Pov: Kaptur
-Pani serio uważa, że ten dowód jest podrobiony? Przecież mam 18 lat.-Kłóciłem się z kasjerką.
Chciałem kupić kilka butelek wódki, ale bez przesady nie było ich aż tyle. Poza tym miałem dowód, który jej pokazywałem, ale dalej nie chciała mi nic sprzedać.
-Ja zapłacę. - Usłyszałem za sobą.
Nie musiałem nawet się odwracać żeby wiedzieć kto stanął właśnie obok mnie, Lanek.
-To mój ziomeczek, ma 18 lat, ale wygląda jak bachor. Ja też nic bym mu nie sprzedał. - Oddaliłem się od kasy nie biorąc nic oprócz mojego dowodu.
Wyszedłem, odpaliłem papierosa i usiadłem na poręczy.
-Masz śmieciu. - Usłyszałem chwilę później obok siebie.
Nie chciałem przebywać ani sekundy dłużej w obecności tego człowieka, więc po prostu wziąłem siatkę, którą mi podał i jak najszybciej zacząłem się oddalać.
-Ej no kurwa nawet nie podzielisz się ze starym kolegą?
-Lanek nie zrozum mnie źle, ale nie chce z tobą rozmawiać ani przebywać. - Ruszyłem dalej, ale ten mnie zatrzymał.
-Jedziesz ze mną. - Pokazał ręką na swój samochód, który stał dosłownie obok. - Nie ma sprzeciwu. - Bałem się co zrobi jak odmówię, więc się zgodziłem.
Nawet nie wiedziałem gdzie z nim jadę, ale wiedziałem, że na trzeźwo na pewno z nim nie wytrzymam. Otworzyłem pierwszą butelkę ognistego płynu i wypiłem pół na raz. Jedyne co zauważyłem to to, że nie byliśmy już w Warszawie co trochę mnie stresowało. Byłem tu z człowiekiem, który dosłownie parę dni temu mnie naćpał.
-To gdzie jedziemy? - Ten jednak nie raczył odpowiedzieć.
Chwilę później Lanek zaczął zwalniać. Zatrzymał się przed jakimś pustostanem i wysiadł z samochodu. Zaśmiał się i machnął do mnie ręką żebym również wysiadł.
-Patrz to twój nowy dom. - Procenty, które wypiłem zaczęły na mnie działać, bo nawet nie zorientowałem się kiedy jakiś ktoś złapał mnie za ramiona.
Lanek zabrał mi telefon, a nieznajomy zaczął prowadzić do opuszczonego budynku.
-Jak chcecie wódkę to wystarczy powiedzieć. - Powiedziałem, ale nikt mi nie odpowiedział.
Zostałem zaprowadzony do piwnicy, w której leżało pełno lin.
-Sorry, ale nie kręcą mnie te tematy, wolę bez użycia sznura. - Zaśmiałem się nie zdając sobie sprawy z sytuacji, w jakiej się znalazłem.
Kolega Lanka przywiązał mnie tak mocno, że nie miałem możliwości ruchu i wyszedł.
Dalej miałem jednak nadzieję, że to śmieszny żart, ale w momencie gdy zakleił mi usta taśmą zdałem sobie sprawę, że to już mój koniec.Pov: Kinny Zimmer
Dzwoniłem, pisałem i nic. Cisza. Chłopak rozpłynął się w powietrzu.
Siedziałem w mieszkaniu Kaptura, u żadnego ze znajomych go nie było, z nikim się nie kontaktował. Chodząc w kółko po mieszkaniu zauważyłem, że coś jest nie tak. Kuba nie lubił złotej biżuterii, a ta właśnie leżała na podłodze. Obróciłem sygnet w ręce i to co zobaczyłem całkowicie mnie zamurowało.Inicjały K.L.
-Lanek Ty kurwo...
Wyleciałem z jego mieszkania szybciej niż w ogóle się tam znalazłem. Musiałem jak najszybciej skonfrontować się z Lankiem. Wiedziałem jednak, że w tej chwili chłopak ma rozmowę z Solarem i Bialasem na temat swojej nowej płyty, ale miałem to totalnie gdzieś. Miałem ochotę tym razem go zabić, no i dowiedzieć się gdzie jest Kaptur.
![](https://img.wattpad.com/cover/375998778-288-k259176.jpg)
CZYTASZ
Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x Kaptur
Fanfiction18 letni Jakub wyrusza na festival wspierać swojego najlepszego przyjaciela - Wiktora. Na festivalu zaczynają się do siebie niebezpiecznie zbliżać, jednak czy są gotowi na reakcję fanów Kinniego na jego orientację? Nie wiedzą jeszcze, że te kilka dn...