#2

173 9 1
                                    

Pov: Kinny Zimmer

Kaptur był dla mnie naprawdę ważną osobą, poznałem go już jakiś czas temu, ale mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jest jak mój młodszy brat, którego nigdy nie miałem.

Kuba poszedł właśnie do Eryka Moczko, więc poszedłem siedzieć z resztą na backstage'u. Nie wiedziałem o co chodzi, ale musiało być to coś ważnego skoro poszli rozmawiać w cztery oczy. W pomieszczeniu zaczęło zbierać się mega dużo artystów, a obok mnie usiadła Bambi. Przywitała się ze mną po czym zaczęła rozmawiać z innymi. Nie za bardzo ich słuchałem, czekałem tylko aż Kaptur wróci, bo długo go nie było.
Dziesięć minut później chłopaki weszli do środka. Eryk od razu poszedł do ekipy dresscode, a Kuba stanął pod ścianą nie łapiąc kontaktu wzrokowego z nikim. Było to nieco dziwne, bo nie należał do osób, które są mega wycofane, a dzisiaj tak się zachowywał.
Włączyłem się do rozmowy o jakimś nudnym zespole gdy poczułem rękę na swoim udzie.

-Co ty robisz? - Popatrzyłem na dziewczynę obok mnie.

Bambi była bardzo zainteresowana moją osobą co zauważyłem nie tylko ja. Dziewczyna od razu położyła drugą rękę na moim ramieniu i zaczęła szeptać mi do ucha.

-Wiem przecież, że mnie kochasz, tylko bardzo to ukrywasz. Jak chcesz możemy wyjść i pokażę ci co potrafię.

Nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. Nie było to normalne zachowanie i nigdy nie sądziłem, że coś takiego będzie miało miejsce. Z Bambi widzieliśmy się już dużo razy i nigdy tak się nie zachowywała.

-Nigdzie z tobą nie pójdę, nie wiem w ogóle o co ci chodzi. - Próbowałem odepchnąć dziewczynę, jednak z marnym skutkiem.

Pocałowała mnie w usta, nawet nie wiem kiedy poczułem jej dłoń na swoim karku. W końcu po chwili odsunęła się, była bardzo zadowolona z tego co zrobiła. Spojrzałem dookoła, wszyscy się na nas patrzyli. Nie dostrzegłem jednak jednej osoby,

Mojego Przyjaciela.

Kaptur gdzieś nagle zniknął co od razu mnie zaniepokoiło.

-Co ty odpierdalasz? - Podniosłem głos na dziewczynę, która była chyba zdziwiona moim zachowaniem.

-Myślałam, że ci się spodoba.

-Co robiłaś? - Prychnąłem i nie czekając na odpowiedź wyszedłem z pomieszczenia.

Na zewnątrz również nigdzie nie widziałem Kaptura, jakby rozpłynął się w powietrzu. Zacząłem do niego wydzwaniać, jednak cały czas włączała się poczta.

-Kurwa, Kuba gdzie ty jesteś...

Pov: Kaptur

Wystarczyło mi tylko tyle, że widziałem jak Bambi całuje Kinny'ego.
Usiadłem pod jakimś losowym drzewem z dala od głównej drogi. Nie chciałem żeby ktoś mnie znalazł akurat w tym momencie.
Chciałem pobyć sam, sam z muzyką. Włączyłem głośno muzykę i starałem się o wszystkim zapomnieć. Próbowałem nie myśleć o tym co zaszło przed chwilą pomiędzy moim przyjacielem, a naszą znajomą, ale myśli same przychodziły mi do głowy.
Myślałem, że mam jakiekolwiek szanse u Wiktora,

jednak totalnie się myliłem.

Byłem totalnym zerem, a teraz nawet nie umiałem normalnie zareagować na pocałunek dwóch dorosłych osób. Miałem dość i jedyne o czym marzyłem to to żeby pójść spać w swoim łóżku. Nie przejmując się niczym ruszyłem w stronę najbliższego przystanku autobusowego.

-Kurwa... - Zakląłem cicho pod nosem.

Ostatni autobus właśnie odjechał parę minut temu. Czemu do chuja to ja musiałem mieć takiego pecha.

-Kaptur Ty zjebie. - Usłyszałem po tym jak samochód wytrzymał się obok przystanku, z którego chwilę później wysiadł nie kto inny, a Wiktor.

Usiadłem na przystanku i założyłem kaptur na głowę. Próbowałem odciąć się od rzeczywistości, jednak i to przychodziło mi z trudem. Wiedziałem, że chłopak usiadł obok mnie, poczułem zapach jego perfumy.

-Co ty w ogóle odwalasz? - Na jego pytanie jedynie wzruszyłem ramionami.

Nie chciałem z nim rozmawiać, a tym bardziej przebywać w jego towarzystwie.

-Martwiłem się, kurwa, dzieciaku.

-Jakoś jak lizałeś się z Bambi to miałeś totalnie wyjebane. - Popatrzyłem na jego twarz.

Był poważny, było to widać za każdym razem. Od razu jego twarz inaczej wyglądała, a jego oczy robiły się bardziej ciemne.

-O chuj ci chodzi? Nawet jakbym chciał tego to chuj Ci do tego!! - Nie spodziewałem się, że chłopak zacznie krzyczeć.

Rzadko kiedy podnosił w mojej obecności głos, bo wiedział, że niekomfortowo się czuje jak ktoś krzyczy.
Czułem jak łzy napływają mi do oczu, dlatego naciągnąłem bardziej kaptur bluzy na twarz.
Chwilę milczeliśmy, ale ktoś musiał w końcu przerwać tę ciszę.

-Dobra nie powinienem krzyczeć, ale zachowujesz się ostatnio jak debil. - Powiedział po chwili Zimmer.

Nie czekając na jego następne słowa, wstałem i poszedłem przed siebie. Słyszałem, że woła za mną, ale wolałem iść przed siebie i go ignorować.

Kurwa nikt nie rozumiał, że chciałem być teraz sam.

Do domu dotarłem jakoś o czwartej nad ranem. Jedyne co cały czas robiłem to chodziłem różnymi ulicami. Warszawa była duża, więc to był plus. Telefon wyłączyłem i pozwoliłem oddać się swojej głowie pełnej myśli.

Można teraz pomyśleć, że byłem zazdrosny o mojego przyjaciela, a może właśnie tak było.

Usiadłem na kanapie mając totalnie dosyć tego dnia. Przykryłem się kocem, który dostałem od Wiktora na którymś z naszych koncertów wyjazdowych, gdy serio chujowo się czułem i został już u mnie. Pachniał nim co trochę mnie uspokajało. Włączyłem jakiś serial i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

//
Edit: WhiteCloud042

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz