Pov: Kaptur
Naprawdę jest mało sytuacji, w których nie wiem co powiedzieć, albo co zrobić. Właśnie teraz była jedna z nich. Chivas stał do mnie z wyciągniętą ręką, a ja miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
-No Krystian miło mi. - Powtórzył, a ja jak robot jedynie uścisnąłem jego dłoń.
Chłopak szeroko się uśmiechnął po czym mnie puścił.
-Kurwa Kuba nie wiedziałem, że ty ciepły jesteś. - Skomentował całą tą sytuację mój ulubiony wujek White 2115.
Popatrzyłem na niego, ale nawet nie skomentowałem
-No co tylko pogratulować. - Klasnął w dłonie i już miał wchodzić do domu, gdy przypomniałem sobie, że przecież pół kuchni jest rozjebana.
Kurwa nie moja wina, że ten kretyn ma jakąś powaloną kuchenkę i nikt poza nim samym nie umie jej obsługiwać.
-Ja bym tam nie wchodził. - mruknąłem pod nosem.
Najbardziej bałem się reakcji Kinny'ego, bałem się, że tym razem znowu go zawiodłem. Wszyscy mnie zignorowali i weszli do środka, poszedłem za nimi i nie odezwałem się już ani słowem.
-Kurwa Kaptur czy ty chciałeś spalić mi dom?! - Krzyknął na mnie Wiktor.
Poczułem się jak bezbronne dziecko, gdy ojciec przychodził pijany i krzyczał na mnie.
Flashbacki zapełniły mi trochę głowę i czułem, że łzy napływają mi do oczu.-Ej jest git, mogłeś bardziej coś odjebać. - Skomentował, gdy tylko zobaczył moją reakcję.
Nic nie odpowiedziałem, po prostu wyszedłem z jego domu.
Pov: Kinny Zimmer
-Nie musiałeś od razu tak się drzeć na niego stary. - Siedzieliśmy właśnie z White'm w salonie.
Nie miałem żadnego znaku życia od Kaptura, chłopak nawet nie raczył mi odpowiedzieć na żadną wiadomość, a co dopiero odebrać. Chivas opuścił nas już jakiś czas temu, miał trochę spraw na głowie.
-Tak właściwie od kiedy jesteście razem? Bo ani razu żaden z was nic nie mówił i no wiesz trochę szok to jest.
-Jesteśmy razem, ale tylko ja uważam, że ten związek ma prawo się udać, a Kuba co prawda jeszcze nie został zapytany o chodzenie i...
-Czy ty właśnie powiedziałeś, że jesteś z nim wcale z nim nie będąc? - Przerwał mi.
-Właśnie tak.
-I na co ty jeszcze debilu czekasz? Masz zajebistą szanse, a ty siedzisz ze mną jak ostatni matoł i kurwa na co czekasz? Na oklaski? - Kończąc swój krótki monolog zaczął klaskać.
Wiedziałem, że muszę coś z tym wszystkim zrobić, ale tu wakacje, tu teraz praca nad nową płytą i totalnie wyleciało mi z głowy żeby porozmawiać z Kapturem.
-Ja będę się zbierać, a ty nawet nie myśl o tym, że będziesz tu siedzieć jak debil. Jedź do niego.
Po tych słowach wyszedł, a ja nawet nie patrząc na to jaki syf panował w moim domu od razu wyszedłem. Wsiadłem w samochód i pojechałem do mieszkania Kuby. Drzwi były zamknięte, więc zacząłem pukać. Waliłem do drzwi dobre kilka minut, tylko po to żeby sąsiadka Kaptura uświadomiła mnie, że Pan Jakub przed chwilą wyszedł i jeszcze nie wrócił. Podziękowałem za informacje i wyszedłem z budynku o mało nie zderzając się z Bambi.
-O Wiktorek jak wakacje? - Zadrwiła.
Jedyne co mnie zastanawiało co ona tu robiła.
-Ciebie to akurat najmniej powinno interesować, co tu robisz?
-Przyjechałam do starego kumpla, Kuba tu mieszka. - Od razu czerwona lampka zapaliła się w mojej głowie.
Laska kłamała mi w żywe oczy.
-Nie kłam. Mam dość kłamstw, mów po co tu przyjechałaś. - Dziewczyna bez słowa wyciągnęła jakieś zdjęcie z kieszeni swojej bluzy, wcisnęła mi w dłoń i oddaliła się spod bramy.
Spojrzałem na zdjęcie i ku mojemu zdziwieniu byłem tam razem z nią. Od razu rozpoznałem, że jest to zdjęcie z hotelu, ale po co tutaj z tym przyjeżdżała.
Gdy tylko zadałem sobie to pytanie uświadomiłem sobie, że Kaptur już pewnie to wszystko widział i modliłem się żeby nie było już za późno...
CZYTASZ
Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x Kaptur
Fanfiction18 letni Jakub wyrusza na festival wspierać swojego najlepszego przyjaciela - Wiktora. Na festivalu zaczynają się do siebie niebezpiecznie zbliżać, jednak czy są gotowi na reakcję fanów Kinniego na jego orientację? Nie wiedzą jeszcze, że te kilka dn...