#52

78 8 11
                                    

Pov: Kaptur

-Dobra dzięki chłopaki. - Powiedział Lanek, a jeden z policjantów zaczął rozpinać mu kajdanki.

Totalnie nie wiedziałem o co tu chodzi, jednak już coś mi śmierdziało. I nie, nie był to Lanek.

-Spokojnie małolat to moi kumple. - Poklepał mnie po ramieniu i rozpiął moje kajdanki. - A teraz zabawimy się. - Naładował pistolet i zaśmiał się.

Pov: Kinny Zimmer

-Patrz kurwa zatrzymują się zjeby. - Eryk zauważył, że radiowóz, w którym jest Lanek z Kubą właśnie się zatrzymał.

Coś tu nie grało, więc patrzyliśmy to na siebie to na samochód.

-Cześć Wiktorku. - Z samochodu wysiadł Kamil, a za nim Kaptur.

Chłopak nawet na mnie nie patrzył, było widać, że jest mu strasznie głupio.

-Mam coś dla ciebie. - Podszedł do nas.

Od razu było widać, że jest pijany i zaćpany. Policja, która nie odjechała właśnie do nas również podeszła.

-Kamil o co ci znowu chodzi? - Zapytałem.

Chłopak tylko się zaśmiał. Kaptur szedł cały czas za Lankiem patrząc w ziemię. Słowem się nie odezwał ani na nas nie patrzył.

-Zimmerku moj kochany. - Zaczął chłopak.

Lanek patrzył na mnie swoimi przyćpanymi oczami. - Patrz co tu mam myszeczko. - Lanek wyciągnął przed siebie pistolet i wymierzył go we mnie.

-Co ty odpierdalasz stary? - Zapytałem nie wiedząc co mam robić.

-Pamiętasz może jak wypchnąłeś mnie z okna? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.

Zauważyłem, że Kaptur wpatruje się w broń Lanka, zacząłem modlić się żeby ten dzieciak nie wymyślił czegoś głupiego.

-Jakieś ostatnie słowa do kochasia.. - nie zdążył dokończyć ponieważ Kuba się na niego rzucił.

Usłyszałem wystrzał, od razu podbiegłem do nich, w między czasie Kaptur popchnął po ziemi broń w stronę Eryka.
Koledzy Kamila od razu uciekli do samochodu i odjechali, Kuba wtulił się we mnie zapłakany, a Lanek wyzywał wszystkich trzymając się za nogę, w którą dostał szarpiąc się z Kapturem.

- Wiktor kurwa przepraszam.. - wyszeptał cały się trzęsąc.

Nic nie odpowiedziałem po prostu przytuliłem chłopaka, widziałem, że Eryk dzwoni po prawdziwą policję i karetkę jednocześnie pilnując żeby Kamil nie uciekł.
Kuba próbował to wszystko wytłumaczyć, jednak widząc w jakim jest stanie przerwałem mu i powiedziałem, że wyjaśnimy to na spokojnie później.
Przyjechała karetka i policja, ratownicy zgarnęli Lanka wraz z 2 policjantami, a reszta zaczęła rozmawiać z Erykiem o tym co się stało.

- Z-zabiłem go.. - powiedział patrząc mi w oczy.

- Kuba.. Nikogo nie zabiłeś.. - złapałem go za policzki i otarłem jego łzy.

Poczułem, że chłopak zaczyna lecieć na ziemię, szybko go złapałem i jak się okazało nie myliłem się. Kaptur po chwili zemdlał. Eryk od razu do mnie podbiegł i pomógł mi z nimi po czym zamówił nam Ubera. Policja poprosiła o kontakt do mnie i chłopaka i kazała obowiązkowo nam się stawić jutro na komendzie.
Pojechałem z Kubą do domu, zaniosłem go do sypialni i zacząłem myśleć o tym wszystkim co się wydarzyło i co z nami dalej będzie.
Moje rozmyślenia przerwał cichy płacz, Kaptur zaczął płakać przez sen. Naprawdę czasami poważnie się zastanawiałem co z nim jest nie tak.. Usiadłem opierając się o ścianę i delikatnie go położyłem na kolanach. Chłopak od razu się we mnie wtulił, uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem się bawić jego włosami.

Tęskniłem za tym.

Wpatrywałem się w Kubę i naprawdę nie byłem w stanie uwierzyć, że ten mały, cichy chłopak był w stanie zrobić coś takiego.. Wyglądał tak niewinnie.. No właśnie, wyglądał, przecież pozory mogą mylić. Nie ocenia się książki po okładce prawda?
Jednak mimo tego wszystkiego kochałem go cały czas tak samo. Nie potrafiłem wyrzucić tego słodziaka z głowy.
Nigdy nie sądziłem, że ktoś będzie w stanie aż tak mocno zawrócić mi w głowie i skraść serce.

On to zrobił.

Byłem w stanie zrobić dla niego wszystko. Byłem gotowy zeznawać tylko i wyłącznie na jego korzyść. Byłem gotowy oddać wszystkie pieniądze byleby nie musiał iść siedzieć. Byłem gotowy oddać wszystko byleby był przy mnie.

Byłem gotowy zabić dla niego byleby był bezpieczny.

Napisalem Erykowi w razie czego, że u nas wszystko dobrze i może spać spokojnie i odłożyłem telefon. Położyłem się uważając na Kubę i przykryłem nas. Kaptur od razu wtulił się w moją klatkę piersiową, uśmiechnąłem się pod nosem i go przytuliłem.
Nie chciałem żeby był już następny dzień. To oznaczałoby, że musimy iść stawić się na policji. To oznaczałoby, że musimy usiąść i poważnie porozmawiać.

To oznaczałoby, że mogę go stracić na zawsze jeżeli postanowi ode mnie odejść.

Zacisnąłem na tę myśl szczękę, a pojedyncze łzy spłynęły mi po policzkach. Ostatni raz spojrzałem na Kaptura po czym zasnąłem po raz pierwszy bojąc się jutra.

//
WhiteCloud042

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz