#31

95 7 4
                                    

Pov: Kinny Zimmer

Minęło parę dni odkąd Kaptur był do szpitala. Razem z Erykiem postanowiliśmy dać mu trochę spokoju co było trudne, bo bardzo korciło mnie jechać do chłopaka i nawet być wyrzuconym z sali.
Mogłem wtedy chociaż chwilę na niego popatrzeć.
Nastał dzień, w którym nie chcąc informować Eryka postanowiłem wybrać się do Kuby. Ogarnąłem się i szybko wyszedłem. Nie chciałem tracić ani minuty patrząc na to, że godzina była wczesna, więc Eryk ani żaden z jego znajomych nie będzie tam na mnie czekał.
Nie wiedziałem jeszcze jak bardzo się mylę.

Pov: Eryk

-Jak to się wypisał? Kiedy? - Zapytałem pielęgniarki, która akurat sprzątała salę, w której wcześniej leżał Kaptur.

Kobieta nie udzieliła mi żadnych informacji i tylko kazała iść do lekarza. Jednak nie chciało mi się szukać go po całym szpitalu, postanowiłem wybrać się do mieszkania Kuby skoro i tak był w domu. Wychodziłem z budynku, gdy przy wyjściu minąłem się z Zimmerem i zatrzymałem go.

-Puść mnie kurwa idę do Kuby. - Powiedział szybko.

Dalej trzymałem go za ramię i nie zamierzałem puścić. Wyciągnąłem go na zewnątrz z czego nie był zadowolony, ale miałem to totalnie gdzieś.

-Wypisał się. - Wyciągnąłem papierosy i jednego odpaliłem.

Chciałem poczęstować nawet Wiktora jednym, ale przypomniałem sobie, że przecież jestem na niego obrażony. W sumie patrząc tak jak bardzo chłopak przejął się stanem Kuby już trochę mi przeszło, ale nie chciałem żeby myślał, że już jest wszystko dobrze.

-Co? Jak?

-To bardzo dobre pytanie. - Wypuściłem dym z ust i zacząłem wciągać deszczowe powietrze.

Jeszcze nie padało, ale zaraz będzie więc musiałem jak najszybciej dostać się do Kaptura.

-Spadam.

-Gdzie jedziesz? -Zainteresował się co wcale mi się nie spodobało.

Zapewne już w głowie miał plan pojechania do Kuby. Musiałem wybić mu go z głowy.

-Do Kaptura, nawet nie próbuj się tam pojawić, bo inaczej sobie pogadamy. - Uśmiechnąłem się pod nosem, nie umiałem zawsze być poważny.

Odszedłem już kawałek, gdy usłyszałem za sobą głos Wiktora.

Pov: Kinny Zimmer

-Ja Cię podwiozę. - Zaproponowałem.

Nawet nie wiem czemu to zrobiłem. Miałem głupią nadzieję, że jakoś mi odpuści i będę chociaż mógł wejść do Kaptura.
Chłopak zgodził się od razu, więc poszliśmy do mojego samochodu i od razu pojechaliśmy. Po drodze bardzo się rozpadało, a my słuchaliśmy jakichś smętnych piosenek.

-Zaraz depresji tu dostanę. - Skomentował Eryk i w tym samym momencie co ja chciał zmienić muzykę.

Nasze dłonie się spotkały na co chłopak prychnął pod nosem.

-Kurwa ja ciepły nie jestem zostaw mnie geju.

-Myślałem, że wszyscy w dresscode są. - Skomentowałem.

Nie widziałem jednak czy nie dostanę po mordzie, więc poczekałem na reakcję Eryka. Na całe szczęście chłopak zaczął się cicho śmiać, więc również mogłem chociaż się uśmiechnąć.

Pov: Kaptur

Cały dzień spałem, nie miałem siły na nic. Nie pamiętam czy dzisiaj w ogóle coś jadłem, ale na to również nie miałem ochoty.
Jedyne co cieszyło mnie w tym dniu to to, że rozpadało się już na dobre. Założyłem bluzę i coś mnie tknęło, żeby przestać patrzeć przez okno tylko wyjść na zewnątrz. Wyszedłem z domu w sumie tak jak stałem, wiedziałem, że będę cały mokry, ale właśnie potrzebowałem pochodzić samemu w taką pogodę. Założyłem słuchawki, odpaliłem na full muzykę i szedłem tam gdzie nogi mnie poniosły.
Doszedłem do parku z piętnaście minut od mojego domu i z nudów zacząłem skakać po kałużach. Musiałem wyglądać jak debil, ale było to całkiem przyjemne.

Znowu zachowywałem się jak bachor.

Nigdy nie będę na tyle dorosły, żeby tak się nie zachowywać.
Usiadłem na mostku i patrzyłem przed siebie, krople na powierzchni wody uspokajały mnie.

Pov: Kinny Zimmer

-Dobra chodź ze mną. - Powiedział Eryk, gdy tylko zaparkowaliśmy pod blokiem.

Nic nie odpowiedziałem, ale w środku skakałem z radości. Ruszyłem za chłopakiem i chwilę później znaleźliśmy się pod drzwiami Kuby. Eryk nacisnął klamkę i ku naszemu zdziwieniu drzwi otworzyły się.

-Kuba?? - chłopak wszedł pierwszy.

Nikt mu nie odpowiedział, więc przepuścił mnie w drzwiach żebym również wszedł. W środku nikogo nie było i nawet nie było bałaganu, który Kuba lubił robić.

-No to jak widać go nie ma..

-Poczekajmy. - Przerwałem mu.

Poszedłem do salonu i rozsiadłem się na kanapie. Eryk stanął na przeciwko mnie i o czymś myślał.

-Nie wiem czy Kuba będzie zadowolony, gdy zobaczy nas w jego mieszkaniu pod jego nieobecność.

-Wolę go zobaczyć i wiedzieć, że żyje i być wywalonym przez niego, niż totalnie nic nie wiedzieć. - Wzruszyłem ramionami.

Pov: Kaptur

Zanim wróciłem do domu, cały przemoczony poszedłem do żabki. Musiałem się napić, wiedziałem, że nie dam sobie z tym wszystkim rady.

Tylko alkohol mógł mi teraz pomóc.

Nie miałem nawet do kogo się odezwać, przecież z nikim nie chciałem się widzieć. Tym bardziej nie chciałem widzieć się z jedną osobą,

Wiktor.

Wypiłem już butelkę i w drodze do domu otwierałem kolejną. Nawet nie zauważyłem samochodu, który stał pod budynkiem. Gdybym tylko go zauważył nawet bym tam nie wrócił.
Wszedłem do mieszkania z otwartą butelką wódki. Wiedziałem, że już coś jest nie tak, nie zostawiałem zapalnego światła w salonie.

Czekali na mnie.

Przechyliłem butelkę i wypiłem ją do końca. Od razu poczułem procenty, które uderzają w moją głowę. Nie byłem dobry w piciu i zawsze pierwszy zgonowałem, więc wcale nie zdziwiła mnie taka reakcja mojego organizmu.

Pov: Kinny Zimmer

Kaptur postanowił w końcu wrócić do domu. Siedzieliśmy z Erykiem dalej w salonie, chłopak jednak nie zamierzał do nas przyjść.

-Może sprawdzę gdzie poszedł? - Popatrzyłem na Eryka.

Ten wzruszył tylko ramionami.

-Nie interesuje mnie po co tu jesteście, nie chce was widzieć. Tam są drzwi. - Przerwał nam Kuba, który owinięty kocem wszedł do pokoju.

Nie patrząc na nas po prostu położył się na kanapie i odwrócił się do nas plecami. Od razu było czuć woń alkoholu co ani trochę mi się nie podobało.

-Nie sądzisz, że lepiej byłoby pogadać? - Zapytałem podchodząc do chłopaka.

Chyba zasnął, więc nie było większego sensu do rozmowy. Nawet nie jestem w stanie opisać jak bardzo zdziwiłem się gdy dostałem z liścia prosto w twarz właśnie od Kaptura.

-Wynoś się stąd.

//
WhiteCloud042

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz