Próbowałam zaprotestować, ale nie miałam nic do gadania w obliczu gniewu Maxa. Posłusznie poszłam do samochodu za nim i Milesem.
Tej nocy nie spałam dobrze. Martwiłam się o Alexandra. Postanowiłam, że wstanę wcześnie i zmuszę Maxa, żeby mnie zabrał ze sobą. A jak nie, to pojadę do szpitala autobusem. Alex nie miałby siły, żeby mnie za to opieprzyć.
Rano byłam na nogach już przed szóstą i zeszłam na śniadanie wcześniej niż zwykle.
– Tylko jedna brioszka i mała kawa – poprosiłam kucharza. I tak nie mogłam za bardzo jeść, ale wolałam nie wychodzić z domu całkiem głodna. – Max już był? – spytałam po chwili.
– Nie, jeszcze go dziś nie widziałem, ale pan Lagrange nie wstaje tak wcześnie. Co by się musiało stać?
Jakby wykrakał, bo po chwili w drzwiach kuchni pojawił się zaspany Max.
– Co ty tu robisz tak wcześnie? – spytał zamiast przywitania.
– Zawsze wstaję wcześnie. Zwykle jem śniadanie razem z Alexandrem. Omawiamy sobie plan dnia.
– Taaa, jasne, plan omawiacie – żachnął się Max. – Albinie, potrzebuję jajecznicy na wynos dla pana Hughesa. Pewnie w szpitalu nie karmią najlepiej, nawet jak jest się jego udziałowcem.
– A dla pana to co zwykle?
– Oczywiście.
Kucharz szybko przygotował dwie jajecznice. Jedną porcję zapakował w pojemnik utrzymujący ciepło, a drugą dał na talerz Maxowi.
– Chcę jechać z tobą do szpitala – oznajmiłam.
– Nie ma mowy – zaprotestował Max od razu i zajął się pochłanianiem śniadania.
– Nie przyjmuję odmowy.
– Gaëlle, zaraz jadę zobaczyć, co z Alexem. Wytrzymaj chociaż godzinę, zanim zaczniesz robić zamieszanie wokół siebie – poprosił, ale tak złośliwym tonem, że odechciało mi się z nim rozmawiać.
– Chcę wiedzieć, jak on się czuje.
– Ja też. Dlatego tam jadę. Miles dał mi właśnie znać, że nasz pacjent się obudził.
– Chcę jechać z tobą!
– Możesz o tym zapomnieć. Nigdzie nie jedziesz. Jak Alex poczuje się lepiej, to sam zdecyduje, czy jesteś mu do czegoś potrzebna.
– Co to ma znaczyć?
– Oboje dobrze wiemy, że nie trzyma cię tu i nie płaci ci takiej pensji dla twoich dziennikarskich kompetencji – prychnął i wrócił do jedzenia.
A to buc. Ja mu pokażę!
Wróciłam do swojego pokoju, żeby obmyślić plan wymknięcia się z rezydencji. Z przyzwyczajenia jednak najpierw sprawdziłam, co ciekawego w świecie. Mój telefon służbowy, który miał chyba zaprogramowane Alexander+Hughes jako słowa kluczowe, wypluł mi na przywitanie pierwszą stronę brukowca, na której było zdjęcie budynku Altus Houston Hospital z zewnątrz, a tytuł pogrubioną czcionką głosił, że „Alexander Hughes, miliarder i playboy, wpadł po pijaku do pustego basenu w swojej rezydencji i teraz leży na oddziale chirurgii rzeczonego szpitala, którego jego firma jest udziałowcem.
Nikogo nie oszczędzą, a pamięć mają krótszą niż insekty – pomyślałam wkurzona, przypominając sobie artykuł sprzed kilku miesięcy, w którym inny pismak z tego samego brukowca zachwycał się dobroczynnością Hughesa, który zafundował darmowe szczepienia dla nieubezpieczonych dzieci w tym samym szpitalu.
CZYTASZ
PLAYBOY
Romantik[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONA] Trzydziestodwuletnia Gaëlle Lamartine, francuska dziennikarka rubryki towarzyskiej staje przed wizją bezrobocia z powodu oskarżenia, które rzucił na nią jeden z podstarzałych francuskich gwiazdorów, bo za bardzo interesowała si...