#45

116 8 17
                                    

Pov: Kaptur

-Wiktor no, ale ja nie rozumiem czemu nie chcesz lecieć na te wakacje. Będzie fajnie, ja, Ty, plaża, wino.. - Gdy tylko się obudziłem postanowiłem uświadomić Kinny'ego, że lecimy na wakacje.

Oczywiście musiał mieć coś do powiedzenia i nie podobał mu się pomysł lecenia do Barcelony. Kurwa zawsze marzyło mi się zobaczyć to miasto, a teraz mogłem być tam z osobą, którą kocham nad życie.

-Kurwa Kaptur ja mam obowiązki..

-Co masz? Dobre żarty, no Wikuś...

-Nie mogłeś chociaż ogarnąć tego na jakiś inny termin, a nie dzisiaj?! - Wydarł się.

-Nie chcesz to wystarczy powiedzieć, a nie drzesz mordę. - Wyszedłem z pokoju i poszedłem na ogród.

Lubiłem dom Wiktora właśnie dlatego, bo miał dowalony ogród. Chwilę później usłyszałem za soba ruch, wiedziałem, że chłopak stoi za mną.

-Przepraszam, możemy polecieć.

-Nie chcę żebyś robił coś czego tak na prawdę nie chcesz, anuluję to. - Skomentowałem.

Pov: Kinny Zimmer

Kaptur już miał udać się do domu oczywiście wielce obrażony, bo nie spodobał mi się pomysł na wakacje. Złapałem go za rękę, oczywiście lekko żeby nic sobie nie pomyślał. Pocałowałem chłopaka w czoło i patrzyliśmy sobie w oczy.

-Lecimy. Spróbuj tylko to odwołać to zamknę cię w szafie. - Uśmiechnąłem się do Kuby.

Chłopak wystawił w moją stronę środkowy palec, ale widziałem w jego oczach radość, a to było dla mnie najważniejsze. Kuba przytulił się do mnie i uderzył mnie w ramię.

-Ty śmieciu.

-To za to, że robisz zbędne kłótnie i pajacujesz. Idź się pakuj, trzeba jeszcze do mnie podjechać. - Zaśmiał się, a ja prychnąłem pod nosem i poszedłem się pakować.

Pov: Kaptur

Trzy godziny później byliśmy już na lotnisku. Udało nam się jakoś spakować i zmieścić w wadze, ale Wiktor miał z tym problem.
Chłopak chciał wziąć pół szafy, bo przecież będzie robić zdjęcia dla swoich fanów. Już to widzę. Po drodze pojechaliśmy do mnie.
Zdałem sobie sprawę, że co raz mniej czasu spędzam w swoim mieszkaniu i nie wiedziałem co mam z tym faktem zrobić.

-Kuba muszę ci coś powiedzieć.. - Zaczął Wiktor, gdy już mieliśmy wchodzić do samolotu.

Widziałem po nim już jakiś czas, że jest dziwny. Nigdy tak się przy mnie nie zachowywał co było podejrzane.

-Boję się latać.

-Boże Wiktor.. Mogłeś mówić wcześniej. - Tego wyznania się nie spodziewałem i to dosłownie przed lotem. - Damy radę. - Złapałem go za rękę i wiedziałem, że teraz ja muszę pomóc chłopakowi.

Zawsze to on był dla mnie, teraz ja będę musiał być dla niego.

Usiedliśmy na nasze miejsca, nie kłóciłem się z Wiktorem o miejsce przy oknie. Sądziłem, że może tam będzie czuć się chociaż trochę lepiej.
Ruszyliśmy, Kinny cały czas trzymał mnie za rękę co było mega słodkie. Nie musiałem nic mówić, wiedziałem, że czuję, że jestem z nim i zawsze mu pomogę.
Wieczorem byliśmy już w gorącej Hiszpanii. Wiktor gdyby mógł całowałby ziemię na lotnisku co było całkiem zabawne. Musiałem jednak udawać, że wcale nie śmieszy mnie jego zachowanie, bo miałby pewnie do mnie o to problem. Byliśmy na wakacjach nie chciałem niepotrzebnej kłótni.
Odebraliśmy nasze walizki i ruszyliśmy do naszego hotelu. Wiktor wynajął samochód co było dużym plusem. O dwudziestej drugiej z minutami byliśmy w naszym apartamencie z widokiem na morze. Mieliśmy duży balkon z basenem co Wiktor od razu wykorzystał i stojąc tam wrzucił mnie do niego.

-Ty chuju jebany!! - Wydarłem się na niego, gdy tylko się wynurzyłem.

Chłopak śmiał się ze mnie, a ja wiedziałem, że tak tego nie zostawię. Kinny jeszcze nie wiedział, że mam dla niego prezent, taki który zapamięta do końca życia.
A raczej ja zapamiętałem do końca życia to jak Zimmer wejdzie do morza w kąpielówkach rozpuszczających się w wodzie i będzie iść z gołą dupą po plaży pełnej ludzi.

Pov: Kinny Zimmer

Siedzieliśmy na balkonie przez większość nocy. Żaden z nas nie był zmęczony, więc wykorzystaliśmy to.
Siedzieliśmy i kulturalnie piliśmy wino. Dawno nie miałem tak spokojnej nocy i od razu poczułem się lepiej. Byłem tu z osobą, którą kocham. Nigdy nie sądziłem, że będę z kimś aż tak szczęśliwy.

A tu nagle pojawił się on.

Kaptur i moje życie nabrało kolorów.
Wstaliśmy dosyć późno, zamówiliśmy jedzenie i siedzieliśmy w sypialni, gdy Kaptur zaczął dziwnie się do mnie uśmiechać.

-Nie chce nawet wiedzieć co uroiło się w twojej głowie. - Skomentowałem od razu.

Chłopak nic nie powiedział, wstał i wyjął opakowanie prezentowe. Podał mi je i uśmiechnął się do mnie.

-Mam coś dla ciebie, skoro idziemy dzisiaj na plażę... - Zagłuszyłem go otwieraniem torby.

W środku były czarne kąpielówki co było serio dobrym prezentem, bo swoich nawet nie wziąłem.

-Zajebiste dziękuję.

Chłopak wyszedł z sypialni i słyszałem jak dusi się ze śmiechu. Nigdy nie zrozumiem tego dziecka, ale cóż dobrze, że miał dobry humor. Wolałem go takiego niż smętnego dziada, który tylko chce się zabić. Przebrałem się w kąpielówki od Kuby, chłopak również był już gotowy więc wyszliśmy na plażę. Mieliśmy do niej blisko, a o tej godzinie było już tam sporo ludzi.
Zostawiliśmy rzeczy i jako pierwszy rzuciłem się do wody. Było serio bardzo miło, ale miła atmosfera skończyła się, gdy poczułem, że coś jest nie tak z moimi kąpielówkami.
Złapałem za materiał i wyjąłem z wody skrawek kąpielówek.

Przysięgłem sobie, że rozjebie tego małolata.

-Wiktor chodź już koniec kąpania się. - Zawołał chłopak.

Był w niesamowicie dobrym humorze i już nawet wiedziałem dlaczego aż tak dobrze bawił się w apartamencie. Serio bardzo niekomfortowe było świecenie dupą i chujem przed całą plażą pełną ludzi.
Na Kaptura nie miałem co liczyć, bo stał i dusił się ze śmiechu. Owinąłem się ręcznikiem i ruszyłem do mieszkania.

-Ty serio jesteś jakiś rozjebany. - Powiedziałem chłopakowi gdy otwarłem drzwi do apartamentu.

Kaptur cały czas się śmiał co i mi się udzieliło, bo również zaśmiałem się pod nosem.

-I co jest kurwa w tym śmiesznego. - Popatrzyłem na niego.

Wystawiłem w jego stronę środkowy palec na co chłopak jeszcze bardziej się roześmiał.

-Pamiętaj nigdy nie wrzucaj mnie do basenu bez mojej zgody, bo zemsta potrafi być okrutna i goła. - Kuba próbował być poważny, ale znowu zaczął dusić się ze śmiechu.

Boże z kim ja żyję..

//
WhiteCloud042

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz