Pov: Kaptur
Nie mówiąc Wiktorowi totalnie nic pojechałem do salonu samochodowego. Czułem się dalej chujowo z tym, że to ja popsułem ten samochód. Wiedziałem jak bardzo chłopak kochał tą furkę, a ja po prostu wziąłem i ją rozjebałem. No może nie sam, ale jednak.
Pogadałem chwilę z mężczyzną z salonu i chwilę później Dodge challenger hellcat identyczny jak Wiktora był już mój.
Usiadłem na chwilę za kierownicą żeby poczuć się choć chwilę jak kierowca takiego samochodu. Myślałem, że zrobi to na mnie jakiekolwiek wrażenie, jednak auta mnie nie jarały i było to zwykłe siedzenie za kierownicą. Jednak bardziej jarałoby mnie gdyby ktoś domyślił się i na urodziny kupił mi moją wymarzoną gitarę.-Dobra dostarczylibyście go pod wskazany adres? - Zapytałem wysiadając z pojazdu.
-Oczywiście. Tam gdzie Pan będzie chciał to samochód tam pojawi się jeszcze w dniu dzisiejszym. - odpowiedział mi mężczyzna w koszuli.
Podpisałem potrzebne papiery do dostawy i zapłaciłem.
Nikt nie musiał przecież wiedzieć, że wziąłem pożyczkę tylko dlatego żeby kupić Wiktorowi ten samochód. Były to tylko moje problemy.Pov: Kinny Zimmer
Kaptur pojechał rano ogarnąć walizkę na hotel, więc podzwoniłem po salonach, ale jedyny Dodge, który był dostępny w Warszawie na już właśnie został sprzedany. Usiadłem i już sam nie wiedziałem gdzie dzwonić, więc zrezygnowałem z tego pomysłu.
No coś będzie trzeba kupić nowy model i zapomnieć o tamtym. Zrobiłem sobie kawę co ostatnimi czasy nie zdążało się często i siedziałem. Kuba już od paru dni w ogóle nie mówił mi jak się czuję, nawet nie miał żadnych większych ataków.
Pewnie przez leki, których brał dosyć sporo. Wziąłem telefon i postanowiłem zadzwonić do chłopaka.
Odebrał od razu, a mi uśmiech wkradł się na twarz gdy tylko usłyszałem jego głos.
-Jesteś w domu? - Zapytał chwilę później.Zdziwiło mnie trochę to pytanie, bo przecież mówiłem mu, że zamierzam siedzieć dzisiaj cały dzień w domu. Chciałem trochę wyluzować przed hotelem, więc nie widziałem sensu wychodzenia gdziekolwiek.
-No kurwa jestem, o co chodzi Kuba?
-Nie no o nic tak pytam, będę wieczorem. - Nie czekając aż odpowiem rozłączył się, a do moich drzwi ktoś zapukał.
Otworzyłem, a moim oczom ukazała się cała ekipa dresscode.
-Nie czekam na zaproszenie, po prostu wejdziemy. - Zakomunikował mi Eryk i wszedł do środka.
Zaprosiłem resztę do środka, bo okazali sie mniej bezczelni od chłopaka i poczekali aż ich zaproszę. Poszedłem za Erykiem do salonu, w którym już się rozsiadł jakby był u siebie.
-Co wy tu kurwa robicie? - Zapytałem niezbyt miło, ale wcale nie chciałem być miły.
Chciałem chociaż jeden weekend mieć spokój. Czy prosiłem o tak dużo..
-Kuba jest? - Wtrącił się Bagi po czym usiadł obok swojego kolegi.
-Nie ma, będzie wieczorem. - Usiadłem z drugiej strony narożnika i czekałem aż może w końcu ktoś uświadomi mi co tu robią, ale o tym mogłem tylko pomarzyć.
Eryk już chciał coś powiedzieć, gdy do moich drzwi znowu ktoś zapukał.
-Nie no pojebie mnie zaraz. - Wstałem i otworzyłem drzwi.
-Wiktor Jakowski? - Zapytał mężczyzna w garniturze.
-Tak, jakiś problem? - Oparłem się o drzwi.
-Nie, nie, ja tylko przywiozłem Pański nowy samochód.
-Co kurwa? - Zapytałem i od razu popatrzyłem za plecy mężczyzny.
Stał tam samochód identyczny do mojego wcześniejszego. Owszem dzwoniłem po salonach, ale nic jeszcze nie zamówiłem.
-To pomyłka chyba. - Popatrzyłem znowu na mężczyznę.
Ten nie odpowiadając mi pokazał mi jakieś papiery, samochód był na mnie.
-Nie interesuje mnie czy Pan przyjmuje samochód czy nie. Jest opłacony i należy do Pana żegnam. - Odwrócił się i jak gdyby nic wsiadł do lawety i odjechał zostawiając tu nowiutkiego dodge'a.
-To wasza sprawka? - Wparowałem do salonu.
Widziałem po twarzach wszystkich, że serio nie wiedzą o co chodzi, a mi już chodziła po głowie jedna osoba, która była w stanie to zrobić.
-Rozjebie go przysięgam..
Pov: Kaptur
Wieczorem przyjechałem już spakowany do Wiktora. W drzwiach minąłem się z całym dresscode, akurat wychodzili.
Na zewnątrz zauważyłem już samochód, który miał przyjechać właśnie po południu. Sądziłem, że Wiktor będzie się cieszyć tym, że nie musi wydawać kasy i ma go już dla siebie, kurwa jak bardzo się myliłem.-Masz przejebane.. - Powiedział mi na odchodne Maciek.
Wszedłem do środka, Zimmer siedział w salonie. Odłożyłem walizkę i wszedłem do środka. Wiedziałem, że muszę się z nim zmierzyć.
-Hejka. - Usiadłem obok i chciałem go pocałować jednak chłopak się odsunął.
-Wytłumacz mi proszę co robi samochód z salonu na moim podjeździe. - To było jedyne zdanie, które wypowiedział do mnie tego wieczoru spokojnie.
Potem rozpętało się piekło.
-No bo..
-Nie kurwa nie interesuje mnie to jednak!! - Przerwał krzycząc na mnie. - Skąd miałeś w ogóle na to pieniądze co?! Jesteś bachorem, który zarabia tylko z tego jak zrobi jakieś bity a ostatnio chyba nie miałeś za dużo pracy!! - Wstał i zaczął chodzić z jakimiś kartkami w ręce.
Nic nie umiałem mu odpowiedzieć, po prostu teraz sam zwątpiłem czy był to dobry pomysł.
-Kurwa Kaptur 450 tysięcy wyjebałeś!! Czy do ciebie to nie dociera?! - Rzucił mi w twarz papierami, umowa na samochód zleciała na stół przede mną.
Nie odpowiadając nic zostawiłem wszystkie papiery na kanapie i zamknąłem się sam w studiu. Łzy same mi leciały, nie chciałem rozpoczynać awantur przed hotelem.
O ile w ogóle na niego pojadę. Po tym co się teraz wydarzyło nawet nie miałem ochoty tutaj siedzieć, a co dopiero na jakimś zadupiu.Pov: Kinny Zimmer
-Kurwa Wiktor ty zjebie. - Zacząłem wkurzać się sam na siebie.
Co ja sobie w ogóle myślałem. Chciał jakoś pomóc, ogarnął samochód sam z siebie, a ja teraz robiłem mu jakieś kłótnie jak ostatni idiota.
Kurwa wydał tyle kasy na mnie.
Musiałem iść z nim porozmawiać, miałem tylko nadzieję, że będzie chciał mnie chociaż wysłuchać.
Zapukałem cicho w drzwi i uchyliłem je gdy nawet nie usłyszałem odpowiedzi. Kuba siedział w słuchawkach i robił jakiś bit. Podszedłem i ściągnąłem mu je czego nawet nie skomentował, nawet na mnie nie popatrzył.-Kuba przepraszam po prostu jest to dla mnie trochę dziwne, że kupiłeś mi ten samochód. Kurwa nie kosztuje on wiesz mało i po prostu no masz jeszcze pogrzeb do ogarnięcia, a wydajesz kasę na takie głupoty.. - Złapałem go za ramię.
Chłopak nic nie odpowiedział po prostu oparł głowę o mój brzuch.
-Myślałem, że chociaż będziesz się cieszyć. - Usłyszałem po chwili.
I właśnie pierwszy raz tego dnia poczułem więcej emocji.
Ten chłopak, który tyle wycierpiał kupił mi samochód za na prawdę dużo kasy nie mając jej. Po prostu bardziej martwił się o mnie zamiast o siebie i to najbardziej mnie zniszczyło.
Kucnąłem obok Kuby, a łzy zaczęły lecieć mi po policzkach.
Pierwszy raz pokazałem mu swoje uczucia, ale był tego warty.-Ciesze się, ale bardziej cieszy mnie fakt, że tu jesteś. - Przytuliłem go.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę, Kuba pokazał mi to co robił, a chwilę później zasnął wtulony we mnie.
Jeszcze nie wiedział, że w drugim pokoju w kącie leży jego prezent urodzinowy, gitara, którą odebrałem parę godzin przed jego przyjazdem. Gitara, o której marzył.
CZYTASZ
Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x Kaptur
Fanfiction18 letni Jakub wyrusza na festival wspierać swojego najlepszego przyjaciela - Wiktora. Na festivalu zaczynają się do siebie niebezpiecznie zbliżać, jednak czy są gotowi na reakcję fanów Kinniego na jego orientację? Nie wiedzą jeszcze, że te kilka dn...