzony do tego, żeby go kochać. I żeby się z nim kochać.

To byłyby najlepsze wakacje w moim życiu, gdyby nie Max, który wściekł się na wiadomość, że jego kumpel wyznał mi swoje uczucia. Jak przez ostatnie tygodnie staraliśmy się nie wchodzić sobie w drogę z Lagrangem i ignorować nawzajem swoją obecność, tak od tej pory Max wręcz ostentacyjnie zaczął okazywać mi swoją niechęć. Oczywiście tylko wtedy, kiedy akurat Alexandra nie było obok. Pod koniec miesiąca to było już zupełnie nieznośne. Jakby Max rzeczywiście chciał mnie wykurzyć.

Miałam dwie opcje: porozmawiać o tym z samym Maxem lub z nimi dwoma. W końcu wybrałam najpierw bezpieczną opcję pogawędki z samym obrażonym, ale nie wyszło mi to na dobre. Lagrange wygarnął mi, że opętałam Alexandra, że chodzi mi tylko o kasę i to, żeby go skrzywdzić. Większej bzdury w życiu nie słyszałam.

W końcu zwróciłam się więc do Alexa:

– Porozmawiaj z nim, proszę. Nie wiem, za co on mnie tak nienawidzi.

– A ja wiem. Czuje się odrzucony, bo wybrałaś mnie. Ale on wie, że cię kocham i to mój najlepszy przyjaciel. Przejdzie mu w końcu ta zazdrość.

– A jeśli nie? On chyba się boi, że zrobię ci krzywdę.

– A masz taki zamiar?

– Nie. Nie wiem, jak z nami będzie, Alex, mówię ci to szczerze, bo to jednak ogromne wyzwanie wyjechać na stałe tak na drugi koniec świata, ale na pewno cię nie oszukam. Zależy mi na tobie i chcę, żebyś był szczęśliwy.

– Z tobą będę.

Uśmiechnęłam się.

– Ten mój urlop we wrześniu dobrze nam zrobi. Teraz jesteśmy zaślepieni pożądaniem. Oboje. – Puściłam do niego oko. Rozpromienił się.

– Ja na pewno.

– Ja też, młotku. Muszę spojrzeć na wszystko z dystansem.

– A na co dokładnie?

– No wiesz, czy jestem gotowa rzucić wszystko i wyjechać do Stanów, czy jednak nie będę mogła żyć bez Francji.

– Możesz być we Francji nawet co miesiąc, kochanie – odpowiedział Alexander z pełnym przekonaniem.

– Ale to nadal życie na wrogim terytorium – zaśmiałam się. Zawtórował mi. – No i potrzebuję czasu, żeby dokończyć książkę i wrócić do tematu Derennes'a.

– Wiem, skarbie. To ważne, ale... w październiku startuje nowy sezon cyrku – przypomniał mi. – Chciałbym, żebyś była na widowni na premierze nowego spektaklu.

PLAYBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz