VIII.4.

384 63 12
                                    

O trzynastej mieliśmy wszyscy spotkać się na lunchu w restauracji z zarządem Lagrange SARL. Prezesem zarządu był wuj Maxa, brat jego matki, ale Alex i Max kontrolowali pakiet większościowy.

Powoli całe towarzystwo się zebrało na śniadanie. Był już najwyższy czas. Max wyglądał najgorzej ze wszystkich, ale mi chciało się śmiać na widok jego umęczonej kacem twarzy. Alexander, po przyjęciu pierwszej partii zabiegów fizjoterapeutycznych od Cindy, miał jeszcze gorszą minę. Lekarka wyglądała, jakby chciała go dosiąść na oczach wszystkich.

– Co ci jest? – zreflektował się w końcu Max, widząc leżącego Alexa.

– Kontuzja.

– O ja pier... To jak będziesz... trenował?

– Poradzę sobie. To nic poważnego – bagatelizował Alex

– Nie możesz teraz wypaść... z formy.

Nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że gadali szyfrem. Dymanko im wczoraj nie wyszło czy co?

– A jaki mam wybór? Trochę zabiegów i mi przejdzie.

– Mam powiadomić Pierre'a?

– Nic mu nie mów – syknął Alex.

– Dasz radę się ogarnąć do następnego czwartku?

– Dam.

– O czym wy w ogóle mówicie? – spytałam w końcu, bo zupełnie zamieszali mi w głowie.

– O tym, że Cirque zaczyna światowe tournée i mają jeszcze dwa występy w Kanadzie. Jako sponsorzy powinniśmy być obecni na wszystkich imprezach, a to oznacza trochę latania po kraju.

– Będzie więcej występów? – Oczy mi się zaświeciły.

– Tak, jeszcze dwa, w Winnipeg i Vancouver.

– To daleko.

– To prawda.

– Więc zostajemy w Kanadzie dwa tygodnie, żebyście mogli być na dwóch imprezach?

– Nie, nie jesteśmy tu dla zabawy. Przy okazji załatwimy wszystkie nasze sprawy związane z interesami w Kanadzie – żachnął się Alexander.

– Chcę bilety na przedstawienia. Proszę. – Zrobiłam oczy kota ze Shreka.

– Myślę, że to się da załatwić.

– A wstęp za kulisy?

Alex zrobił obrażoną minę, a Max się roześmiał mimo ewidentnego bólu głowy.

– Może się uda w Stanach. Po nowym roku zaczyna się tournée po naszym kraju.

– Będzie występ w Houston?

– Będzie w Dallas. Houston chyba dopiero latem.

– Trzymam cię za słowo.

W czasie spotkania z zarządem Lagrange SARL Max zachowywał się dziwnie. Prawie nie rozmawiał z własnym wujem, którego wydawało mi się, że już gdzieś widziałam. Obaj z Alexandrem skrzętnie korzystali z faktu, że Cindy, Minnie i ja rozpraszałyśmy „przeciwnika". Wuj Maxa, Thomas Tourneau, nie używał innego języka niż francuski, więc spotkanie było dwujęzyczne. Nasz szef zwracał się po angielsku do swojej ekipy poza mną, a po francusku do mnie i kontrahentów. Okazało się, że całe zamieszanie było o to, że Alex i Max chcieli wykupić całość firmy Lagrange z rąk członków zarządu. I tym mieliśmy się zająć przez najbliższy tydzień. Negocjacjami.

Max wyglądał na wkurzonego po spotkaniu. W ogóle za wiele się nie odzywał.

– Czemu nie rozmawiasz z własnym wujem, Max? – Nie wytrzymałam w końcu i spytałam go, kiedy byliśmy już w hotelu. Dziewczyny poleciały do spa, Evan i Alex z nimi, więc byliśmy w apartamencie sami.

PLAYBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz