#8

134 8 0
                                    

Pov: Kinny Zimmer

Dojechaliśmy pod mieszkanie Kaptura w milczeniu. Od razu po zaparkowaniu rzuciłem się w stronę drzwi ignorując Eryka.
Złapałem za klamkę od drzwi, jednak te okazały się zamknięte, nie czekając nawet na to co ma do powiedzenia Eryk ani nie robiąc sobie nadziei, że Kuba jakimś cudem wstanie i mi otworzy zacząłem wyważać drzwi. Gdy udało nam się dostać do mieszkania od razu zaczęliśmy szukać chłopaka modląc się żeby był cały.
W pewnym momencie usłyszałem płacz ze studia Kaptura, wszedłem po cichu do środka zastając tam widok zapłakanego Kuby przy biurku.

- Kaptur? - powiedziałem podchodząc do chłopaka nie wiedząc jak powinienem się zachować.

Ten bez słowa się na mnie rzucił przez co wylądowaliśmy na podłodze. Przez chwilę znajdowaliśmy się w takiej pozycji, że ja leżałem a chłopak siedział mi na biodrach, a w między czasie oczywiście musiał przyjść zdezorientowany Eryk.

- Kuba kurwa uspokój się. - powiedziałem łapiąc go za nadgarstki.

Podniosłem się dalej go trzymając, spojrzałem na niego, był przestraszony.

- Kaptur co się z tobą dzieje? - zapytałem wciąż go nie puszczając.

- Wiktor.. Przepraszam.. - wyszeptał po czym stracił przytomność.

Od razu podbiegł do nas Eryk i pomógł mi go zanieść do samochodu. Bez slowa ruszyłem w stronę szpitala ignorując wszystkie prawa obowiązujące na drodze.

Siedziałem tam już 4 godziny a na temat stanu Kaptura nie było ani słowa. W między czasie Eryk wrócił na festival i przy okazji miał serdecznie pozdrowić ode mnie Lanka.

- Japierdole Kuba coś ty odjebał..

Nagle z sali wyszedł lekarz, wyglądał na zadowolonego co mnie uspokoiło.

- Pana.. - zatrzymał się nie wiedząc kim jestem dla Kaptura.

- Jestem jego bratem - rzuciłem pierwsze co mi przyszło do głowy.

- Pana brat chyba musiał mieć niezłą imprezę. - przeleciał mnie wzrokiem od góry do dołu. - Na szczęście to tylko wydawało się poważne rano będzie mógł wyjść, może Pan do niego wejść. - dokończył uśmiechając się lekko i zniknął w głąb korytarza.

Od razu wszedłem do sali, w której leżał Kuba, był dalej nie przytomny i blady jak kreda. Usiadłem obok niego i napisałem do Eryka, że wszystko z nim dobrze.

- Wiktor..? - usłyszałem po paru minutach słaby głos chłopaka.

- Japierdole Kaptur zabije Cię kiedyś. - powiedziałem przytulając chłopaka. - Co to kurwa miało być?

- Ja.. Przepraszam.. - momentalnie zaszkliły mu się oczy.

- Już dobrze, nie ruszaj się. - odpowiedziałem spokojnie nie chcąc od razu męczyć chłopaka.

Co nie zmienia faktu, że czekała go poważna rozmowa, a Lanek niech się modli żeby nie wpaść na mnie jutro na festivalu.

//
WhiteCloud042

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz