#10

164 8 0
                                    

Pov: Kaptur

Jechaliśmy Dodgem challengerem hellcat 6.2l 700 koni już jakiś czas. Kinny nie odezwał się nic więcej. Bałem się, że zaraz powie, że mam wypierdalać i nie chce mieć takich znajomych.
Nieświadomie zacząłem jeździć paznokciami po nadgarstku. Na moje nieszczęście chłopak to zauważył i stanął na poboczu.

-Dobra mów o co chodzi. - Zaczął prosto z mostu.

Popatrzyłem przed siebie, a oczy od razu mi się zaszkliły.

-Kaptur jeśli to coś poważnego możemy pogadać. - Złapał mnie znowu za ramię.

Nie kontrolowałem tego, szybko zrzuciłem jego dłoń i odsunąłem się wciskając się bardziej w drzwi samochodu. Czułem na sobie spojrzenie Wiktora co jeszcze bardziej mnie stresowało. Patrzył na mnie jak na nieogarnięte dziecko, ale w zasadzie tak się właśnie zachowywałem.

-No to co, powiesz coś czy będziemy tu siedzieć w totalnej ciszy?

-Nie chce rozmawiać, jedź. - Wymamrotałem pod nosem.

Przypomniało mi się zdjęcie, które otrzymałem parę dni temu od Bambi i jeszcze bardziej poczułem jak coś we mnie umiera. Nie chciałem nikomu o tym mówić, a tym bardziej Wiktorowi. Chciałem to załatwić sam, a może nawet porozmawiać z nią. Aktualnie wolałem pominąć ten temat.
Wiedziałem, że Wiktor jednak nie odpuści i będzie drążyć. Kinny ruszył i ku mojemu zdziwieniu nie odezwał się już ani słowem. Miałem ochotę roztrzaskać sobie głowę o maskę samochodu, bo już wolałem jak bawił się w tatusia niż milczał.

-Kurwa czy ty możesz zacząć rozmawiać, wkurwia mnie ta jebana cisza. - odpaliłem się.

Nie moja wina, że ostatnio chodziłem cały czas wkurwiony, nawet nie wiedziałem czemu tak jest. Bałem się dodatkowo powiedzieć komukolwiek o tym, że czuję się jak jebany śmieć, bo każdy miał swoje problemy. Nie powinni sobie dokładać jeszcze moich.

-No dobra, ale to Ty nie chciałeś gadać tak tylko przypomnę.

-Kurwa mać. - Założyłem kaptur na głowę i nawet nie wiem czemu zacząłem płakać.

Pov: Kinny Zimmer

-Ej kurwa stary co jest.. - Nie wiedziałem co mam zrobić.

Wcześniej żaden z moich znajomych nie miał aż takich problemów jak Kuba. Nie sądziłem, że będę kiedyś w sytuacji, w której będę musiał komuś pomóc się ogarnąć. Jedynym plusem było to, że akurat dojeżdżałem do mieszkania Kaptura. Zaparkowałem, a chłopak wybiegł z mojego samochodu.

-Kuba poczekaj!! Jest jeszcze jedna rzecz, o której...!!! - Biegłem za nim po schodach.

Przypomniałem sobie właśnie, że ani słowem nie wspomniałem mu o rozjebanych drzwiach, ale ku mojemu zdziwieniu gdy tylko byliśmy już pod jego mieszkaniem drzwi były nienaruszone. Kuba już dawno wszedł do środka, a ja stałem na korytarzu nie wiedząc co w ogóle mam zrobić. Chwilę poczekałem, jednak zdecydowałem, że wejdę do środka.

-Kubuś!!!

-Zostaw mnie.. - Usłyszałem z salonu.

Wszedłem tam i zobaczyłem Kubę, który stał zwrócony w stronę okna. Jego ramiona unosiły się i opadały, totalnie nie wiedziałem co robić.

-Kaptur. - Podszedłem bliżej.

Wiedziałem, że jest ciężko, ale totalnie nie wiedziałem jeszcze, że było aż tak źle. Przytuliłem chłopaka totalnie ignorując jego słowa żebym go puścił. Chwilę później Kaptur uspokoił się i usiadł na kanapie.

-Co się z tobą dzieje ostatnio? - Usiadłem obok niego i spokojnie tym razem czekałem na odpowiedź.

-Lanek będzie na festivalu prawda?

-No raczej tak, a co?

-Nie nic. - Nie mówiąc nic więcej wstał i zaczął przebierać ubrania. - Chodź, bo się spóźnimy.

Pov: Kaptur

Byliśmy już na backstage'u sbmfestivalu i jako w sumie jedyni się nie spóźniliśmy. Kinny cały czas mnie obserwował, a ja udawałem, że jest wszystko w porządku. Nie chciałem żeby więcej ludzi wiedziało co się odwaliło. Wystarczyło mi to, że musiałem mieć oczy dookoła głowy żeby tylko nie pozwolić zbliżyć się Lankowi do mnie. Zacząłem się go lekko obawiać, bo nie widziałem co może odwalić tym razem.

Pov: Kinny Zimmer

-Siemaaanoooo Warszawaaaa!!! - Zacząłem koncert na tegorocznym festivalu.

Czekałem na to długo, jednak nie mogłem aż tak się tym cieszyć patrząc na to co działo się parę godzin temu z moim najlepszym przyjacielem. Nie mogłem powiedzieć mu, że źle czuję się z tym wszystkim co się z nim dzieje, bo jeszcze bardziej bym zjebał. Kaptur udawał, że wszystko jest dobrze, więc i ja postanowiłem udawać.
Postanowiłem bawić się w jego grę.

-Dzięki!! - Krzyknął Eryk i czterdzieści minut później zeszliśmy ze sceny.

Wszyscy chwalili nas, że było zajebiście co w chuj mnie ucieszyło. Z daleka widziałem Lanka, ale wolałem się do niego nie zbliżać. Jeszcze nie pogadaliśmy o ostatniej sytuacji, a poza tym miałem inne rzeczy na głowie, nigdzie nie było Kaptura, który na pewno schodził za mną ze sceny co trochę mnie zdziwiło.

-Zaraz wracam. - Powiedziałem chłopakom i poszedłem w stronę swojego samochodu.

Nie zdziwiło mnie to, że chłopak siedział w środku, bo sam dałem mu kluczyki jakby chciał posiedzieć sam.

-Co jest? - Otworzyłem drzwi od jego strony i stanąłem nad nim.

-Nic. - Kuba nawet na mnie nie spojrzał.

Widziałem, że coś nie gra i tym razem nie dałem mu za wygraną. Musiałem dowiedzieć się o co chodzi.

-Mów kurwa albo nie wyjdziesz.

-Nic ci nie powiem ty jebana pało. - Chłopak zaśmiał się pod nosem.

Kucnąłem obok i spkjrzalem się prosto w jego oczy.

-Kurwa mać mam jakieś ataki paniki jak tylko widzę gdziekolwiek Lanka.

//
WhiteCloud042

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz