Rozdział VI - W poszukiwaniu odpowiedzi

379 56 3
                                    

No, jeśli cokolwiek wywołało jakieś zaskoczenie na twarzy Hughesa w Paryżu, to było to miejsce mojego zamieszkania. Zmieszał się, kiedy taksówka podjechała pod apartamentowiec.

– TU mieszkasz? – spytał zdziwiony.

– Tak się złożyło – odparłam skromnie.

Kiedy jednak podeszłam do windy, Alex spanikował.

– Nie pojadę tym czymś – wskazał na dźwig osobowy, pochodzący z lat osiemdziesiątych, ale przecież regularnie konserwowany.

– A jak chcesz się dostać na dwudzieste piętro?

– Po schodach. Pokażesz mi, którędy mam iść?

– Ty mówisz serio? – Zrozumiałam.

– Serio.

– Tamta klatka schodowa. – Wskazałam mu drzwi. Jak na paranoika miał dziwne podejście do bezpieczeństwa. Korytarze i wejścia do wind były monitorowane. Klatka schodowa już niekoniecznie. Ale jego sprawa. Najwyżej kiedyś go tam znajdą...

Oczywiście, Alex poszedł schodami, a ja musiałam czekać na windę z dwiema walizkami. Jakoś jednak dałam radę. Kiedy dotarłam na dwudzieste piętro, pan magik stał sobie przed drzwiami windy i nie wyglądał nawet na zmęczonego. A może on jednak umie się teleportować? To dopiero jest niesprawiedliwość! Ja, taszcząc tylko dwie walizki z windy, byłam już spocona jak szczur.

Otworzyłam drzwi mojego apartamentu i zaprosiłam pana wyględnego do środka, a potem zamknęłam za nim.

– Tu mieszkasz? – powtórzył wcześniejsze pytanie.

– Tak.

– To twoje mieszkanie?

– Nie.

– Wynajem pewnie kosztuje fortunę? Stąd kredyt?

– Nie.

– Odpowiesz mi pełnym zdaniem?

– A po co? To prywatne pytania, szefie.

– Czy to mieszkanie należy do twojego obecnego lub byłego faceta? – drążył dalej.

– Nie.

– Gaëlle! – Widać było, że się frustrował.

– Słucham, Alexandrze? – spytałam przesłodzonym tonem.

– To ważne ze względów bezpieczeństwa.

Przewróciłam oczami na te bzdury.

– Nieprawda. Po prostu jesteś ciekawski. Ale ja nie wiem, czy mogę ci zaufać, więc pozwól, że na razie nie będę ci opowiadała całego swojego życia.

– Ale ja muszę wiedzieć – upierał się.

– Nie czujesz się ze mną bezpieczny? – spytałam, ustawiając się tak, żeby Olga miała dobry widok z kamery na jego twarz. Na pewno już domyśliła się, kto to.

– Ja po prostu – podrapał się za uchem – muszę kontrolować otoczenie.

– I poświęciłeś się tak, że przyleciałeś ze mną rejsowym samolotem? – niedowierzałam.

– Zależało mi, żebyś się zgodziła.

– Więc zaufaj mi, że tutaj nic ci nie grozi. A jutro wrócisz swoim samolotem do Cannes, a stamtąd do domu. To tylko jedna noc w nowym miejscu.

Gadałam do niego jak do dziecka, złapałam się na tym, że miałam ochotę po przytulić i poklepać po plecach. To nie było normalne. O dziwo, Alex się rozluźnił.

PLAYBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz