Pov: Kaptur
Obudziłem się, gdy za oknem było już jasno. Po Wiktorze nie było już śladu, więc uznałem, że pewnie pojechał do siebie. Wstałem i nie myliłem się, w mieszkaniu byłem już sam. Usiadłem w kuchni przy blacie i pierwszy raz od tak dawna poczułem się serio samotny. Myślałem, że zjemy razem śniadanie i pojedziemy na pierwszy dzień sbmu, jednak jak widać bardzo się myliłem. Postanowiłem jednak nie marnować dnia i coś ze sobą zrobić. Ogarnąłem się i nawet znalazłem jakiś stary telefon żeby mieć w ogóle kontakt ze światem. Usiadłem na balkonie i włączyłem telefon. Na wyświetlaczu było tyle powiadomień, że nawet nie wiedziałem od czego zacząć. Postanowiłem, że jedyną rzeczą jaką zrobię to zadzwonię do Eryka. Czułem, że mogłem z nim szczerze pogadać, a teraz tego potrzebowałem.
-Hmm. - Lekko się uśmiechnąłem gdy usłyszałem zaspany głos chłopaka.
-Kurwa wstawaj szkoda dnia.
-O kurwa Kubuś jak życie? - Słyszałem, że chłopak rozbudził się słysząc mój głos.
-Szczerze? Chujowo.
-Mhm. Powiedziałeś w końcu Zimmerowi, że go kochasz czy dalej jesteś pizdą i czekasz aż samo się wyda?
-A spierdalaj.
-No nie obrażaj się myszeczko. - Chłopak zaśmiał się. - Słuchaj zawsze możesz być ze mną.
-Japierdole co za debil. - Rozłączyłem się, bo wiedziałem, że nic mi z tej rozmowy.
Postanowiłem, że dzisiaj będę bawić się najlepiej na świecie, bo zaczyna się jeden z najlepszych festivali rapowych w Polsce, a nie zamierzałem tego odpuścić.
Pov: Kinny Zimmer
-No to skoro gramy jutro to bez sensu żebym tu siedział jeszcze dzisiaj. - Kłóciłem się z organizatorem festivalu.
Nie uśmiechało mi się siedzieć tu dłużej niż powinienem.
-Lepiej wyglądałoby jakbyś był jeszcze dzisiaj, może gościnnie do kogoś wleciałbyś.
-A w dupie to mam, za to mi nie płacą. - Uznałem rozmowę za zakończoną i wyszedłem z pomieszczenia.
Zauważyłem, że pełno fanów już zgromadziło się na terenie co nie za bardzo mi się podobało. Nie, że nie lubiłem się z nimi spotykać, no ale kurwa nie dzisiaj. Jak na złość przypomniałem sobie, że samochód zaparkowałem na dalszym parkingu. Droga prowadziła przez sam środek festivalu, więc nie miałem innego wyjścia niż przejście się po całym terenie, a co za tym szło, musiałem spotkać wielu fanów. Nie chciałem tu zostawać, po prostu wolałem iść spać niż świetnie bawić się na festivalu, więc wybrałem drogę śmierci.
-O Boże Kinny mogę zdjęcie? - Usłyszałem od razu za sobą.
-Nie robię dzisiaj zdjęć sorry. - Ludzi było coraz więcej co wcale mnie nie zdziwiło.
Zrobił się taki tłum, że nawet nie wiem kiedy popchnięto mnie na jedną z dziewczyn. Nieznajoma w bluzie postanowiła mnie pocałować co trochę mnie zdezorientowało. Zanim zdążyłem ogarnąć co się właśnie odwaliło dziewczyna oddaliła się już ode mnie i tyle ją widziałem. Założyłem kaptur i jak najszybciej dostałem się do swojego samochodu, żeby wydostać się z tego przeklętego festivalu.
Pov: Kaptur
Siedziałem na backstageu i nudziłem się w chuj. Artyści chociaż ich znałem prywatnie tak przynudzali, że to tragedia. Już nawet napiłem się piwa, a zazwyczaj nie piję.
-Co tam? - Chwile później dosiadł się do mnie Lanek co trochę mnie zdziwiło.
Za to nie zdziwiło mnie to, że był zjarany.
-Żyje. - Wzruszyłem ramionami.
Nienawidziłem przebywać z ludźmi pod wpływem narkotyków.-Co ty taki dziwny? Znalazłbyś sobie jakąś laskę kurwa i w balet. - Nie wiem nawet kiedy zaczął machać mi woreczkiem z proszkiem przed twarzą.
-Zabieraj to.
-No weź nie gadaj, ze mną nie zapalisz? - moja asertywność w tym momencie wyparowała.
Wziąłem worek od niego i poczęstowałem się jego towarem. Nie powinienem się tym chwalić, ale nie brałem pierwszy raz, ale to inna historia.
-I co lepiej?
-Dalej chujowo. - Zaśmiałem się na co Lanek również wydał z siebie głośny rechot.
Postanowiłem, że lepszym wyjściem niż siedzenie tutaj i branie z Lankiem będzie jednak pojechanie do domu.
Ćpunem nie byłem, a zaćpać się chyba nie chciałem. Paręnaście minut później byłem już w swoim mieszkaniu i leżałem właśnie w salonie. Polaczenie piwa i bliżej nieokreślonego mi proszku od Lanka właśnie dawało o sobie znać. Kręciło mi się we łbie, dlatego leżałem z zamkniętymi oczami. Jednak w jednej chwili coś mnie tknęło, było to jak impuls. A, że nie myślałem tylko robiłem właśnie zrobiłem coś czego później miałem żałować. Wziąłem telefon i wybrałem numer Kinny'ego. Ignorując jakieś zdjęcie od nieznajomego mi numeru wysłałem krótką, ale szczerą wiadomość mojemu przyjacielowi.-Musimy pogadać, chyba się zakochałem.
![](https://img.wattpad.com/cover/375998778-288-k259176.jpg)
CZYTASZ
Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x Kaptur
Fanfiction18 letni Jakub wyrusza na festival wspierać swojego najlepszego przyjaciela - Wiktora. Na festivalu zaczynają się do siebie niebezpiecznie zbliżać, jednak czy są gotowi na reakcję fanów Kinniego na jego orientację? Nie wiedzą jeszcze, że te kilka dn...