#4

168 8 0
                                    

Pov: Kinny Zimmer

-Kurwa, ale totalnie nie miałeś z nim kontaktu od wczoraj? - Zapytałem jeszcze raz Eryka.

Eryk jako jedyny bardziej gadał z Kapturem w ostatnim czasie, dlatego było to bardzo dziwne, że chłopak nawet do niego się nie odezwał.

-No kurwa już ci mówiłem, że od wczoraj totalnie się nie odzywa. Widziałem go ostatni raz jak stąd wyszedł i tyle. - Odpowiedział lekko zdenerwowany.

Nie dziwię się, że już go drażniłem, bo cały czas o to pytałem. Już odchodziłem od zmysłów i nie wiedziałem co mam robić. Kaptur dalej milczał.

-To co ja mam zrobić? - Zapytałem siebie z nadzieją, że może ktoś mi odpowie.

Usiadłem i jeszcze raz próbowałem dodzwonić się do chłopaka. Nawet nie wiem kiedy ktoś wyjebał mi w głowę. Odwróciłem się i zobaczyłem nad sobą Eryka.

-Debilu pojedź do jego mieszkania, na pewno gdzieś jest. - Popukał się po głowie.

Nagle serio mnie oświeciło, wstałem i poszedłem do samochodu nie informując nikogo co zamierzam. Kurwa czemu ja na to wcześniej nie wpadłem, wystarczyło do niego pojechać. W samochodzie miałem tylko nadzieję, że chłopak jest w domu.

Pov: Kaptur

Chwilę tak siedziałem, uspokajało mnie to jak krew spływała po mojej ręce.
Jednak szybko się ogarnąłem i zacząłem ogarniać to co odjebałem. Zabezpieczyłem sobie rękę i posprzątałem syf w łazience. Nawet nie zauważyłem, że żyletka cała we krwi została na umywalce. Wziąłem telefon, który o dziwo działał i poszedłem do przedpokoju zakładać buty.
Już dawno trwała próba, a ja jak zawsze musiałem zawieść nawet swojego najlepszego przyjaciela i się spóźnić. Udało mi się jakoś włączyć telefon, ekran był cały zarysowany, ale aktualnie w ogóle mnie to nie interesowało. Widziałem masę powiadomień od chyba wszystkich osób jakie znam, ale ich również zignorowałem. Postanowiłem, że zniknę z ich życia skoro i tak jestem niepotrzebny.
I tak tylko im przeszkadzałem, więc bez sensu było to, że istnieje w ich życiach. Najbardziej byłem niepotrzebny w życiu Wiktora. Wiem, że mógł być szczęśliwy z kimkolwiek tylko by chciał, ale przez moje humorki bardziej martwił się mną niż sobą.

Nie lubiłem tego.

Nie zamknąłem nawet drzwi na klucz, po prostu wyszedłem i ruszyłem przed siebie.

Pov: Kinny Zimmer

Wysiadłem z samochodu pod blokiem Kaptura. Na prawdę miałem nadzieję, że znajdę tam chłopaka całego. Wbiegłem na trzecie piętro i zapukałem do drzwi na prawo. Nikt mi nie odpowiedział, więc po prostu nacisnąłem na klamkę i ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte.
Kuba nigdy nie zostawiał otwartych drzwi nawet gdy był w domu co trochę mnie zdziwiło.

-Kaptur!! - Zawołałem.

Jednak znowu odpowiedziała mi cisza. Wszedłem do środka i rozejrzałem się po mieszkaniu. Wszystko wyglądało jak zawsze jednak brakowało mi tylko właściciela mieszkania.
Nawet nie wiem co podkusiło mnie żeby zajrzeć do łazienki. Gdy tylko tam wszedłem zamarłem.
Wiedziałem, że Kaptur miał problemy, ale nie sądziłem, że dalej się z tym mierzył. Od razu zauważyłem żyletkę całą we krwi. Leżała na umywalce, a krew powoli kapała na podłogę.

-Japierdole... - Powiedziałem sam do siebie i jak najszybciej wybrałem znowu numer do Kaptura.

Znowu cisza. Tym razem zadzwoniłem do kogoś innego, Eryk - był moją jedyną nadzieją.

-Czego? - Zapytał, gdy tylko odebrał telefon.

-Masz jakiekolwiek informacje od Kaptura?-Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.

Chłopak chwilę milczał, więc zacząłem jeszcze bardziej się niepokoić.

-Nie no nie, myślałem, że ty może coś mi powiesz. - Nie mówiąc nic więcej rozłączyłem się, bo Eryk na nic mi się tu teraz nie przyda skoro Kaptur do niego również się nie odzywał.

Popatrzyłem na swoje odbicie w lustrze i oświeciło mnie, wiedziałem gdzie może znajdować się Kaptur...

//
Edit: WhiteCloud042

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz