Pov Kaptur
Obudziłem się z cholernym bólem głowy, podniosłem się i rozejrzałem po pokoju, nigdzie nie było Wiktora, a ja za chuja nie mogłem sobie przypomnieć co się stało wczoraj.
Wziąłem z szafki telefon, kurwa już czternasta.Odpisywałem na parę wiadomości, aż w pewnym monecie do pokoju wszedł Zimmer.- No proszę, kto to raczył wstać. - powiedział wkurwiony.
Nic nie odpowiedziałem tylko przewróciłem oczami na co chłopak wkurzył się jeszcze bardziej.
- Nie wiem o chuj ci chodzi. Okres masz czy co? - zapytałem śmiejąc się pod nosem.
- Bardzo kurwa śmieszne, nie jestem pewien czy masz powody do śmiechu. - powiedział poważnie i wyszedł.
Wstałem i poszedłem za nim, moim oczom ukazała się wybita szyba i jakieś trzy worki.
- A tu co się stało? - zapytałem biorąc tabletkę przeciwbólową.
- Ty się kurwa stałeś. - odpowiedział nawet na mnie nie patrząc, robiąc coś w telefonie.
- Co? - byłem całkowicie zdezorientowany.
- Jak to kurwa co?! Najpierw kurwa znowu uwierzyłeś w kłamstwa Bambi i nawet nie chciałeś mnie słuchać, potem nagle się przytulasz bo z tego co zrozumiałem umarła Ci matka, a potem kurwa zostajesz na chwilę sam, upijasz się i nawet nie wspomnę o tym ile zioła wypaliłeś, po czym rozpierdalasz mi całą chatę! - wykrzyczał, a ja stałem jak słup.
Milczałem, nie wiedziałem co mam mu powiedzieć.
- Co? Języka w ryju zabrakło? - zapytał śmiejąc się perfidnie. - Nie jesteś już pierdolonym dzieckiem Kuba ogarnąłbyś się.
- Człowieku kurwa matka mi zmarła a ty mi mówisz takie coś! - krzyknąłem ze łzami w oczach.
- To nie jest żadne pierdolone usprawiedliwienie na twoje chujowe zachowanie! - podszedł do mnie, a po całym moim ciele przeszły ciarki. - Ciągle biedny Kubuś ma jakieś wymówki na swoje zachowanie, mam tego kurwa już dosyć! Nie jesteś już pierdolonym bachorem żeby nie potrafić być odpowiedzialny sam za siebie! Ogarnij się człowieku bo nikt przez całe życie nie będzie Cię usprawiedliwiać bo miałeś chujowe dzieciństwo! Każdy ma kurwa w życiu ciężko, ale tylko ty używasz tego jako usprawiedliwienia na wszystko! - wykrzyczał z resztką cierpliwości, był jak tykająca bomba.
- A ty zamiast ciągle drzeć na mnie pizde nauczyłbyś się co to jest kurwa rozmowa! - krzyknąłem, a pojedyncze łzy spłynęły mi po policzkach.
Nagle Wiktor podniósł rękę i mnie uderzył.
Od razu złapałem się za policzek i patrzyłem na niego nie wierząc w to co się właśnie stało. On chyba też nie był świadomy tego co zrobił, patrzył przerażony na swoją rękę i na mnie na zmianę.
Nic więcej nie powiedziałem, wybiegłem z domu ignorując wołanie chłopaka.
Ruszyłem w stronę przystanku, momentalnie się popłakałem, naprawdę nie sądziłem, że Kinny jest do tego zdolny.
Pojechałem do Eryka, był jedyną osobą, na którą mogę teraz liczyć.
Zacząłem pukać nerwowo w drzwi, po chwili otworzył mi je uśmiechnięty Eryk.
Uśmiech zszedł z jego twarzy od razu po zobaczeniu w jakim stanie jestem, bez słowa się odsunął, a moim oczom ukazał się cały dresscode w salonie. Wszyscy momentalnie zamilkli.- Co się stało? - zapytał Eryk po chwili kładąc mi rękę na ramieniu.
Próbowałem wytłumaczyć, jednak jedynie rozpłakałem się jeszcze bardziej. Nie wiedziałem czy to przez to, że oni tu było czy przez to, że nadal nie wierzyłem, że Wiktor zrobił coś takiego.
Na szczęście nikt się nie śmiał ani nie komentowal, wręcz przeciwnie każdy się przejął. Siedziałem po środku kanapy i z każdej strony docierały do mnie słowa pocieszenia, z lewej strony przytulał mnie Maciek, a z prawej Bagi. Eryk wyszedł na chwilę na balkon, domyśliłem się, że pewnie pisać do Kinny'ego żeby przyjechał.
W końcu nie wiedział, że to przez niego znalazłem się u niego w takim stanie.
Minęło pół godziny, czułem się już trochę lepiej, jednak wciąż nie byłem w stanie powiedzieć co się stało, na szczęście nikt na mnie nie naciskał i każdy powtarzał, żebym się nie śpieszył.
Nagle ktoś zapukał do drzwi, obawiałem się, że to było on.
Niestety się nie myliłem, po chwili zobaczyłem w progu Zimmera, za nim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć ponownie rozpłakałem się tak jak w drodze do Eryka.
Każdy spojrzał na mnie w lekkim szoku, a Eryk spojrzał na Wiktora poważnym wzrokiem. Złapał go za ramię i bez słowa zaciągnął do studia.Pov Eryk Moczko
Zamknąłem drzwi po czym od razu zauważyłem stres w oczach Kinny'ego.
- Co ty kurwa znowu dojebałeś?! - lekko krzyknąłem nie chcąc żeby ktokolwiek nas usłyszał.
- N-no bo ja.. - pierwszy raz widziałem, żeby miał problem z wysłowieniem się.
- No słucham.
- U-uderzyłem go.. - powiedział po chwili i spuścił głowę w dół.
- Co zrobiłeś?! - krzyknąłem nie zwracając już uwagi na całe zbiorowisko za ścianą. - Wynoś się stąd. - dodałem po chwili pokazując na drzwi.
- A-ale..
- Powiedziałem wynoś się stąd!
Wiktor bez słowa wyszedł ze studia i nawet nie patrząc na resztę ulotnił się z mieszkania. Każdy patrzył na mnie zdezorientowany, poza Kapturem.
On miał w oczach pustkę.Kurwa Wiktor przysięgam, że Cię zabije.
- Kaptur? - zapytałem chcąc wiedzieć czy chłopak chce żebym wytłumaczył reszcie co się stało.
Kiwnął lekko głową na tak na co westchnąłem i zacząłem tłumaczyć.
Każdy nie dowierzał, zresztą jak ja. Od razu zaczęły lecieć z ust każdego wyzwiska w stronę Zimmera i słowa pocieszenia do Kaptura.
Kuba posiedział z nami jeszcze chwilę po czym udał się do studia, nikt go nie zatrzymywał, rozumieliśmy, że chciał pobyć sam.Pov Kaptur
Położyłem się na kanapie i wpatrywałem w sufit drapiąc się po nadgrstkach. Moja głowa była wypełniona ogromną ilością myśli.
Nie miałem pojęcia jak mam teraz traktować Wiktora i co dalej z nami.
Jedyne czego teraz chciałem to zniknąć i nie musieć się już tym wszystkim przejmować.
Powoli zaczynałem zasypiać, aż nagle wpół przytomny usłyszałem otwieranie drzwi.- Mówiłem Ci, że masz stąd wypierdalać. - usłyszałem wkurzony głos Eryka, po czym zasnąłem na dobre.
CZYTASZ
Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x Kaptur
Fanfiction18 letni Jakub wyrusza na festival wspierać swojego najlepszego przyjaciela - Wiktora. Na festivalu zaczynają się do siebie niebezpiecznie zbliżać, jednak czy są gotowi na reakcję fanów Kinniego na jego orientację? Nie wiedzą jeszcze, że te kilka dn...