#5

146 6 1
                                    

Pov: Kaptur

Siedziałem na pomoście, zawsze przyjeżdżałem tu z Zimmerem gdy tylko chcieliśmy pobyć razem. Było to nasze miejsce i tylko tutaj czułem się jakkolwiek bezpiecznie.
Usłyszałem za sobą warkot samochodu i już wiedziałem, że mój spokój zaraz zostanie zaburzony.

-Tu jesteś. - Powiedział Wiktor stając za mną. - Co z tobą? - Wiedziałem, że czeka na odpowiedź, jednak wolałem milczeć.

Założyłem kaptur na głowę i czekałem co jeszcze zamierza mi powiedzieć. Chłopak jednak nic nie powiedział, usiadł obok mnie i patrzył przed siebie.

-Martwiliśmy się o ciebie debilu.. - Powiedział po chwili nie odrywając wzroku od wody.

Nawet na niego nie spojrzałem, zacząłem wpatrywać się w wodę pod sobą żeby zająć czymś myśli.

-Czemu ty się kurwa nie odzywasz? - Szturchnął mnie w ramię lekko się unosząc.

Dobrze wiedział, że nie lubiłem kontaktu fizycznego od dziecka. Kinny jako jedyny wiedział co robił mój ojciec gdy byłem dzieciakiem, więc zdziwiło mnie to, że postanowił przełamać moją barierę.

-Zostaw mnie. - powiedziałem cicho.

Odsunąłem się lekko od chłopaka, a obraz zaczął mi się rozmazywać.

-To może powiesz mi co się stało?

-Czego kurwa nie rozumiesz? Zostaw mnie. - Wstałem i jak najszybciej próbowałem zniknąć z zasięgu wzroku Kinny'ego.

Zszedłem z pomostu i poczułem jak chłopak łapie mnie za ramię. Szybko odsunąłem jego rękę i chyba za bardzo zareagowałem na jego dotyk.

-Zostaw mnie kurwa. - wykrzyczałem przez łzy.

-Chodź tu młody... - powiedział spokojnie rozkładając ręce.

Nawet nie próbowałem się postawić chłopakowi.

Przytulił mnie co było dla mnie w chuj dziwne. Chciało mi się rzygać, gdy tylko pomyślałem, że ktoś mnie rusza.

Pov: Kinny Zimmer

Wolałem go przytulić zamiast patrzeć na to jak cierpi.
Widziałem, że coś podłamało go psychicznie, jednak wolałem nie pytać wprost. Wiedziałem też, że zmuszam go do wyjścia z jego strefy komfortu, ale kurwa nie mogłem patrzeć na to jak płaczę.

Był moim przyjacielem, a ja nie potrafiłem mu pomóc.

Chwilę tak staliśmy, jednak chłopak odsunął się ode mnie. Nawet na mnie nie spojrzał, spuścił głowę i nic nie mówił.

-Chodź zawiozę cię do domu. - Złapałem go za ramię i poprowadziłem w stronę samochodu.

Kaptur wsiadł, a ja wiedziałem, że muszę poinformować Eryka, że znalazłem dzieciaka.

-I co? - Zapytał.

Nigdy tak szybko nikt ode mnie nie odebrał co trochę mnie zdziwiło, ale jak widać on również się martwił.

-Znalazłem go i zamierzam odwieść go do domu. Raczej już nie wbijemy na próbę.

-No rozumiem przekażę. Dobrze, że go znalazłeś chociaż. - Chwilę jeszcze pogadaliśmy po czym rozłączyłem się.

Wsiadłem za kierownicę, popatrzyłem na Kaptura, zasnął. Postanowiłem go nie budzić i pojechać od razu do jego mieszkania. Dobre pół godziny później byłem już pod blokiem chłopaka. Lekko nim poruszyłem, a chłopak od razu się obudził.

- Jesteśmy. - mruknąłem cicho.

Bez słowa wysiadł z samochodu i poszedł do klatki schodowej. Wybiegłem za nim, bo chciałem dowiedzieć się o co mu chodzi. To nie było normalne, że nie odzywał się cały dzień.
Owszem Kuba miał swoje dni, w których się nie odzywał, ale zawsze chociaż pisał, że żyje.

Tym razem było inaczej.

Wchodząc do jego mieszkania przypomniałem sobie o żyletce w łazience. Będąc w salonie stanąłem obok niego i nawet nie pytając go o pozwolenie podwinąłem mu rękawy bluzy. Od razu zobaczyłem opatrunek na nadgarstku.

-Co ty odjebałeś? - zapytałem lekko poddenerwowany.

Chłopak wyrwał mi swoje ręce i naciągnął rękawy bluzy na dłonie. Usiadł i schował głowę pomiędzy nogi.

-Kurwa mówiłeś, że już dawno z tym skończyłeś, japierdole Kuba.

-Mam dosyć kurwa Wiktor. - odpowiedział łamiącym się głosem.

Usiadłem obok niego, bo wiedziałem, że nie powinienem aż tak szybko działać. Może byłem debilem, ale o Kaptura martwiłem się jak ojciec o syna.

-No dobra, ale o co chodzi? - Nie wiedziałem czy mogę chociaż złapać go za ramię dlatego tym razem powstrzymałem się.

-Nie mam siły nawet z tobą gadać. - Chłopak położył się na kanapie na plecach.

-Dobra to będę jechać skoro i tak niczego się nie dowiem. - Wiedziałem, że tak sprowokuje go do dalszego mówienia.

Nie spodziewałem się jednak tego, że Kaptur będzie miał inne plany.

Pov: Kaptur

Nie chciałem zostać sam, po prostu bałem się, że znowu mi odjebie i tym razem ze soba skończę. Nie mógł sobie pójść i mnie tu zostawić. Usiadłem i złapałem go za rękę co w przypadku mojej osoby było dziwne.

-Co? - Zapytał zdezorientowany chłopak.

-Możesz ze mną zostać? - Zapytałem, powstrzymując łzy.

Popatrzyłem na twarz Wiktora niemal błagając go o to. Bylbym w stanie nawet błagać go żeby został na kolanach. Byłem w tak złym stanie, że mógłbym zrobić dosłownie wszystko.

-No kurwa jest dwudziesta trzecia, więc mogę zostać.

Nawet nie wiedziałem, że cały dzień przesiedziałem na tym jebanym pomoście.

Kamień spadł mi z serca gdy Wiktor zgodził się zostać. Nie wiem co zrobiłbym gdybym miał tu zostać sam, pewnie nie spałbym całą noc. Chwilę posiedzieliśmy w totalnej ciszy, gdy poczułem, że powieki same mi opadają. Oparłem głowę o ramię chłopaka i zasnąłem. Czułem się bezpiecznie, bo miałem świadomość, że Zimmer jest obok. Czułem jak przykrywa mnie jeszcze kocem, ale już nie miałem siły nawet podnieść powiek i na niego spojrzeć.

Pov: Kinny Zimmer

Było chyba po drugiej, gdy usłyszałem płacz. Nie wiedziałem czy mi się to śni, czy serio coś się odpierdala.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że Kaptura nie ma obok. Wstałem i poszedłem w stronę dźwięku, który mnie obudził. Zastałem otwarte drzwi do łazienki i zamarłem. Kuba stał nad umywalką z tą samą żyletką w ręce. Tym razem zauważyłem, że jest czysta, więc musiał ją umyć.

-Odłóż to i chodź spać. - Powiedziałem najdelikatniej jak się da żeby tylko nic nie zrobił.

Powoli zbliżałem się do chłopaka.

-Kuba daj mi to. - Widziałem, że ma atak paniki i nawet mnie nie słucha, więc musiałem działać.

-Daj. - Szybko podszedłem do chłopaka i zabrałem przyrząd z jego ręki.

Kaptur od razu zaczął zsuwać się na ziemię, ale zdążyłem go złapać. Zgasiłem światło w łazience i pomogłem chłopakowi wrócić do salonu. Zapaliłem lampkę, która stała w rogu pomieszczenia i położyłem chłopaka.

-Jest okej - powiedziałem cicho.

Kuba położył się obok mnie i wtulił swoją głowę w moje ramię co było dla mnie dziwne, bo Kaptur był osobą, która nienawidzi kontaktu fizycznego.

-Mogę zadać ci pytanie? - Usłyszałem już prawie śpiąc.

-Mhm. - wymamrotałem.

-Łączy cię coś z Bambi?

//
Edit: WhiteCloud042

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz