#17

155 8 0
                                    

Pov: Kaptur

-Pani serio uważa, że ten dowód jest podrobiony? Przecież mam 18 lat.-Kłóciłem się z kasjerką.

Chciałem kupić kilka butelek wódki, ale bez przesady nie było ich aż tyle. Poza tym miałem dowód, który jej pokazywałem, ale dalej nie chciała mi nic sprzedać.

-Ja zapłacę. - Usłyszałem za sobą.

Nie musiałem nawet się odwracać żeby wiedzieć kto stanął właśnie obok mnie, Lanek.

-To mój ziomeczek, ma 18 lat, ale wygląda jak bachor. Ja też nic bym mu nie sprzedał. - Oddaliłem się od kasy nie biorąc nic oprócz mojego dowodu.

Wyszedłem, odpaliłem papierosa i usiadłem na poręczy.

-Masz śmieciu. - Usłyszałem chwilę później obok siebie.

Nie chciałem przebywać ani sekundy dłużej w obecności tego człowieka, więc po prostu wziąłem siatkę, którą mi podał i jak najszybciej zacząłem się oddalać.

-Ej no kurwa nawet nie podzielisz się ze starym kolegą?

-Lanek nie zrozum mnie źle, ale nie chce z tobą rozmawiać ani przebywać. - Ruszyłem dalej, ale ten mnie zatrzymał.

-Jedziesz ze mną. - Pokazał ręką na swój samochód, który stał dosłownie obok. - Nie ma sprzeciwu. - Bałem się co zrobi jak odmówię, więc się zgodziłem.

Nawet nie wiedziałem gdzie z nim jadę, ale wiedziałem, że na trzeźwo na pewno z nim nie wytrzymam. Otworzyłem pierwszą butelkę ognistego płynu i wypiłem pół na raz. Jedyne co zauważyłem to to, że nie byliśmy już w Warszawie co trochę mnie stresowało. Byłem tu z człowiekiem, który dosłownie parę dni temu mnie naćpał.

-To gdzie jedziemy? - Ten jednak nie raczył odpowiedzieć.

Chwilę później Lanek zaczął zwalniać. Zatrzymał się przed jakimś pustostanem i wysiadł z samochodu. Zaśmiał się i machnął do mnie ręką żebym również wysiadł.

-Patrz to twój nowy dom. - Procenty, które wypiłem zaczęły na mnie działać, bo nawet nie zorientowałem się kiedy jakiś ktoś złapał mnie za ramiona.

Lanek zabrał mi telefon, a nieznajomy zaczął prowadzić do opuszczonego budynku.

-Jak chcecie wódkę to wystarczy powiedzieć. - Powiedziałem, ale nikt mi nie odpowiedział.

Zostałem zaprowadzony do piwnicy, w której leżało pełno lin.

-Sorry, ale nie kręcą mnie te tematy, wolę bez użycia sznura. - Zaśmiałem się nie zdając sobie sprawy z sytuacji, w jakiej się znalazłem.

Kolega Lanka przywiązał mnie tak mocno, że nie miałem możliwości ruchu i wyszedł.
Dalej miałem jednak nadzieję, że to śmieszny żart, ale w momencie gdy zakleił mi usta taśmą zdałem sobie sprawę, że to już mój koniec.

Pov: Kinny Zimmer

Dzwoniłem, pisałem i nic. Cisza. Chłopak rozpłynął się w powietrzu.
Siedziałem w mieszkaniu Kaptura, u żadnego ze znajomych go nie było, z nikim się nie kontaktował. Chodząc w kółko po mieszkaniu zauważyłem, że coś jest nie tak. Kuba nie lubił złotej biżuterii, a ta właśnie leżała na podłodze. Obróciłem sygnet w ręce i to co zobaczyłem całkowicie mnie zamurowało.

Inicjały K.L.

-Lanek Ty kurwo...

Wyleciałem z jego mieszkania szybciej niż w ogóle się tam znalazłem. Musiałem jak najszybciej skonfrontować się z Lankiem. Wiedziałem jednak, że w tej chwili chłopak ma rozmowę z Solarem i Bialasem na temat swojej nowej płyty, ale miałem to totalnie gdzieś. Miałem ochotę tym razem go zabić, no i dowiedzieć się gdzie jest Kaptur.

//
WhiteCloud042

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz