#64

88 8 27
                                    

Pov Kaptur

Obudziłem się cały zapłakany, na łóżku obok siedział Janek przeglądając coś na telefonie. Od razu gdy usłyszał, że wstałem spojrzał na mnie poważnie.

- Kaptur.. - zaczął.

- Przepraszam.. - przerwałem mu i rozpłakałem się.

Chłopak usiadł obok mnie, od razu się w niego wtuliłem. Janek cicho westchnął i zaczął bawić się moimi włosami.

Dokładnie tak jak robił to Wiktor.

- Dziękuję.. - wymamrotałem.

- Wiesz, że mamy do pogadania prawda?

- Niestety..

- Kuba nie możesz uciekać do używek, to nie pomoże. Nawet jeśli Ci się wydaje, że jest inaczej. Plus jeszcze twoje zachowanie z Lankiem..

- Przepraszam kurwa.. - przerwałem mu ściskając jego bluzę.

- Kuba kurwa my nie jesteśmy w stanie cały czas za tobą latać.. Tym bardziej kiedy ty nawet nie dajesz sobie pomóc.

Puściłem chłopaka i spojrzałem mu prosto w oczy, Janek wytarł moje policzki rękawem bluzy i się delikatnie uśmiechnął.

- Przepraszam kurwa, wiem, że Cię zawiodłem. Ja nie wiem.. Nie wiem co się ze mną dzieje.. Nie kontroluję swojego zachowania.. - powiedziałem i złapałem się za głowę.

- Kaptur ja wiem, że może być Ci ciężko, ale naprawdę wystarczy, że dasz sobie pomóc.. Przecież Cię tak nie zostawimy. I przepraszam, ale muszę to powiedzieć, ale problem leży tylko i wyłącznie w tobie, że nie dopuszczasz do siebie niczyjej pomocy.

- Ja wiem, ale..

- Nie, nie ma żadnego ale. Albo w końcu dasz sobie pomóc albo jeszcze trochę i skończysz zaćpany w jakiejś melinie! Naprawdę tego chcesz?

Milczałem. W tym momencie uświadomiłem sobie, że zamieniam się w mojego ojca albo nawet gorzej.

- Zrozumiałeś o co mi chodzi prawda?

Kiwnąłem głową na tak i spuściłem wzrok.

- To jak? Dasz sobie w końcu pomóc? Czy nadal będziemy się bawić i obstawiać czy tym razem znajdziemy Cię pociętego, najebanego czy zjaranego?

- Dam.. - odpowiedziałem po chwili.

Chłopak nic więcej nie powiedział, wstał i zniknął w łazience. Po chwili wrócił z apteczką. No tak przecież miałem całe dłonie rozjebane po napierdalaniu w sciane..
Bez słowa przyglądałem się jak opatruje mi ręce.

- Naprawdę chce dla ciebie dobrze. - powiedział przerywając ciszę.

- Wiem.. I jest mi przez to jeszcze głupiej..

- Dopóki żyję masz na tym świecie kogoś kto jest z ciebie dumny i tak łatwo się nie poddam z wyciągnięcia Cię z tego gówna.

Nic nie odpowiedziałem, owinąłem się kołdrą i przytuliłem pluszaka, którego dostałem od chłopaka.

- Zaraz wracam. - nie czekając na odpowiedź wyszedł.

Spojrzałem na ekran telefonu.

Dzisiaj były moje urodziny.

Uśmiechnąłem się smutno i znowu się rozpłakałem. Nikt nie pamiętał.
Przeglądałem instagrama starając się o tym nie myśleć. Lekko pocieszył mi fakt, że paru fanów pamiętało i złożyło mi życzenia.
Po chwili usłyszałem otwieranie się drzwi, nawet się nie odwracałem żeby sprawdzić kto to, nie obchodziło mnie to. Usłyszałem kroki, a po chwili przede mną stał Janek z tortem i jakimś pudełkiem.
Od razu moje policzki zrobiły się mokre, nie mogłem w to uwierzyć. Chłopak nie powiedział nic, uśmiechnął się i przystawił mi pod twarz ciasto żebym zdmuchnął świeczki.

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz