Do namiotu nie było daleko. Okazało się, że Le Roy się przygotował, bo w środku były dwa śpiwory, woda, latarki oraz suche i nawilżane chusteczki. Ni mniej ni więcej, tylko to, co było potrzebne.
– Nieprawdopodobnie za tobą tęskniłem od rana – stwierdził, wciągając mnie do namiotu, kiedy wahałam się przy wejściu. Potem zasunął wejście, zdął swoją kurtkę i znowu się odezwał: – Cieszę się, że przyszłaś.
– Ja też się cieszę. – Musiałam to przyznać.
– Nie jest ci zimno? – zatroszczył się, widząc, że nadal siedziałam w kurtce, obejmując się ramionami.
– Troszkę.
– Zaraz to naprawimy, kochanie. – Objął mnie tym swoim męskim ramieniem i wciągnął sobie na kolana.
No wow. Gdzie byłeś przez tyle czasu?
– To na co masz ochotę?
– Na ciebie.
– Innej odpowiedzi bym nie uznał – zachichotał, po czym zaczął mnie rozbierać. Metodycznie, krok po kroku, całując wszystkie odsłaniane miejsca. Miał rację. Za cholerę nie było mi już zimno. Chciałam więcej tego faceta.
Następnego dnia, po porannym seksie Cédric odwiózł mnie do domu. Chciał zabrać mnie na śniadanie gdzieś poza naszą gminę, ale to ja zaprosiłam go do siebie. Moich rodziców nie było w domu, więc czułam się z tym swobodnie.
Zrobiłam nam kawę, podałam croissanty, które znalazłam w chlebaku, i dżem truskawkowy mojej mamy. Przy okazji dowiedziałam się, że Le Roy jest uczulony na truskawki, więc dostał krem czekoladowy w zamian.
Po śniadaniu, które zjedliśmy na tarasie, zabrałam go jeszcze do swojej sypialni. Nigdy wcześniej nie uprawiałam seksu w swoim pokoju u rodziców. Jak byłam nastolatką, to by nie przeszło, a potem... nie było mnie już tutaj. Zapomniane emocje towarzyszyły odkrywaniu siebie na nowo.
– Na co masz dziś ochotę? – Spytał już po tym, jak wziął mnie pod ścianą, bo moje łóżko było stanowczo za małe na nas dwoje.
– To jest źle zadane pytanie w tych okolicznościach – odparłam zadziornie.
– Jeszcze nie masz dość? – zaśmiał się i klepnął mnie w tyłek.
– Ja nigdy nie mam dość. Zazwyczaj to mężczyźni mają dość mnie – mruknęłam, wciągając majtki na tyłek. – Muszę wziąć prysznic.
– Mogę z tobą?
– Takiego pytania oczekiwałam.
Wspólny prysznic pozwolił mi na podziwianie jego muskularnych ramion i ciekawego tatuażu na łopatce. Jednak stanowczo wolałam oglądać go z przodu. A nawet nie tyle oglądać, co czuć. Miałam rację. Dał radę jeszcze raz. I ja też.
W końcu Cédric musiał wracać do siebie, bo zbliżało się południe, on musiał jeszcze dziś pomagać rodzicom za Patricka, a u mnie niedługo miała pojawić się mama. Pocałował mnie jednak gorąco i zapewnił, że postara się jutro mieć wolny cały dzień. Wtedy moglibyśmy pojechać nad morze.
– A właściwie czemu Patrick wczoraj i dziś nie pracuje?
– Mieli z Jeanne rocznicę ślubu. Rodzice dali mu wychodne.
– To on pracuje tylko u nich?
– Nie. Jest jeszcze mechanikiem, ale to bardziej hobbystycznie.
– Czekaj. Twój brat zna się na samochodach?
– Na samochodach, motorach. Skończył średnią szkołę o profilu mechanicznym.
– A mój tata męczy się od soboty z autem – westchnęłam.
CZYTASZ
PLAYBOY
Romansa[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONA] Trzydziestodwuletnia Gaëlle Lamartine, francuska dziennikarka rubryki towarzyskiej staje przed wizją bezrobocia z powodu oskarżenia, które rzucił na nią jeden z podstarzałych francuskich gwiazdorów, bo za bardzo interesowała si...