#61

132 8 20
                                    

Pov Kaptur

Od dwóch godzin próbowałem zasnąć, jednak nic z tego, kręciłem z się boku na bok i błagałem żeby ten koszmar się skończył. W końcu się poddałem. Podniosłem się, wszyscy spali, po cichu wstałem i wyszedłem na zewnątrz zabierając butelkę po piwie. Odszedłem kawałek dalej i potrzaskałem butelkę, złapałem największy kawałek szkła i przejechałem nim parę razy po udach.
Uśmiechnąłem się pod nosem widząc krew spływającą po moich nogach, usiadłem pod najbliższym drzewem i zacząłem wbijać szkło coraz mocniej.

Co za zbieg okoliczności, że akurat był to kasztanowiec.

Czy naprawdę ten chłopak, za którego jestem gotów oddać życie musi mnie cały czas ranić?

Rozmyślałem tak aż w pewnym momencie nie mogłem wyciągnąć szkła, lekko się przeraziłem. Kurwa mać co ja zrobiłem?
Zacząłem panikować, moje całe ciało się trzęsło, a ja nie byłem w stanie nic zrobić. Zobaczyłem światło wychodzące z okna chłopaków, cholera. Zacząłem nerwowo latać wzrokiem po wszystkim dookoła, nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Nagle moją uwagę przykuła lina po huśtawce.
Bez większego zastanowienia złapałem za nią, nadal wisiała na drzewie po tym jak Lanek zerwał z niej oponę. Zacząłem oplatać ją wokół szyi słysząc hałas dobiegający z domku.
To moja jedyna szansa.

Uczucie, które mi towarzyszyło było takie samo jak to, które czułem przytulać się pierwszy raz z Wiktorem po wejściu w związek.

Po chwili poczułem jak ktoś mnie łapie, momentalnie wybudziłem się z transu w jakim się znajdowałem. Zauważyłem przerażonego Janka, Kacperczyków, Michała Anioła oraz całą resztę i jego.

Kinny'ego Zimmera stojącego kawałek dalej przyglądającego się wszystkim moim ruchom.

Stałem jak słup przyglądając się Wiktorowi, słyszałem, że chłopaki coś do mnie mówią, jednak mój mózg nie dopuszczał ich słów do mnie. Liczył się tylko on.
Czułem jak moje serce rozpada się jak nigdy, wiedziałem, że pozbieranie go będzie już nie możliwe.
Było za późno. Za późno żeby nas ratować.

Moje myśli cały czas krążyły wokół jednej osoby, nie miałem nawet siły protestować w momencie, którym Janek zaczął mnie prowadzić do domku. Czułem się gorzej niż wrak człowieka, czułem, że moja dusza w tym momencie umarła, ale moje ciało nie.

Pov Lanek

- No i co kurwa? Dumny z siebie jesteś? - podszedłem do Wiktora popychając go.

Wszyscy wokół uważnie się nam przygladali, jednak nie obchodziło mnie to. Byłem gotowy rozjebać mu ten krzywy ryj na oczach wszystkich, a potem zabrać jego kochasia na wspólne jaranie.

- Pytam się kurwa czy jesteś z siebie dumny! - uderzyłem go w twarz.

Kinny jedynie syknął z bólu, gdy chciałem mu poprawić podszedł Białas z Solarem i odciągnęli mnie od Zimmera.

- Dziwka. - powiedziałem i odszedłem w stronę swojego domku.

Pov Jan Rapowanie

Zamknąłem drzwi na klucz i usiadłem na łóżku z Kapturem, chłopak cały czas był w dziwnym stanie, którego nie mogłem zrozumieć. Dużo razy miałem okazję pomagać komuś w skrajnych sytuacjach, jednak Kuba był inny. Zawsze z łatwością odczytywałem uczucia i emocje innych jak z otwartej księgi, on był całkowicie zamkniętą i porządnie zabezpieczoną przed otwarciem.

- Kuba..

- Naprawdę daj mi spokój nie mam ochoty z wami rozmawiać. - przerwał mi patrząc mi prosto w oczy swoim pustym spojrzeniem.

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz