Pov Eryk Moczko
Obserwowałem całą sytuację z boku, do Zimmera nie zamierzałem się już nawet odzywać, bo nie miało to sensu. Wyszedłem na zewnątrz i próbowałem dodzwonić się do Kaptura i Janka. Żaden z nich nie odpowiadał.
Zacząłem martwić się, że chłopak coś sobie zrobi, jednak był z Jankiem więc może obędzie się bez tego. Nie wiem skąd, ale znałem adres Janka. Postanowiłem pojechać tam następnego dnia. Chciałem wiedzieć, że z Kubą na pewno jest wszystko dobrze.
Miałem wrócić już do klubu, gdy drogę zastąpił mi Zimmer.-Odsuń się psie, bo nie ręczę za siebie. - To jedyne co powiedziałem.
Wiktor odsunął się i wyszedł. Coś mi nie grało, więc odwróciłem się i się na niego spojrzałem. Gapiłem się i nie wierzyłem w to co widzę.
Wiktor stał obok samochodu i płakał. Oparł się o maskę i patrzył przed siebie. Widziałem każdą łzę spływającą po jego twarzy i nie wierzyłem własnym oczom w to co widzę. Byłem na niego wściekły, ale postanowiłem, że nie zostawię go samego.-Po chuj ty tu w ogóle jeszcze stoisz?! - Warknął na mnie gdy stanąłem obok niego.
-Kurwa nie warcz psie jebany. - Walnąłem go w ramię. - Co jest? Wielki Kinny Zimmer nie jest już wielce groźny?
-Spierdalaj.
-Nigdzie się kurwo nie wybieram. - Prychnąłem pod nosem na co chłopak odpalił szluga.
Staliśmy w ciszy, Kinny palił, a ja gapiłem się przed siebie. Trochę już znudziło mnie stanie tu więc popatrzyłem na telefon, może Kuba dał znak życia. Otóż nie tym razem.
-Co Kubuś nie napisał? Ojej. - Odezwał się w końcu Zimmer.
Schowałem telefon i popatrzyłem na niego. Nie płakał już, teraz był dosyć dziwny. Nie wiedziałem co mogę powiedzieć, a co nie żeby nie dostać po mordzie.
-O chuj ci chodzi? Odkąd kurwa Kuba się z tobą pokłócił jesteś kurwa agresywny i to nie tylko do Kuby. Zaczynasz tłuc każdego, bo coś ci się nie podoba, ale nikt nie wie co. Może mi to w końcu wyjaśnisz?
-A może to ty wyjaśnisz mi dlaczego kurwa każdy popiera Kubę? Dosłownie nikt nie przyszedł do mnie tylko zajął się biednym Kubusiem, bo chciał się zabić. Ojej biedny Kubuś. - Wzruszył ramionami i odbił się od samochodu.
Stanął przede mną i patrzył się prosto w moje oczy.
-Może dlatego, że z tobą nie da się normalnie porozmawiać? Kurwa każdego chcesz bić stary to nie jest normalne.
-Wiesz co nie jest normalne? Niańczenie Kaptura. Bo co? Nie ma rodziców ojej ale mi smutno, ojciec go tłukł? No kurwa szkoda, że bardziej mu nie wyjebał może by nie był takim bachorem.
-O co ty się właściwie tak wściekasz? Wyzywasz go, życzysz mu najgorszego, a ponoć go kochasz, jaka jest prawda Wiktor? - Nie wiem kiedy i czemu wyrwało mi się to pytanie.
Czułem, że w końcu muszę je zadać, bo nie rozumiałem już tego czego chce Zimmer.
-Kocham go, ale nie umiem z nim porozmawiać, bo on nie chce tego.
-Nie on nie chce tego tylko od razu zaczynasz być agresywny...
-A pierdol się, nie możesz się do nikogo przyczepić to przyczepiłeś się do mnie gdzie nikomu nic nie robię. - Przerwał mi i wrócił do środka.
-No to kurwa pogadane. - Skomentowałem sam do siebie i również poszedłem do budynku.
Do końca imprezy Zimmer unikał mnie jak ognia. W sumie to dobrze, bo nie miałem ochoty na dalsze rozmowy z tym osobnikiem.
CZYTASZ
Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x Kaptur
Fanfiction18 letni Jakub wyrusza na festival wspierać swojego najlepszego przyjaciela - Wiktora. Na festivalu zaczynają się do siebie niebezpiecznie zbliżać, jednak czy są gotowi na reakcję fanów Kinniego na jego orientację? Nie wiedzą jeszcze, że te kilka dn...